Co by było gdyby... - Portugalia rozpamiętuje konkurs rzutów karnych, który wyeliminował ich z Euro. Hiszpanie rozpływają się z kolei nad uderzeniem Sergio Ramosa.
Po 120 minutach środowego ćwierćfinału w Doniecku był bezbramkowy remis. Sędzia zarządził więc konkurs rzutów karnych.
W trzeciej kolejce, przy remisie 2:2, do piłki podszedł Bruno Alves. Nie strzelił jednak, bo podbiegł do niego Nani. Okazało się, że boczny obrońca pomylił kolejność.
Czy wybiło go to z rytmu? Pewnie nigdy się nie dowiemy, ale w kolejnej kolejce Alves huknął w poprzeczkę.
Nani z 11. metrów się nie pomylił, a po nim do piłki podszedł Sergio Ramos. Uderzył technicznie - w środek bramki. Nie tak lekko i z finezją jak Antonin Panenka w 1976 roku, czy Andrea Pirlo w 1/4 Euro z Anglią, ale też efektownie. Szczególnie jak na obrońcę. - Jako dziecko widziałem takie strzały w telewizji. Zawsze o takim marzyłem - podsumował Ramos. W niedzielę może przejść do historii - nigdy żadna drużyna w ciągu czterech lat nie wygrała trzech wielkich turniejów.
Autor: kcz/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA