Premium

Matura 2023 nie będzie tak trudna, jak chciał minister Czarnek

Mimo srogich zapowiedzi polityków prawicy, że matura 2023 musi być trudniejsza, zaczęły się już prace nad okrojeniem stawianych przed maturzystami wymagań. Ministerstwo Edukacji i Nauki zmieniło zdanie z powodu przedłużającej się pandemii. Nie bez znaczenia jest też fakt, że 2023 jest rokiem wyborczym.

- W nowym liceum matura musi być trudniejsza, musi być inny poziom - mówiła w połowie 2016 roku była już minister edukacji Anna Zalewska w programie "Jeden na Jeden" w TVN24.

Niemal pięć lat później, w styczniu 2021 roku, o tych słowach minister Zalewskiej (powtarzanych zresztą w kolejnych latach wielokrotnie) jej następca Przemysław Czarnek rozmawiał z dziennikarzem Radia Wnet.

Pytany, czy podziela opinię Zalewskiej, że matura powinna być trudniejsza, zbliżona nieco do tej sprzed reformy lat 90., potwierdził, że ma dokładnie takie samo zdanie.

- Na pewno idziemy w tym kierunku, o którym mówiła pani minister Anna Zalewska, czyli powrotu do sytuacji sprzed systemu sześć plus trzy plus trzy [sześcioletnia podstawówka, trzyletnie gimnazjum, trzyletnie liceum - red.] - powiedział wówczas Czarnek.

To jedna z niewielu rzeczy, w której byłe i obecne szefostwa resortu się zgadzają. Poza tą kwestią Czarnkowi raczej z Zalewską nie po drodze. Zdążył zwolnić jej najbliższych współpracowników, zaczął też zmieniać listę lektur i nie dość patriotyczne podstawy programowe przyjęte przez swoją poprzedniczkę. 

Co do zmian w maturze nie miał jednak dotąd wątpliwości - musi być trudna.

Okazało się jednak, że pandemia wciąż trwa, kolejne klasy i szkoły przechodzą na zdalne nauczanie, a pierwsza trudniejsza matura, o której mówili Zalewska i Czarnek, była zaplanowana na wiosnę 2023 roku, czyli w roku wyborczym. Jesienią mają się odbyć wybory do parlamentu i samorządowe.

I choć jeszcze kilka miesięcy temu nie było o tym w ogóle mowy, okazuje się, że wymagania na maturę w maju 2023 roku jednak zostaną okrojone. Wcześniej takich planów nie było.

Podniesienie poprzeczki

Zacznijmy od tego, skąd bierze się to maturalne zamieszanie.

Edukacja działa jak domino. Jeden klocek porusza kolejne. Potrzeba wprowadzenia nowej matury od 2023 roku wynika ze zlikwidowania w 2017 roku gimnazjów. Wydłużenie przez Annę Zalewską nauki w liceach do czterech lat oraz technikach do pięciu lat oznaczało wprowadzenie nowej podstawy programowej i to do niej trzeba teraz dopasować egzaminy. Pierwsi absolwenci ośmioletniej podstawówki, którzy poszli do liceów, będą kończyć je właśnie w 2023 roku.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam