|

Zastrzelony żubr to ma być szkoda nieistotna. Myśliwy nie poniesie kary?

Maciej Tracz nad szczątkami żubra
Maciej Tracz nad szczątkami żubra
Źródło: Tomasz Słomczyński

Aleksander W. i Remigiusz C. strzelali do żubrów. Zabili trzy osobniki. Obydwaj przyznali się do pociągnięcia za spust, bo - jak twierdzą - pomylili "króla puszczy" z dzikiem. Ten sam czyn, te same okoliczności, ten sam "paragraf". A jednak tylko jeden ma iść za to do więzienia. Wobec drugiego prokurator chce umorzyć postępowanie. Jak to możliwe? Czy w Polsce zabicie żubra jest przestępstwem, czy nie jest?

Artykuł dostępny w subskrypcji

Jeden zakręt, drugi, wąska ścieżka, aż dziw, że mała japońska terenówka tak dobrze się spisuje. Maciej wyłącza silnik samuraja, energicznie opuszcza auto, kierując się w stronę prześwitu, skraju polany.

- Nie byliśmy w stanie niczego konkretnego stwierdzić, nawet wykrywacz metalu nie pomógł - opowiada Maciej, idąc przodem, a ja jeszcze nie bardzo wiem, o co mu chodzi.

Nagle przyrodnik przystaje. Rozgląda się.

- To miejsce… Właściwie jestem pewien, że on był tu skłusowany. Ale nie jestem w stanie tego udowodnić.

Dopiero teraz zauważam, że u stóp Macieja bieleją kości. Przyrodnik stoi nad truchłem potężnego zwierzęcia. Brakuje czaszki.

- Został odnaleziony już bez głowy - uprzedza moje pytanie opiekun żubrów. - Zobacz, tu stoi ambona, a tam jest druga… Został zabity tuż przed rują, kiedy byki są w najlepszej kondycji - nabuzowane, najedzone, odpasione idą do stad krów. To był potężny byk, w średnim wieku, ważący osiemset kilo.

Maciej Tracz przy szczątkach żubra, luty 2023
Maciej Tracz przy szczątkach żubra, luty 2023
Źródło: Tomasz Słomczyński

Pomylił się albo nie mógł powstrzymać

Maciej Tracz jest wiceprezesem Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego (ZTP), które zajmuje się opieką nad żubrami w zachodniej Polsce (województwa zachodniopomorskie, lubuskie i wielkopolskie). Dzięki staraniom tej organizacji w ciągu 18 lat populacja tych potężnych zwierząt wzrosła z 22 osobników (2005 rok) do 349 (ostatnie liczenie odbyło się na koniec 2022 roku). Obecnie żubry żyją w około 11 stadach (niekiedy stada się łączą lub dzielą, więc dokładne podanie ich liczby nie jest możliwe). Jedno stado liczy od pięciu do sześćdziesięciu osobników.

Maciej, pochylając się i uważnie przypatrując kościom, zauważa zmiany zwyrodnieniowe stawów, kręgosłupa.

- Nie był już pierwszej młodości, ale na pewno starcem także nie był. Kość udowa jest cała… To są bardzo twarde zwierzęta. Potrafią przeżyć nawet złamanie, potem żyją jeszcze przez wiele lat.

Maciej przez chwilę przygląda się ciału zwierzęcia w milczeniu.

- Myślę, że o tam, na tej ambonie… Że tam siedział sobie ktoś z bronią, to był sierpień, początek sezonu na jelenie, czekał na byka. Pewnie była noc. Nagle zobaczył czerwoną plamkę w lunecie z termowizją i walnął. Być może tak było, że się pomylił… A być może czekał na jelenia, a wyszedł mu żubr, i doskonale widział, w co strzela, ale nie mógł się powstrzymać.

Maciej Tracz sam był myśliwym. Od wielu lat strzela już tylko na strzelnicy, do tarczy. Ale realia zna bardzo dobrze. Realia i samych myśliwych.

- A może po prostu ten byk padł z przyczyn naturalnych - sugeruję.

- I co, mam uwierzyć, że wyszedł sobie stąd, z tego lasu na skraj łąki, przed myśliwską ambonę, i tu się położył i sobie umarł, tak? A potem po śmierci sam odciął sobie głowę i ją ukrył?

Trofeum myśliwskie, czyli urożenie (rogi) żubra wraz ze skórą ma swoją cenę - bardzo konkretną. Z głowy żubra robi się tak zwany medalion - preparuje się ją, żeby jako ozdobę powiesić na ścianie. I choć niejednemu spojrzenie szklanych oczu "króla puszczy" może wydawać się przygnębiające, a nawet makabryczne, w środowisku myśliwych taka "ozdoba" jest uznawana za bardzo cenną.

Lasy Państwowe w 2013 roku opublikowały cennik dla myśliwych strzelających do żubrów (były wówczas prowadzone komercyjne odstrzały tych zwierząt, zakończono je w 2018 roku). W zależności od punktacji (każde "urożenie" podlega specjalnej ocenie) trofeum takie było warte od 11 do 36 tysięcy złotych.

Znikające cielaki

Na przełomie 2022 i 2023 roku, po kolejnym doniesieniu o odnalezieniu zastrzelonego żubra, w mediach zaczęto mówić o "czarnej serii". Przypadki zastrzelenia żubrów zdarzały się również wcześniej, ale to był jeden osobnik na dwa, trzy lata. W 2022 roku zginęła rekordowa liczba tych zwierząt - liczenie wykazało, że populacja "zachodniopomorska" zmniejszyła się o 24 osobniki.

"Jeśli nie zatrzymamy tego trendu, wieloletnie wysiłki przyrodników o przywrócenie naturze 'króla puszczy' mogą zostać zniweczone. Żubry, choć pod ochroną, wciąż padają ofiarą kłusowników lub giną w wypadkach komunikacyjnych" - czytamy na stronie WWF.

Aktualnie czytasz: Zastrzelony żubr to ma być szkoda nieistotna. Myśliwy nie poniesie kary?

Spójrzmy więc na statystyki.

W okresie od lutego 2022 roku do stycznia 2023 roku w tak zwanej populacji zachodniopomorskiej (przypomnijmy - obszar trzech województw: zachodniopomorskiego, lubuskiego i wielkopolskiego) zidentyfikowano ciała 25 martwych żubrów (24 w 2022 roku i jednego w styczniu 2023).

Według zestawienia przekazanego mi przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze:

  • siedem osobników padło z przyczyn naturalnych (zrogowanie, czyli śmierć w wyniku uderzenia rogami przez innego żubra, utonięcie, starość),
  • siedem osobników zginęło w wypadkach komunikacyjnych (zderzenia z samochodami, z pociągiem),
  • w sześciu przypadkach przyczynę śmierci określono jako "niemożliwą do ustalenia" (w tej kategorii mieszczą się przypadki, w których na przykład znaleziono ciało żubra z odciętą głową, jednak śladów po kuli ani samych kul nie znaleziono, to także przypadki, w których ciało jest w znacznym stanie rozkładu),
  • pięć osobników zginęło w wyniku zastrzelenia.

- W ciągu roku znaleźliśmy pięć żubrów z ranami postrzałowymi i tu mamy pewność, że zostały zastrzelone - relacjonuje Maciej Tracz. - Dalej, kolejne cztery żubry to te, które prawdopodobnie zostały zastrzelone, ale tu stuprocentowej pewności nie mamy. W statystykach widnieją jako te, które padły z "nieustalonych przyczyn". Czyli być może nawet dziewięć żubrów zostało zastrzelonych w ciągu roku, być może więcej, bo gdzieś przecież mogą leżeć ich zwłoki, a my o tym nie wiemy, jeśli nie miały na sobie obroży telemetrycznych.

To nie wszystko. Maciej Tracz kontynuuje:

- No i cielęta znikają cały czas i nikt nie wie, jaka jest skala zjawiska. Czasem po prostu zauważamy, że był cielak w stadzie i nie ma cielaka. Są zabierane po cichu na mięso. Małego cielaka dorosły facet nawet w pojedynkę jest w stanie wciągnąć do bagażnika, potem do szopy, i… ma ktoś taki kilkadziesiąt kilogramów cielęciny.

Młody żubr na poligonie w Drawsku Pomorskim
Młody żubr na poligonie w Drawsku Pomorskim
Źródło: Tomasz Słomczyński

Po pijaku - nazwiska

Wciąż stoimy nad szczątkami żubra na skraju lasu, przy polanie i dwóch myśliwskich ambonach.

Maciej Tracz zaznacza, że ta konkretnie sprawa nigdy nie trafiła do żadnych policyjnych czy prokuratorskich statystyk. To jeden z tych przypadków śmierci "z nieustalonych przyczyn".

- Jak są ślady, krew, czyli jak sprawa jest świeża, i jeśli są ewidentne ślady postrzału, pociski, łuski, to zgodnie z procedurą zgłaszamy taką sprawę policji. No i wtedy oficjalnie wypływa na światło dzienne, że zwierzę zostało skłusowane.

- A w tym przypadku?

- Nie zgłaszaliśmy tego na policję, to nie ma sensu. Nie ma łusek, żadnych pocisków, teren wokół sprawdziliśmy wykrywaczem metali i nic. Ze względu na rozkład ciała niemożliwe jest ustalenie, czy byk został postrzelony, czy nie. Przyjechałbym tu z policją, prokuratorem i powiedział: "tego byka ktoś zabił". Zapytaliby mnie: "na jakiej podstawie pan tak sądzi?" Co miałbym powiedzieć? Że ambona myśliwska jest w pobliżu? Że nie wierzę, że byk w sile wieku przyszedł tu sobie umrzeć? Z punktu widzenia prokuratora czy policji nie ma żadnego dowodu, że został postrzelony.

- Ktoś mu przecież odciął głowę… - powtarzam argument, którego chwilę wcześniej użył Maciej.

- To jeszcze nie dowód, że go zabił - odpowiada, wchodząc w rolę sceptycznego prokuratora. - Bo nawet gdyby, jakimś cudem, policja znalazła głowę tego żubra u kogoś w stodole, to tłumaczenie byłoby takie: "szedłem po lesie, znalazłem martwego żubra, to mu odciąłem głowę i wziąłem do domu". Ktoś taki najwyżej odpowiadałby za przywłaszczenie mienia państwowego (żubr jest własnością Skarbu Państwa), a nie za zabicie zwierzęcia.

Przyrodnik przywołuje jeszcze inny scenariusz - jego zdaniem najbardziej prawdopodobny, który tłumaczy, dlaczego byka znaleziono bez głowy.

- Dostał w czaszkę, kula została w głowie. Odcinasz ją i nie ma dowodu, że został postrzelony. Sprawy nie ma.

Chwilę jeszcze spoglądamy na żubrze truchło i wracamy do samochodu. Kości bieleją w słabym lutowym słońcu.

Pytam Macieja, gdy znowu przebijamy się przez błoto w rozkołysanym samuraju:

- Masz podejrzenia, kto zabija żubry na waszym terenie?

- Podejrzenia? Ja znam nazwiska! To wypływa, ludzie po pijaku o tym mówią, od czasu do czasu ktoś sypnie z głupoty. Ale niczego nie jestem w stanie udowodnić.

zubr
Kolejny żubr zastrzelony w Zachodniopomorskiem (materiał z 11 stycznia 2023)
Źródło: TVN24

Jeden się przestraszył, drugi się pomylił

Od udowadniania winy jest prokuratura. Sprawdzam więc, jak organy ścigania radzą sobie z karaniem sprawców.

Trzy z pięciu zabitych między lutym 2022 a styczniem 2023 roku żubrów stały się przedmiotem prokuratorskich postępowań. W dwóch przypadkach - jak nieoficjalnie usłyszałem od leśników - nie było szansy na znalezienie sprawcy, więc postępowań nawet nie podjęto.

Te trzy żubry zostały zastrzelone w dwóch - nazwijmy to - "incydentach" przez dwóch sprawców, którzy się przyznali. Nie mieli wyjścia - do zabicia zwierząt doszło podczas polowań, przy świadkach. W tej sytuacji postępowania musiały być podjęte.

Do pierwszego zdarzenia doszło 23 października 2022 roku pomiędzy miejscowościami Żabin i Mirosławiec w gminie Wierzchowo. Strzelał "dewizowiec" - myśliwy z Irlandii (określenie sięga czasów PRL-u i oznacza cudzoziemca, który posługuje się dewizami). Twierdził, że w obronie własnej, gdyż żubr miał ruszyć na niego. Tymczasem, jak twierdzą przybyli na miejsce przyrodnicy, to pięcioletnia krowa w momencie oddawania strzału uciekała przed myśliwym, nie odwrotnie: - Samica została postrzelona w rejon kręgosłupa, lekko po skosie, od tyłu - mówiła dla portalu rmf24.pl Roksana Czerniawska z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.

26.10.2022 | Myśliwy zabił żubrzycę w czasie polowania. Twierdzi, że działał w obronie własnej
Źródło: Marzanna Zielińska | Fakty TVN

Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Drawsku Pomorskim. 29 marca w odpowiedzi na pytania tvn24.pl poinformowała, iż "z dokonanych ustaleń wynika, że do oddania strzału przez jednego z uczestników miało dojść w momencie, kiedy stado żubrów biegło w jego kierunku". Prokurator dał zatem wiarę słowom Irlandczyka. Ponadto rzecznik prasowy prokuratury Ryszard Gąsiorowski przekazał, że aktualnie trwają prace biegłych z zakresu ochrony środowiska.

Postępowanie jest więc w toku.

Dwa kolejne żubry zostały zastrzelone podczas polowania na poligonie w Drawsku Pomorskim. Sprawca: myśliwy Aleksander W. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. W tym przypadku postępowanie umorzono 6 listopada (nieprawomocnie - Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze zaskarżyło tę decyzję w sądzie). Sprawę opisaliśmy w artykule "Było ciemno, rósł topinambur, myśliwy pomylił żubra z dzikiem. Prokuratura umorzyła śledztwo". Przypomnijmy pokrótce: myśliwy zastrzelił dwa żubry (samice w wieku 13 i 7 lat), przy czym umyślnie strzelał do jednej z nich, druga zginęła od rykoszetu. Sprawca twierdził, że pomylił żubra z dzikiem, czemu dał wiarę prokurator. Przy czym myśliwy mylił się sześć razy z rzędu - w ciele zabitego żubra znaleziono sześć pocisków, a zranione zwierzę przed śmiercią przemieściło się kilka metrów (jak wynika z informacji przywołanych przez prokuratora w uzasadnieniu umorzenia postępowania).

Co ważne: jedna zabita na poligonie w Drawsku Pomorskim krowa była przywódczynią stada (miała na szyi obrożę telemetryczną - urządzenie na szerokim na kilka centymetrów skórzanym pasie), druga zaś była karmiącą matką.

Jedna z dwóch zastrzelonych krów żubra na poligonie w Drawsku Pomorskim
Jedna z dwóch zastrzelonych krów żubra na poligonie w Drawsku Pomorskim
Źródło: ZTP

Zabicie przywódczyni stada ma tragiczne konsekwencje do dzisiaj. Jak informuje Maciej Tracz, po śmierci "szefowej" stado podzieliło się na dwie grupy; jedna z nich wciąż nie wyłoniła nowej liderki i "błąka się" zdezorientowana w pobliżu ruchliwej drogi. W efekcie w listopadzie tego roku zginęły na drodze dwa cielaki, potrącone przez samochód. Maciej Tracz nie ma wątpliwości, że stało się tak pośrednio na skutek zabicia przywódczyni stada, która była opiekunom znana z tego, że nie opuszczała terenów leśnych i nie zbliżała się ze stadem do ruchliwych dróg.

Mimo pewności co do tego, że to Aleksander W. oddał strzały, prokurator umorzył postępowanie. Podstawą umorzenia był "brak znaczącego zniszczenia w świecie zwierzęcym" oraz brak "istotnej szkody".

O co tu chodzi?

Żeby to zrozumieć, trzeba zapoznać się z artykułem 181 Kodeksu karnego.

Aktualnie czytasz: Zastrzelony żubr to ma być szkoda nieistotna. Myśliwy nie poniesie kary?

Jasne jest więc, że stosując ten przepis, aby pociągnąć do odpowiedzialności sprawcę, prokurator musi udowodnić, że w danym przypadku doszło do "zniszczenia w znacznych rozmiarach" albo do "istotnej szkody". Bez tego nie ma mowy o odpowiedzialności karnej.

Ale przecież prokurator jest prawnikiem, więc skąd ma wiedzieć, czy zabicie żubra jest zniszczeniem "w znacznych rozmiarach" czy w "nieznacznych"?

Rzecz jasna - powołuje biegłego.

W przywołanym wyżej postępowaniu, w którym myśliwy - jak twierdzi - pomylił się, i oddał sześć strzałów, zabijając w sumie dwa żubry, prokurator uzyskał dwie tożsame opinie. Autorką jednej z nich była prof. dr hab. Wanda Olech-Piasecka z Katedry Genetyki i Ochrony Zwierząt SGGW w Warszawie. Pani profesor jest także przewodniczącą Państwowej Rady Ochrony Przyrody, najważniejszego w Polsce organu doradczego w tym zakresie (wydaje opinie między innymi dla Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska). Jest również dianą (to znaczy, że poluje, uprawia myślistwo), przez dwa lata była członkinią trzyosobowego Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.

Żubrów u nas pod dostatkiem

- Utrata dwóch żubrów nie zagraża populacji, dlatego że żubrów nam przybywa co roku i mamy ich już naprawdę bardzo dużo - stwierdza w rozmowie z nami prof. Wanda Olech-Piasecka. - Na koniec ubiegłego roku było ich dwa tysiące sześćset, a teraz pewnie będzie już około trzech tysięcy osobników. Więc nie można mówić, że jeden czy dwa osobniki mają w tej chwili znaczenie dla całej populacji. Bo teraz, przy tej ilości osobników, znaczenie mają populacje. Te w Polsce są przegęszczone. Dlatego stwierdziłam, że nie jest to duża szkoda, znacząca - w znaczeniu przyrodniczym.

Aktualnie czytasz: Zastrzelony żubr to ma być szkoda nieistotna. Myśliwy nie poniesie kary?

Zastrzelenie żubra pani profesor uznaje za "czyn naganny".

- I powinien być ukarany - dodaje. - Może ministerstwo powinno wydać akt prawny, który by nakładał specjalne kary przewidziane w takich przypadkach? Najlepiej gdyby to były kary finansowe, bo takie są zwykle najdotkliwsze.

Ze słów prof. Wandy Olech-Piaseckiej wynika więc, że skoro populacja liczy trzy tysiące osobników, to utrata dwóch z nich jest "nieznacząca" i "nieistotna".

- Nie znam akt sprawy, ale bardzo mnie dziwi takie rozstrzygnięcie - stwierdza adwokatka Karolina Kuszlewicz, która prowadzi "Kancelarię nad Wisłą" i jest znana jako obrończyni praw zwierząt. Na co dzień przed sądami reprezentuje stronę "ekologiczną", często wypowiada się na ten temat w mediach.

Adwokatka tłumaczy, że - odwołując się do przykładu zabicia dwóch żubrów - jeśli nawet uznamy, że nie jest to "zniszczenie w świecie zwierzęcym znacznych rozmiarów", to jeszcze pozostaje kwestia "istotnej szkody". Ustawodawca jednak nie precyzuje, jaki punkt odniesienia należy przyjąć, by orzec o owej "istotności" lub jej braku. Niekiedy pojawiają się interpretacje, że chodzi tu o wartość pieniężną szkody. Mecenas Kuszlewicz nie zgadza się z tym.

- W takich sytuacjach - żeby rozstrzygnąć o "znacznych rozmiarach" czy "istotności" lub ich braku, trzeba brać pod uwagę dodatkowe okoliczności, na przykład sposób funkcjonowania takiego zwierzęcia w grupie rodzinnej, w stadzie, historię gatunku, w tym przypadku wysiłki reintrodukcji… To może być "istotna szkoda" nie dla czyjegoś portfela, tylko dla środowiska, danego ekosystemu, stada, grupy rodzinnej. W tych kategoriach należy to interpretować. Moim zdaniem zabicie każdego zwierzęcia pod ochroną gatunkową ścisłą powinno być rozpatrywane w tym kontekście, bo w przeciwnym razie okazałoby się, że ta ochrona po prostu jest fikcją. Zwracam uwagę, że ustawa za przestępstwo uznaje także nieumyślne działanie i to też pokazuje, że istotą tego przepisu jest skuteczne ściganie sprawców, zabijających wilki, rysie czy żubry - wyjaśnia prawniczka. 

Tymczasem - przypomnijmy - jeden zabity żubr to krowa będąca przywódczynią stada, drugi zaś to krowa karmiąca cielaka.

- No właśnie… Więc jeśli tak było, to jak można mówić o "nieznacznej" szkodzie w środowisku? - pyta retorycznie prawniczka. - Jeśli przyjąć stado jako punkt odniesienia, to oczywiste jest dla mnie, że zabicie przywódczyni stada jest co najmniej "szkodą istotną". W tej sytuacji umorzenie tej sprawy jest dla mnie niepokojące i budzące poważne wątpliwości.

Z tym pytaniem - o rolę zabitego zwierzęcia dla funkcjonowania całego stada - zwracam się do biegłej orzekającej w tej sprawie. Prof. Wanda Olech-Piasecka stwierdziła, że nie ma potwierdzonej informacji, iż jedna z zabitych krów była przewodniczką stada (o tym, że tak było, informuje Maciej Tracz z ZTP - człowiek, który na co dzień monitoruje stado). A nawet jeśli była, to przecież inna krowa "podejmie się tego zadania" (Maciej Tracz twierdzi, że do dzisiaj żadna inna nie stanęła na czele stada). Jeśli zaś chodzi o krowę karmiącą, prof. Wanda Olech-Piasecka stwierdza, że cielęta w październiku (do zastrzelenia doszło w październiku właśnie) mają już 4-5 miesięcy i pobierają pokarm roślinny, mleko jest tylko uzupełnieniem ich diety, a poza tym inne krowy zastąpią w tej roli zabitą matkę, więc…

- Szkoda nie była znacząca - powtarza profesor Wanda Olech-Piasecka.

Niewidzialny paragraf

- Czy są w polskim prawie jeszcze jakieś inne przepisy pozwalające pociągnąć do odpowiedzialności myśliwego, który zastrzelił chronione zwierzę, na przykład żubra? - pytam menenas Karolinę Kuszlewicz.

- Jest jeszcze artykuł 35 Ustawy o ochronie zwierząt, który wskazuje, że za zabicie zwierzęcia wbrew przepisom, na przykład bez odpowiedniego zezwolenia, które w przypadku żubra byłoby bezwzględnie wymagane, sprawcy grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech - odpowiada prawniczka.

Aktualnie czytasz: Zastrzelony żubr to ma być szkoda nieistotna. Myśliwy nie poniesie kary?

Jak wynika z uzasadnienia umorzenia tego postępowania, prokurator w tym przypadku w ogóle nie zastosował tego przepisu; jakby on nie istniał.

Co warte dodania: jest jeszcze ustawa Prawo łowieckie. Przewiduje ona różne sankcje (od kary grzywny nawet do pięciu lat więzienia) dla osób, które polują bez uprawnień albo przeszkadzają w polowaniach lub na przykład w "sposób nieuprawniony" pozyskują zwierzynę. W katalogu występków nie ma takiego, który odpowiadałby sytuacji, gdy myśliwy zabija zwierzę prawnie chronione.

Do więzienia za zabicie "Pyrka"

To nie jest tak, że zabicie jednego żubra w Polsce , gdzie mamy ich trzy tysiące, zawsze jest "szkodą nieistotną" czy "zniszczeniem nieznacznych rozmiarów". Zdarza się, że sąd postanowi inaczej.

W styczniu 2023 roku Sąd Rejonowy w Lęborku rozpatrywał sprawę zastrzelenia żubra przez byłego sołtysa jednej z wsi na Pomorzu Remigiusza C. W listopadzie 2019 roku zastrzelił on żubra, samotnego samca, który odłączył się od stada i przywędrował na Pomorze. Prawdopodobnie był to osobnik pochodzący z populacji zachodniopomorskiej. Urwał się więc spod opieki Macieja Tracza, przewędrował jakieś dwieście kilometrów i postanowił zatrzymać się na dłużej pod Lęborkiem, w gminie Potęgowo. Został nazwany "Pyrkiem", bo lubił podjadać rolnikom ziemniaki. Stał się swoistym elementem krajobrazu, atrakcją i maskotką, zyskał pełną akceptację, wręcz sympatię miejscowych.

Remigiusz C. nie był myśliwym, nie miał pozwolenia na broń. Nie działał sam, w próżni. Z akt sprawy wynika, że w tym przypadku można mówić o całej szajce, która zajmowała się również nielegalnym handlem bronią i amunicją, organizowała lokalny rynek zbytu nielegalnie pozyskanej dziczyzny (również do restauracji) i to wszystko całkiem dobrze funkcjonowało (na ławie oskarżonych, oprócz sołtysa, zasiadło czterech innych mężczyzn, wszyscy usłyszeli wyroki).

Remigiusz C. jeździł nocą samochodem w poszukiwaniu zdobyczy po okolicznych łąkach i lasach, z zamontowanym na masce auta reflektorem. Dość powiedzieć, że - jak ustalił sąd - przez zaledwie dwa miesiące (od listopada 2019 do stycznia 2020 roku) mężczyzna "nielegalnie pozyskał": dwie łanie, jednego daniela, siedem saren, jednego lisa, trzy dziki. Wartość rynkowa skłusowanej zwierzyny wyniosła "co najmniej 35 800 złotych". To tylko dwa miesiące przestępczej działalności Remigiusza C. (i całej szajki), w której nikt nie przeszkadzał, choć przecież w okolicy mieszkali inni myśliwi, którzy także na co dzień bywali w lesie, legalnie polowali. Niczego nie zauważyli? Nie wiedzieli, że w okolicznych wsiach odbywa się handel bronią myśliwską, amunicją i dziczyzną?

W końcu Remigiusz C. strzelił do żubra i to go zgubiło. Dlaczego to zrobił? Mówił, że pomylił go z dzikiem. Być może jednak strzelał dla trofeum, wszak głowa "Pyrka" została odcięta, a sam Remigiusz C. próbował ją sprzedać.

Sprawa śmierci "Pyrka", ulubieńca miejscowych, stała się głośna medialnie. Remigiusz C. wypowiadał się do kamery (między innymi dla TVN24), okazując oburzenie na to, że ktoś zastrzelił żubra. Wkrótce miało się okazać, że on sam to zrobił.

zubr1
21-latek usłyszał zarzut zabicia żubra
Źródło: TVN24

Istotne jest, jak tę sprawę potraktowały organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. Po procesie w pierwszej instancji sąd uznał, że zastrzelenie żubra jest "zniszczeniem znaczących rozmiarów", "szkodą istotną", i że Remigiusz C. złamał "niewidzialny" dla wielu prokuratorów paragraf zakazujący zabijania zwierząt. Remigiusz C. usłyszał nieprawomocny wyrok: rok i pięć miesięcy więzienia. Bez zawieszenia kary. Został skazany z artykułu 181 Ustawy o ochronie przyrody "w związku" z artykułem 35 Ustawy o ochronie zwierząt.

Biegły decyduje

Remigiusz C. i Aleksander W. zrobili to samo: zastrzelili żubry. Bez jakichkolwiek zgód, uprawnień, jak obaj twierdzą, "przez pomyłkę". Jeden - niebędący myśliwym, za ten czyn pójdzie do więzienia (jeśli wyrok się uprawomocni), drugi zaś - myśliwy, może uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej (jeśli postanowienie prokuratora zostanie utrzymane w mocy).

Jak to możliwe?

- Każda sprawa ma własną specyfikę - odpowiada mecenas Karolina Kuszlewicz. - Ale rzeczywiście tak to wygląda… Brak przygotowania wymiaru sprawiedliwości do spraw przyrodniczych daje taki efekt, że co sprawa, to inny sposób orzekania, bez wypracowanych standardów. I moim zdaniem - to właśnie ów brak przygotowania jest głównym źródłem problemu ze ściganiem sprawców tych przestępstw.

Na czym polega problem ze "znacznymi rozmiarami" i "istotnością szkody"?

- Biegły powinien odpowiedzieć, czy zabicie na przykład dwóch żubrów jest zniszczeniem w znacznych rozmiarach w środowisku. Ale nie dostaje zazwyczaj żadnych ram definicyjnych, jak prawo karne rozumie te "znaczne rozmiary", więc odwołuje się do swojej własnej perspektywy. To znaczy biegli często sami, dowolnie interpretują pojęcie "znacznych rozmiarów". A przecież to nie oni są od ustalania interpretacji prawa. Dla jednego biegłego punktem odniesienia będzie populacja krajowa danego gatunku licząca kilka tysięcy osobników, dla innego - rozregulowanie grupy rodzinnej. Tymczasem to prokurator powinien chociaż zarysować ramy, w których ma się wypowiedzieć biegły. W przeciwnym razie będziemy mieć sytuację, w której biegły będzie ustalał, co jest przestępstwem, a co nim nie jest - tłumaczy pani mecenas.

- No dobrze, ale prokurator jest prawnikiem, nie przyrodnikiem. Więc skąd niby miałby wiedzieć, co jest "znacznym rozmiarem" czy "istotną szkodą"?

- W sprawie, o której rozmawiamy, prokurator powinien ustalić, jak rozumieć fundamentalne dla sprawy pojęcia, takie jak "świat zwierzęcy", o którego zniszczenie w znacznych rozmiarach chodzi w artykule Kodeksu karnego. Skąd pomysł, że jest to cała polska populacja żubrów, a nie liczy się wpływ na świat zwierzęcy konkretnej grupy rodzinnej, o określonych uwarunkowaniach, zamieszkujących określony teren? Moim zdaniem znikąd. Przekładanie procesów przyrodniczych na najprostszy rachunek matematyczny jest dla mnie nie do przyjęcia w tym przypadku. Prokurator powinien starać się zadawać biegłym jak najbardziej precyzyjne, szczegółowe pytania i na podstawie tych odpowiedzi, analizując dotychczasowe orzecznictwo, samodzielnie podejmować decyzje.

- A tak się dzieje?

- Niestety, zazwyczaj nie. Przechodząc na bardziej ogólny poziom, mogę stwierdzić, że organy ścigania w Polsce absolutnie nie są przygotowane do prowadzenia spraw dotyczących ochrony przyrody i ochrony zwierząt - podsumowuje adwokatka.

Ręka rękę. Egzekucja

Wracamy już z lasu, samuraj mknie po gładkim asfalcie. Raz po raz mijają nas wozy opancerzone, czołgi na lawetach - tutaj, obok poligonu w Drawsku Pomorskim, to normalka.

Rozmawiamy o łowiectwie, które Maciej porzucił wiele lat temu.

- Utarło się, że to są pomyłki - mówi. - Jak powiesz myśliwemu, że nie powinien strzelać do nierozpoznanego celu i że nie są to żadne pomyłki, tylko że ktoś chciał sobie zastrzelić żubra, to usłyszysz, że jesteś wrogiem łowiectwa.

Chwila milczenia. Maciej kontynuuje:

- Pasja łowiecka dzisiaj polega na tym, że kładziesz się na polu nocą i strzelasz z doskonałej broni z termowizją do białych punktów z odległości kilkuset metrów. To jest łowiectwo? To jest egzekucja.

Ja zaś zastanawiam się nad jedną kwestią. Być może poboczną, ale interesującą.

- Co miejscowi myśliwi o tobie myślą? - pytam Macieja.

- Nie wiem, nie ma to dla mnie większego znaczenia.

Chwila milczenia. Maciej postanawia sprecyzować swoje myśli.

- Myślą, że jestem przeciwko łowiectwu. A ja jestem przeciwko kłusownictwu. Znam wielu etycznych myśliwych. Są w porządku. Ale większość… W tym środowisku ręka rękę myje, nikt na kolegę z koła łowieckiego nie doniesie. Więc ja jestem przeciwko temu właśnie. Jeśli tak ma wyglądać łowiectwo, to ja jestem przeciwko - kończy.

siedem osobników padło z przyczyn naturalnych (zrogowanie, czyli śmierć w wyniku uderzenia rogami przez innego żubra, utonięcie, starość),

siedem osobników zginęło w wypadkach komunikacyjnych (zderzenia z samochodami, z pociągiem),

w sześciu przypadkach przyczynę śmierci określono jako "niemożliwą do ustalenia" (w tej kategorii mieszczą się przypadki, w których na przykład znaleziono ciało żubra z odciętą głową, jednak śladów po kuli ani samych kul nie znaleziono, to także przypadki, w których ciało jest w znacznym stanie rozkładu),

pięć osobników zginęło w wyniku zastrzelenia.

Czytaj także: