|

Wyniki egzaminów z matematyki. Dlaczego dwugarbny wielbłąd powinien nas martwić

Czy grozi nam matematyczna zapaść?
Czy grozi nam matematyczna zapaść?
Źródło: Ground Picture/Shutterstock
Egzamin ósmoklasisty wykazał, że nawet kilkadziesiąt tysięcy uczniów nie opanowało kluczowych kompetencji matematycznych. W technikach z podstawową matematyką na maturze nie poradził sobie w tym roku co piąty absolwent. Czy czeka nas zapaść w naukach ścisłych? A może wreszcie trzeba podzielić klasy na grupy?Artykuł dostępny w subskrypcji

"Zmora" - mawiają o nich nauczyciele.

"Porażka" - opisują uczniowie, zwykle zaraz po tym czy innym ważniejszym teście.

"Największy stres" - dorzucają ich rodzice, którzy często nie szczędzą sił i środków, by wspomóc matematycznie swoje dzieci.

Takimi słowami często egzaminy końcowe z matematyki - te na koniec szkół podstawowych oraz liceów i techników - opisują ci najbardziej nimi zainteresowani.

I choć nie brakuje nastolatków, które z matematyką radzą sobie nie tylko przyzwoicie, ale nawet wybitnie, to liczba uczniów i uczennic, którzy nie radzą sobie najlepiej lub wcale jest przytłaczająca.

W tym roku było widać to w sposób szczególny na egzaminie ósmoklasisty. Nietypowy rozkład wyników egzaminu z matematyki wywołał w szkołach - i w mediach społecznościowych - gorącą dyskusję pod hasłem: co z tą matematyką?

W branży mówią, że wyniki egzaminu z matematyki zaczęły przypominać dwugarbnego wielbłąda. Fachowa nazwa tego, co widzimy, to rozkład/wykres dwumodalny. 

Rozkład wyników uczniów z matematyki (2023)
Rozkład wyników uczniów z matematyki (2023)
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna

Skąd więc to porównanie do wielbłąda? Jeśli przyjrzymy się, jak uczniowie poradzili sobie z zadaniami (do egzaminu w związku z tzw. kumulacją roczników podchodziło ich ponad pół miliona), zobaczymy, że w tym roku były dwie bardzo duże grupy nastolatków - pierwszy "garb" z najczęstszym wynikiem wynoszącym 20 proc. punktów i drugi, nieco mniejszy, z najczęstszym wynikiem 96 proc. 

A więc upraszczając: populacja podzieliła się na dwie grupy - uczniów bardzo słabych i bardzo dobrych.

Gdzie tkwi problem? Tych pierwszych było w tym roku ponad 100 tysięcy.

Dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, mówi: - To powinna być czerwona lampka dla tych szkół, których średni wynik waha się w okolicach 20 procent.

Marcin Karpiński, wykładowca dydaktyki matematyki ze Szkoły Edukacji PAFW i UW, komentuje: - Jeśli okazałoby się, że ta "dobra" grupa powstaje, jak na przykład na języku angielskim w dużej mierze dzięki zajęciom pozaszkolnym, to byłoby to naprawdę groźne dla edukacji.

Dlaczego jeszcze "dwugarbny wielbłąd" powinien martwić uczniów, rodziców, nauczycieli i polityków? Czy to się jakoś wiąże z reformą likwidującą gimnazja? I najważniejsze: co możemy zrobić, by słabych uczniów nie było tak wielu? Sprawdzamy.

Skąd ten wielbłąd?

Zacznijmy od pytania, które zwykle pojawia się w takich sytuacjach: czy kiedyś tego nie było? 

Materiał porównawczy nie jest wielki, bo egzamin ósmoklasisty wprowadzono dopiero w 2019 roku - w efekcie reformy Anny Zalewskiej likwidującej gimnazja.

I jeszcze w 2019 roku ósmoklasiści mieli jeden "garb", który niespecjalnie zaskakiwał środowiska szkolne, bo właśnie tak przez lata wyglądały również matematyczne wyniki gimnazjalistów. To znaczy grupa uczniów słabych była przez lata spora, a opinia publiczna zwykła zakładać, że tak to już jest, że "matematyka wypada najgorzej".

Tak było zarówno pod koniec gimnazjów, jak i na początku działania ośmioletnich podstawówek.

Rozkład wyników egzaminu gimnazjalnego z matematyki (2019)
Rozkład wyników egzaminu gimnazjalnego z matematyki (2019)
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna
Rozkład wyników ósmoklasistów z matematyki (2019)
Rozkład wyników ósmoklasistów z matematyki (2019)
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna

Skąd więc to wielkie zainteresowanie i wzmożenie w sprawie matematyki w tym roku? Bo "dwugarbny wielbłąd" pojawił się dopiero po raz drugi w historii egzaminów z tego przedmiotu.

Pierwszy raz - w 2022 roku - można było to jeszcze uznać za "wypadek przy pracy", ale w tym roku trzeba postawić pytanie: czy to początek niebezpiecznego trendu?

Wiele wybitnych wyników

Ale czym tu się martwić? Chyba nie tym, że tak wielu uczniów miało z matematyki wybitne oraz bardzo dobre wyniki? - zapytacie może. 

Wyniki egzaminu ósmoklasistów w 2023 roku. Dane nie obejmują uczniów z Ukrainy oraz tych ze specjalnymi potrzebami, dla których są osobne arkusze
Wyniki egzaminu ósmoklasistów w 2023 roku. Dane nie obejmują uczniów z Ukrainy oraz tych ze specjalnymi potrzebami, dla których są osobne arkusze
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna

Rzeczywiście, te 20 procent uczniów, którzy zyskali ponad 88 proc. punktów możliwych do zdobycia (mniej więcej tam zaczyna się nasz "garb"), może mieć powody do radości. Rzecz w tym, że ich tak liczna obecność uwypukla jak nigdy wcześniej nadreprezentację uczniów naprawdę słabych. I każe się zastanowić, dlaczego ich nie ubywa.

Podobny mechanizm obserwujemy przy języku angielskim, tu występowanie wyników wybitnych od kilku już lat wywołuje ożywione dyskusje w pokojach nauczycielskich i samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Bo może egzamin jest zbyt łatwy? Może należy coś dorzucić do podstawy programowej?

Faktem jest, że na żadnym innym egzaminie ósmoklasisty różnice między uczniami ze wsi a tymi z miasta nie są tak duże jak na języku angielskim.

Rzecz, a właściwie problem w tym, że matematyka zaczęła właśnie iść tą drogą. Z tą różnicą, że z angielskim możemy się zastanawiać, czy naprawdę aż tylu uczniów jest wybitnych ("garb" po lewej jest bez porównania mniejszy), a z matematyką stoimy raczej przed dylematem: jak to możliwe, że tak wielu jest tak słabych?

Rozkład wyników ósmoklasistów z języka angielskiego (2023)
Rozkład wyników ósmoklasistów z języka angielskiego (2023)
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna

Zajrzyjmy na wieś

W tym roku w matematyce, podobnie jak przez lata widzieliśmy na języku angielskim, różnice w wynikach między szkołami wiejskimi i małomiasteczkowymi a wielkomiejskimi są duże. Szkoły z miejscowości do 20 tysięcy mieszkańców wypadają wyraźnie gorzej niż te z miast powyżej 100 tysięcy.

"Zawsze tak było" - powiecie. To prawda, ale znów - nie zawsze aż tak. 

W tym roku z matematyki uczniowie w miastach byli o 9 punktów procentowych lepsi od tych ze wsi i aż o 11 od tych z małych miasteczek. Dla porównania - na języku polskim to odpowiednio 4 i 6 punktów.

Jaki to ma związek z dwugarbnym wielbłądem z początku naszej analizy? Otóż dziś największa liczba uczniów uczy się właśnie w szkołach wiejskich. W tym roku było to ponad 165 tysięcy nastolatków. I możemy mówić tu o efekcie likwidacji gimnazjów - po wydłużeniu podstawówek uczniowie zostali w swoich małych wiejskich szkołach.

W czerwcu 2016 roku, gdy Anna Zalewska zapowiadała swoją reformę, mówiła: - Żyjemy w kraju, w którym mówimy o wyrównywaniu szans edukacyjnych, a gimnazja, które miały to zapewnić, obchodziły ustawy, by się różnicować. Każde dziecko zasługuje na dobrą szkołę.

Niestety - jeśli przyjrzeć się wynikom egzaminów zewnętrznych - dłuższe podstawówki szans wiejskich uczniów specjalnie nie wyrównują. Dystans między nimi a miastem rośnie, a w najlepszym przypadku utrzymuje się na tym samym poziomie.

Wyniki ósmoklasistów z uwzględnieniem lokalizacji szkoły
Wyniki ósmoklasistów z uwzględnieniem lokalizacji szkoły
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna

Najlepsi rzucają światło na najsłabszych

- Co właściwie zadziało się w tym roku na matematyce? - pytam szefa CKE.

- To zjawisko, które wymaga analizy i dalszego przyglądania się - zastrzega na wstępie dr Marcin Smolik.

- Nie wiemy jeszcze, czy ten efekt utrzyma się w 2025 roku, gdy egzaminy wrócą do normy i nie będą już okrojone w związku ze zdalnym nauczaniem. Bo na pewno w części obecna sytuacja to też efekt pandemii - zaznacza. I wyjaśnia: - Wymagania egzaminacyjne wykluczyły w ostatnich latach najtrudniejsze zagadnienia z matematyki, na przykład bryły i zadania na dowodzenie. Arkusz miał też mniejszą liczbę punktów możliwych do zdobycia, w tym roku zaledwie 25. To oznaczało, że każdy punkt z egzaminu był wart cztery punkty procentowe. Do tego zadań otwartych było mniej - tylko cztery, a nie jak przed pandemią sześć - wylicza. - A więc dla tych uczniów powyżej średniej, którzy normalnie oscylowaliby w granicach wyniku 60-70 proc., nie było w tym roku zadań za trudnych. Osiągnęli to, czego normalnie mogliby nie osiągnąć, poszło im bardzo dobrze - ocenia.

I zaraz podkreśla: - To nie jest tak, że brakowało zadań średnich, w naszym przekonaniu brakowało zadań trudnych i bardzo trudnych. I stąd wielu uczniów z bardzo dobrymi wynikami.

- Ale równocześnie bardzo wielu z bardzo słabymi. Im przecież okrojenie egzaminu też powinno pomóc, a nie pomogło - przypominam, bo to na nich chcę się skupić.

Dyrektor Smolik: - Ta duża grupa dobrych uczniów uwypukliła dużą liczbę słabych, którą obserwowaliśmy już w poprzednich latach, również w czasie egzaminu gimnazjalnego z matematyki. Już wtedy najczęstszy wynik egzaminu znajdował się w tej najsłabszej grupie wyników - mówi. I zaraz dodaje: - Nie bagatelizuję tego oczywiście. To powinna być czerwona lampka dla szkół, które mają swoje średnie wyniki w tym pierwszym "garbie". Jeśli jest taka szkoła, której średni wynik to 18, 20 czy 25 procent punktów, to moim zdaniem sygnał, że jest tam problem. Bo wtedy nie mówimy już przecież o pojedynczych słabych uczniach. A są takie klasy i szkoły - zaznacza.

Co takiego mogło się tam stać? Smolik zauważa, że możliwości jest wiele i każda szkoła oraz klasa wymagałaby osobnej analizy. 

- Może nauczyciel zmieniał się kilka razy w ciągu edukacji tego rocznika? Może w małej gminie i tak wszyscy dostają się do jedynego funkcjonującego tam liceum czy technikum i wyniki nie mają dla nich żadnego znaczenia? A może to wpływ tego, że część nauczycieli to wieloprzedmiotowcy? Może ci, dla których matematyka nie jest pierwszym kierunkiem, nie czują się tak pewnie, by przełamywać z uczniami schematyczne uczenie matematyki? - zastanawia się.

Przestrzega równocześnie, by nie robić nagonki na konkretne szkoły, jeśli nie znamy ich indywidualnej sytuacji. Bo taki słaby średni wynik można zobaczyć też np. w szkołach, które przyjmują dzieci ze specjalnymi potrzebami terapeutycznymi czy niedostosowaniem społecznym. I tam to nie wynik z matematyki jest najważniejszy.

Smolik: - Nie wolno na pewno prowadzić do takich prostych wniosków, że to nauczyciel jest zły albo że dzieci są leniwe, bo to nigdy tak nie jest tak proste.

Co będzie dalej?

Ci bardzo słabi z matematyki uczniowie pójdą zaraz uczyć się dalej - do słabszych liceów, techników i szkół branżowych. Ich wynik wskazuje, że już teraz mają w matematyce spore zaległości, a to oznacza wyzwanie dla ich nowych szkół.

- Tak, mają problemy z głównymi umiejętnościami matematycznymi - przyznaje dyrektor Smolik. I przywołuje egzamin z angielskiego, z którym dostrzega pewne podobieństwa: - Tam jest grupa uczniów, która choć uczy się języka osiem lat, de facto nie zna jego absolutnych podstaw. Z matematyką sytuacja jest podobna.

Dlatego CKE przyglądało się w tym roku wnikliwie uczniom najsłabszym z matematyki i angielskiego. - Zobaczyliśmy, że w obu przypadkach spora jest grupa dzieci, które w ogóle nie rozwiązują zadań otwartych, albo rozwiązują je źle - mówi Smolik. - To nie zawsze są zadania trudne. Na przykład tylko 7 proc. uczniów z tej słabszej części populacji potrafiło na angielskim zapisać poprawnie pytanie "How much are they?". A więc były tysiące dzieci, które nie potrafiły zapytać, ile coś kosztuje.

Może w szkołach ponadpodstawowych nadrobią? W końcu w tym roku matura miała rekordową zdawalność - nie poradziło z nią sobie tylko 15,6 proc. absolwentów liceów oraz techników. 

Byłby to niestety przesadzony optymizm. Bo i na maturę wpływ miała pandemia i związane z nią okrojenia. Ale nie tylko.

Dlaczego matura poszła tak dobrze? - Sprawa jest złożona - zastrzega dyrektor Smolik. - Po pierwsze, my widzimy, że spora część młodzieży do tego egzaminu naprawdę się przygotowała.

- Czyli dobrze było tak straszyć tą maturą w nowej formule? - przerywam.

Tegoroczni maturzyści poznali wyniki egzaminu dojrzałości. Zdało niemal 85 procent absolwentów
Źródło: Renata Kijowska/Fakty TVN

A dyrektor kontynuuje: - Niektórzy mówią, że straszyliśmy, natomiast nam nie o to chodziło. Zgodnie z prawdą mówiliśmy, że nowy egzamin będzie trudniejszy, bo siłą rzeczy będzie na nim więcej materiału i będą inne arkusze. Sporo pisano i mówiono, że to będzie "katastrofa" i być może jest grupa uczniów, na którą to podziałało motywująco.

Sen z powiek dla odmiany maturzystom spędzać miała jednak nie matematyka, której zdawalność była przez lata najniższa, ale język polski, gdzie np. liczba obowiązkowych lektur wzrosła z 13 do ponad 40.

Ale ostatecznie na polskim nic dramatycznego się nie stało. Egzamin oblało zaledwie 3 proc. licealistów. - Od polonistów słyszałem nawet, że było bardzo dużo wypracowań lepszych niż w ubiegłych latach na starej maturze - mówi Smolik. - Miały więcej głębi, sensu, poprawnie budowali argumentację, nie powoływali się już na "Boba Budowniczego" czy "Damy i wieśniaczki", jak to się zdarzało w poprzednich latach - dodaje.

Ogłoszono wyniki matur
Źródło: TVN24

Na przyzwoite wyniki z polskiego wpływ mógł mieć w tym roku też powrót - po pandemicznej przerwie - matury ustnej. Część zadań uczniowie znali wcześniej, szykując się do nich, np. powtarzając lektury, poniekąd szykowali się też do tego, co mogło być na egzaminie pisemnym.

Nie bez znaczenia był też fakt, że wymagania egzaminacyjne z powodu pandemii zostały okrojone (będzie tak jeszcze tylko na egzaminach w 2024 roku), ale ci absolwenci - w przeciwieństwie do tych z lat minionych - całą klasę maturalną spędzili już w edukacji stacjonarnej.

Okrojenia jednak niespecjalnie pomogły absolwentom techników. Tu matematyki nie zdał aż co piąty maturzysta. - Rozdźwięk między liceami a technikami mamy od początku egzaminów zewnętrznych - zastrzega dyrektor Smolik.

I to może być spory problem, bo w technikach sytuacja od lat się nie poprawia, a w tym roku trafi tam potężna grupa bardzo słabych uczniów po ósmej klasie.

Rekrutacja do szkół ponadpodstawowych 2023
Rekrutacja do szkół ponadpodstawowych w 2023 roku
Źródło: TVN24

Matematyka ich nudzi i straszy

Trzeba pamiętać, że problemy matematyczne nie zaczynają się na ostatnim etapie edukacji. Ich symptomy widzimy już wcześniej i potwierdzają je krajowe oraz międzynarodowe badania.

W opublikowanym w grudniu 2020 roku międzynarodowym badaniu wiedzy i umiejętności z matematyki i nauk przyrodniczych TIMSS polscy uczniowie klas czwartych szkoły podstawowej, jeśli chodzi o osiągnięcia matematyczne - zajęli 26. miejsce wśród 58 krajów biorących udział w badaniu.

W raporcie czytamy: "Polscy czwartoklasiści lubią uczyć się matematyki i przyrody, ale znacznie mniej niż ich rówieśnicy w innych krajach. Dla 30 proc. uczniów matematyka jest nudna. Co trzeci polski czwartoklasista uważa, że matematyka jest dla niego trudniejsza niż dla większości uczniów w jego klasie".

Największy kryzys matematyczny obserwujemy w czwartej klasie
Największy kryzys matematyczny obserwujemy w czwartej klasie
Źródło: Ground Picture/Shutterstock

Dobrych informacji nie przynosi też raport NIK z 2019 roku poświęcony nauczaniu matematyki właśnie.

NIK o komentarz poprosiła prof. Edytę Gruszczyk-Kolczyńską z Katedry Wspomagania Rozwoju i Edukacji Dzieci w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie.

Więcej niż połowa dzieci polskich - przed rozpoczęciem szkolnej edukacji - wykazuje się uzdolnieniami do nauki matematyki, a co czwarte wysokim stopniem zadatków takich uzdolnień. Po kilku miesiącach nauki w szkole większość tych dzieci przestaje manifestować swoje znakomite możliwości umysłowe.
prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska

Zdaniem kontrolerów NIK główną przyczyną niepowodzeń polskich uczniów są wady procesu nauczania matematyki. Choć uczniowie posiadają zróżnicowaną wiedzę i umiejętności, zdecydowana większość szkół nie dzieli (choć może!) klas na grupy w zależności od umiejętności matematycznych (jak to się robi na językach obcych). Tymczasem do podstawowych barier przy realizacji wymaganego programu uczestniczący w badaniu kwestionariuszowym NIK nauczyciele matematyki zaliczyli właśnie zróżnicowany poziom wiedzy uczniów w klasie.

Zapytani o czynniki mogące usprawnić nauczanie matematyki wskazywali m.in. konieczność podziału klas na grupy w zależności od zaawansowania wiedzy i umiejętności matematycznych uczniów. Wymieniali także zmniejszenie liczby uczniów w klasach.

Problemy z nauczaniem matematyki
Problemy z nauczaniem matematyki
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli

Dr hab. Małgorzata Makiewicz z Instytutu Matematyki Uniwersytetu Szczecińskiego zauważała z kolei: - Badania pedagogiczne wskazują, że nadmierne trudności uczniów w uczeniu się matematyki pojawiają się już na początku edukacji szkolnej, a ujawniają się w sposób wyraźny w klasach czwartych szkół podstawowych.

Narastające zaległości zastępują początkową fascynację dziecka szkołą i stopniowo przeradzają się w niezadowolenie, rozczarowanie, frustrację, na długo zakorzenioną niechęć do matematyki.
dr hab. Małgorzata Makiewicz
Na co skarżą się uczniowie?
Na co skarżą się uczniowie?
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli

Co daje zimny prysznic?

Dyrektor Smolik nie chce zgadywać, na ile wpływ na wyniki z matematyki mają korepetycje. Faktem jest jednak, że w miastach przybywa szkół matematycznych, podobnie jak kiedyś powstawały szkoły językowe.

Jedną z takich szkół prowadzi Dariusz Kulma, Nauczyciel Roku 2008, matematyk z Mińska Mazowieckiego. Zasłynął jako twórca popularnego w mediach społecznościowych kanału "Jak zdać maturę z matematyki". Szkoli uczniów i nauczycieli. Gdy rozmawiamy, kilka dni po wynikach matur, nie ma jeszcze wakacji. Już układa zadania na przyszłość i pracuje z poprawkowiczami. 

Gdy patrzy na "dwugarbnego wielbłąda" na egzaminie ósmoklasisty, nie jest zaskoczony, ale zmartwiony już tak. - To są uczniowie z bardzo niskimi umiejętnościami, którym na kolejnych etapach edukacji będzie bardzo trudno - mówi Kulma.

Sam obserwuje wielu takich uczniów, odkąd z Fundacją Empiria i Wiedza prowadzi dodatkowe zajęcia z matematyki online dla uczniów w czterech województwach z najsłabszymi wynikami maturalnymi (zachodniopomorskie, lubuskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie). Zajęcia są dla nich darmowe.

Ze szkoły odszedł w 2010 roku. - Dociągnąłem do końca swoją klasę wychowawczą, ale potem już nie miałem paliwa. Czułem, że brakuje mi perspektyw - opowiada. I dodaje: - Dziś pracuję na własnych warunkach i, jak widać, pracy mi nie brakuje. Moim priorytetem może być uczeń, praca dydaktyczne, merytoryczna, a nie, jak to bywało w szkole, wypełnianie tony biurokracji. Współpracuję w tym roku z ponad 700 różnymi nauczycielami i widzę ich bolączki - dodaje.

- Czego brakuje nauczycielom matematyki? - pytam. 

Kulma zastanawia się chwilę i dopytuje: - Poza pieniędzmi? Najczęściej zaangażowania - mówi. - I nie dlatego, że im się nie chce uczyć, tylko że się wypalają. Nie czują, że w szkole może być lepiej.

Misją Kulmy jest - jak sam mówi - "edukacja innego wymiaru". Dlatego z uczniami pracuje nie tylko nad rozwiązywaniem zadań, ale nad metodami uczenia się, motywacją. - Szukamy różnych patentów, które im pomagają. Na przykład w tym roku wiele osób przekonało się o świetnym wpływie zimnych pryszniców - mówi. I dodaje: - Nauczyciele często mi mówią, że tego też im brakuje. Takiej wszechstronnej wiedzy o człowieku, w tym neurobiologicznej - o tym, jak się uczyć, a nie tylko jak obliczyć ułamki. Widzą, że uczniowie się zmieniają, to jest inne pokolenie, choćby przez zaangażowanie w nowe technologie, ale nie zawsze wiedzą, co z tym zrobić. A przecież nie powinni się bać, gdy uczniowie na przerwie zaczynają ich pytać o kryptowaluty, w końcu to też matematyka - dodaje. 

matura lajf 1
Maturzystka o wrażeniach po egzaminie podstawowym z matematyki
Źródło: TVN24

Mogło być gorzej

Na wszechstronnym kształceniu matematyków zależy też Agnieszce Sułowskiej i Marcinowi Karpińskiemu, wykładowcom w Szkole Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego. W Szkole prowadzone są m.in. bezpłatne studia podyplomowe dla osób, które chciałyby zostać nauczycielami, w tym potencjalnych matematyków. Ich słuchacze dostają 2,5 tys. złotych stypendium miesięcznie. 

Ich, podobnie jak Kulmy, nie dziwią wyniki ósmoklasistów.

Agnieszka Sułowska: - Z analizy ostatnich wyników egzaminu gimnazjalnego i pierwszych ósmoklasisty wynika, że już wcześniej mieliśmy dużą grupę dobrych uczniów. Ta prawa strona wykresu nie była jeszcze "garbem", ale była "gruba". Tych uczniów było dużo, inaczej niż na przykład na języku polskim, gdzie wykres z prawej strony był "cienki".

Marcin Karpiński: - To, czego nie wiemy, to jaki wpływ na zmianę miała pandemia, a jaki jest efekt reformy, a właściwie dwóch reform. W 2022 i 2023 roku do egzaminu podeszła duża grupa uczniów, którzy zaczynali naukę jako sześciolatki, bo to tak zwane roczniki z kumulacji. Równocześnie uczyli się już według nowych podstaw programowych minister Zalewskiej. Nie dowiemy się też, bez dodatkowych badań, na ile wpływ na wynik miało to, co wpływało na angielski, czyli właśnie różnego rodzaju zajęcia dodatkowe i korepetycje. O nie wciąż łatwiej w dużych miastach - dodaje.

19
Kumulacja uczniów i braki kadrowe. Szkoły już szukają rozwiązań, by zdążyć przed wrześniem (materiał z 19 kwietnia 2023 roku)
Źródło: Marzanna Zielińska | "Fakty" TVN

Co jest pewne? Badacze podkreślają: populacja pod względem wyników z matematyki jest niejednorodna i składa się z dwóch wyraźnych grup.

- Jeśli okazałoby się, że ta "dobra" grupa powstaje jak na angielskim, dzięki zajęciom pozaszkolnym, to byłoby groźne dla edukacji - komentuje Karpiński. - To by mogło oznaczać, że część uczniów bez wspomagania z zewnątrz nie radzi sobie z matematyką, a my nie wiemy, jakie są tego powody.

Ale matematycy mają też lepsze wieści. 

Sułowska odsyła do międzynarodowego badania kompetencji 15-latków PISA. Jeśli spojrzymy, jak młodzież radzi sobie z matematyką w innych krajach OECD, okaże się, że… Polacy są bardzo dobrzy. 

- Spójrzmy na ostatnią edycję badania - zachęca matematyczka. - Mamy jedną z najmniejszych populacji uczniów najsłabszych w całym badaniu. Wyraźnie lepszy wynik ma jedynie Estonia. Za to gdy spojrzeć na liczbę najlepszych uczniów, jesteśmy liderami, przed nami tylko Holandia. To oczywiście nie oznacza, że nie mamy dla tych najsłabszych uczniów nic nie robić, ale warto mieć też ten punkt odniesienia - podkreśla.

Agnieszka Sułowska przypomina, że matematyka jest nauką wyjątkowo "kumulatywną". - Na historii czy biologii często można zaniedbać jakiś jeden rozdział, a mimo to świetnie radzić sobie z innymi. Na matematyce braki wyjątkowo pokutują w kolejnych tematach - zauważa.

A Marcin Karpiński dodaje: - Pamiętajmy też, że ostatnie badanie PISA obejmowało jeszcze gimnazjalistów. Dopiero się dowiemy, czy z absolwentami ośmioletnich podstawówek też jest tak dobrze na tle reszty świata.

03
Polscy 15-latkowie w czołówce badania PISA. Wracają pytania o likwidację gimnazjów (materiał archiwalny z 3 grudnia 2019 roku)
Źródło: Marzanna Zielińska | "Fakty" TVN

Będzie można się też dopiero przyjrzeć temu, jaki wpływ na wyniki ma np. wzrastająca liczba nauczycieli wieloprzedmiotowych. - Oczywiście nie zawsze taki nauczyciel jest słabszy - zastrzega Sułowska. - Ale jest tak, że gdy istniały gimnazja, to było właściwie pewne, że na tym etapie matematyki uczy matematyk. W małych wiejskich podstawówkach to już pewne nie jest. 

Karpiński: - Do Szkoły Edukacji przyjmujemy również osoby po studiach pokrewnych do matematyki. Dostrzegamy pewne różnice w sposobie myślenia. Dla nich matematyka jest najczęściej nauką o rachowaniu, a dla matematyków nauką myślenia, logiki, wyciągania wniosków, rozumowania. A jak ktoś widzi w matematyce głównie rachunki, to głównie ich będzie uczył, trudniej mu będzie nauczyć łamania schematów, układania własnych strategii. My właśnie w tym staramy się na studiach pomóc - podkreśla.

Co mogłoby pomóc w nauczaniu matematyki?

Sułowska: - Rzeczywiście można byłoby podzielić każdą klasę na grupy po cztery czy pięć osób, ale jeśli nauczyciel nie będzie wiedział, jak to dobro wykorzystać, to niewiele da. W końcu wiejskie klasy są już zwykle mniejsze, a przeciętne wyniki nie najlepsze. Kluczowy jest więc nauczyciel. Dlatego musimy walczyć o lepszą selekcję do zawodu.

Karpiński dodaje: - A nie da się tego zrobić bez dobrych pensji. Do tego zawodu muszą przychodzić ludzie, którzy nie będą mieli potem problemów z utrzymaniem siebie i swoich rodzin. Dziś często przychodzą do nas ludzie, którzy pracowali w innych branżach, na przykład korporacjach i po latach marzą jednak o pracy z dziećmi. Zwykle mają w sobie wiele zapału i pasji. Ale nie możemy tylko na tym polegać. Oni też powinno dostawać coś w zamian, uczciwe wynagrodzenie to podstawa - dodaje. 

W polskich szkołach dramatycznie brakuje nauczycieli
W polskich szkołach dramatycznie brakuje nauczycieli (materiał z 3 marca 2023 roku)
Źródło: Marta Warchoł | Fakty po południu TVN24

To powinien być priorytet, ale...

NIK przypomina w swoim raporcie, dlaczego to ważne, aby o matematykę zadbać.

Badania międzynarodowe potwierdzają tezę, że edukacja matematyczna jest jednym z czynników podnoszenia konkurencyjności państw. Biegłość matematyczna sprzyja innowacyjności i wzrostowi produktywności. Podniesienie wskaźnika wyników z testów PISA (Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów) w obszarze matematyki i nauk ścisłych o 100 pkt przekłada się na roczny wzrost PKB rzędu ok. 1,7 proc.
Najwyższa Izba Kontroli

W analizie Justyny Osieckiej-Chojnackiej przygotowanej w 2020 roku na zlecenie Biura Analiz Sejmowych możemy przeczytać:

Współcześnie państwa traktują skuteczne nauczanie matematyki w kategoriach budowy przewagi konkurencyjnej w gospodarce, wyścigu technologicznym i innowacjach społecznych. Polityczne impulsy do podejmowania w szerszej skali działań na rzecz zmian kształcenia matematycznego wiążą się z rywalizacją międzynarodową. Potrzeba doskonalenia kształcenia matematycznego to także wynik - mogącej zwiastować narastanie problemu społecznego wykluczenia - skali niepowodzeń edukacyjnych, mających wpływ na postawy i wybory edukacyjne wielu uczniów, a w rezultacie często przedwcześnie zamykających przed nimi perspektywiczne ścieżki kształcenia i pracy.

Ona też odnosi się do badań PISA, zauważając: "Wyniki badań PISA pokazują, że sukcesy osiągają w nich uczniowie kształceni w bardzo różnych systemach edukacyjnych, przy użyciu różnych metod. Wspólnymi cechami najlepszych systemów są wysoki status społeczny nauczycieli, związany z zaufaniem do ich stale doskonalonych kompetencji oraz przykładanie dużej wagi do wczesnej edukacji matematycznej. Polityka oświatowa sprzyjająca doskonaleniu nauczania matematyki dotyka wielu zagadnień: ukształtowania programu nauczania, monitorowania efektywności stosowanych metod i sposobów nauczania, a przede wszystkim kształcenia i wspierania nauczycieli realizujących określony model pracy w klasie".

Tu jednak, zdaniem związków zawodowych, państwo coraz bardziej zawodzi. W przyszłym roku pensja początkującego nauczyciela matematyki będzie tylko o kilkadziesiąt złotych wyższa od pensji minimalnej. 

Według zbierających dane na temat wakatów w szkołach Dealerów Wiedzy ich liczba już pod koniec czerwca przekroczyła 20 tys. 12 lipca było ich już przeszło 22 tys. Ponad tysiąc ofert to praca dla matematyków. Bardziej poszukiwani są tylko nauczyciele wychowania przedszkolnego i angliści.

Czytaj także: