Poniedziałek, 1 sierpnia Mają prywatne, podziemne garaże, ale nie mogą z nich korzystać. Właściciel galerii handlowej zablokował mieszkańcom sąsiadującego bloku wjazd do garaży. Twierdzi bowiem, że droga dojazdowa to jego własność. I choć przez lata mieszkańcy mieli ustanowioną tzw. służebność przejazdu, nagle z dnia na dzień służebność znikła, a w zamian pojawiły się na przejeździe betonowe słupki. Kilkanaście samochodów zostało uwięzionych pod ziemią.
Mieszkańcy bloku przy ulicy Giełdowej w Kołobrzegu są wściekli. Za miejsca w podziemnym garażu zapłacili tysiące złotych, ale nie mogą z nich korzystać. Garaż jest, ale nie ma drogi, którą można by z niego wyjechać lub wjechać.
- W zeszły czwartek o godzinie 6.15 zaczęła się akcja montowania blokad, wszyscy zeszli dowiedzieć się, co się stało i okazało się, że właściciel galerii zagrodził nam drogę do garażu twierdząc, że ma do tego prawo - mówi Magdalena Żurawicka, mieszkanka bloku przy ulicy Giełdowej.
"To jakaś paranoja"
Betonowe blokady, skutecznie pozbawiły mieszkańców prawa dojazdu samochodami do pracy. - To jest jakaś paranoja, byłem w urzędzie miasta, rozmawiałem z władzami mam nadzieję, że to sie zakończy w jakiś sposób, bo to jest po prostu hucpa ostatniego rzędu - oburza się Krzysztof Linke, mieszkaniec bloku przy ulicy Giełdowej. W podziemnym garażu zostało uwięzionych około 20 samochodów.
Właściciela pobliskiej galerii handlowej, który blokady postawił, wcześniej o zgodę pytał urzędników. Ci - jak twierdzą - nie mogli odmówić, bo z dokumentów wynika, że podwórko, na którym był dojazd do garaży to teren właściciela galerii.
Marlena Wasielewicz, rzecznik starostwa powiatowego w Kołobrzegu rozkłada bezradnie ręce i podkreśla, że urząd nic nie może zrobić. - 10 czerwca wpłynęło zgłoszenie, właściciel chciał na swoim terenie postawić pachołki, odgrodzić się. Według prawa budowlanego, on nie musiał ani pozyskiwać naszej zgody ani nie musiał nawet zgłaszać nam tego. Mógł po prostu to zrobić - podkreśla.
"Nielegalna samowola"
Całą sytuacją zaskoczony jest deweloper, który sprzedawał mieszkania i garaże, bo jak twierdzi, w latach kiedy powstawał budynek z map geodezyjnych jasno wynikało, że garaż podziemny może powstać, a tym samym wyjazd z niego każdy będzie mieć zagwarantowany.
Sam właściciel galerii twierdzi jednak, że stawiać słupki ma prawo i robiąc to, dba o swoje interesy. - Są to ograniczniki postawione na granicy działki, która stanowi naszą własność, własność w zakresie użytkowania galerii - mówi Krzysztof Romanowicz, pełnomocnik właściciela galerii handlowej Hosso.
Jednak odebranie służebności drogi, to w opinii prawników ewidentne naruszenie podstawowych praw mieszkańców, którzy sprawę chcą skierować do sadu. - Ponieważ ta służebność była wykonywana od kilkunastu lat, sprawa jest dla mnie niewątpliwie na tym etapie wygrana. Ta samowola jest zupełnie nielegalna - mówi prawnik Waldemar Foryś.
Póki sprawy nie rozstrzygnie sąd, auta mieszkańców bloku przy Giełdowej będą jednak uziemione. Dosłownie.
bgr