Egzamin ósmoklasisty wykazał, że nawet kilkadziesiąt tysięcy uczniów nie opanowało kluczowych kompetencji matematycznych. W technikach z podstawową matematyką na maturze nie poradził sobie w tym roku co piąty absolwent. Czy czeka nas zapaść w naukach ścisłych? A może wreszcie trzeba podzielić klasy na grupy?
"Zmora" - mawiają o nich nauczyciele.
"Porażka" - opisują uczniowie, zwykle zaraz po tym czy innym ważniejszym teście.
"Największy stres" - dorzucają ich rodzice, którzy często nie szczędzą sił i środków, by wspomóc matematycznie swoje dzieci.
Takimi słowami często egzaminy końcowe z matematyki - te na koniec szkół podstawowych oraz liceów i techników - opisują ci najbardziej nimi zainteresowani.
I choć nie brakuje nastolatków, które z matematyką radzą sobie nie tylko przyzwoicie, ale nawet wybitnie, to liczba uczniów i uczennic, którzy nie radzą sobie najlepiej lub wcale jest przytłaczająca.
W tym roku było widać to w sposób szczególny na egzaminie ósmoklasisty. Nietypowy rozkład wyników egzaminu z matematyki wywołał w szkołach - i w mediach społecznościowych - gorącą dyskusję pod hasłem: co z tą matematyką?
W branży mówią, że wyniki egzaminu z matematyki zaczęły przypominać dwugarbnego wielbłąda. Fachowa nazwa tego, co widzimy, to rozkład/wykres dwumodalny.
Skąd więc to porównanie do wielbłąda? Jeśli przyjrzymy się, jak uczniowie poradzili sobie z zadaniami (do egzaminu w związku z tzw. kumulacją roczników podchodziło ich ponad pół miliona), zobaczymy, że w tym roku były dwie bardzo duże grupy nastolatków - pierwszy "garb" z najczęstszym wynikiem wynoszącym 20 proc. punktów i drugi, nieco mniejszy, z najczęstszym wynikiem 96 proc.
A więc upraszczając: populacja podzieliła się na dwie grupy - uczniów bardzo słabych i bardzo dobrych.
Gdzie tkwi problem? Tych pierwszych było w tym roku ponad 100 tysięcy.
Dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, mówi: - To powinna być czerwona lampka dla tych szkół, których średni wynik waha się w okolicach 20 procent.
Marcin Karpiński, wykładowca dydaktyki matematyki ze Szkoły Edukacji PAFW i UW, komentuje: - Jeśli okazałoby się, że ta "dobra" grupa powstaje, jak na przykład na języku angielskim w dużej mierze dzięki zajęciom pozaszkolnym, to byłoby to naprawdę groźne dla edukacji.
Dlaczego jeszcze "dwugarbny wielbłąd" powinien martwić uczniów, rodziców, nauczycieli i polityków? Czy to się jakoś wiąże z reformą likwidującą gimnazja? I najważniejsze: co możemy zrobić, by słabych uczniów nie było tak wielu? Sprawdzamy.
Skąd ten wielbłąd?
Zacznijmy od pytania, które zwykle pojawia się w takich sytuacjach: czy kiedyś tego nie było?
Materiał porównawczy nie jest wielki, bo egzamin ósmoklasisty wprowadzono dopiero w 2019 roku - w efekcie reformy Anny Zalewskiej likwidującej gimnazja.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam