Premium

Bliski Wschód po Trumpie. "Biden może pokazać, że problemem nie jest Izrael, ale jego premier"

Zdjęcie: Shutterstock

Kilka dni po ogłoszeniu wyników wyborów w USA minister transportu Izraela poinformowała o planach dotyczących nowej infrastruktury transportowej na Zachodnim Brzegu Jordanu. Inny polityk z partii premiera Benjamina Netanjahu zasadził drzewo w pobliżu Jerycha - taktyka stosowana przez osadników do nielegalnego okupowania ziemi. - To gesty lokalnych polityków skierowane do wyborców. - Tylko tyle i aż tyle - ocenia w rozmowie z Jackiem Tacikiem izraelski dziennikarz Anshel Pfeffer. Jakie gesty Netanjahu skieruje w stronę prezydenta elekta Joe Bidena?

Najpierw eksplozja, a po niej strzały z karabinu maszynowego. Mohsen Fahrizadeh, twórca irańskiego programu nuklearnego nie zginął na miejscu. Został przetransportowany do szpitala w Teheranie. Zmarł kilka godzin później, 27 listopada. Ministerstwo Obrony Iranu wydało krótkie oświadczenie: "Fahrizadeh osiągnął status męczennika po wielu latach wysiłku i walki".

Zabójstwo szefa irańskiego programu nuklearnego "Amad" (Nadzieja), który według oficjalnych informacji został zamknięty na początku tego wieku, zbiegło się w czasie z wyborami prezydenckimi w USA. Donald Trump, który w maju 2018 roku wycofał Stany Zjednoczone z porozumienia nuklearnego, za dwa miesiące będzie musiał wyprowadzić się z Białego Domu. Zwolni miejsce Joe Bidenowi, który - jako wiceprezydent USA - doprowadził razem z prezydentem Barackiem Obamą do podpisania wspomnianej umowy z Iranem w lipcu 2015 roku.

Porozumienie nuklearne, pod którym podpis złożyły jeszcze Rosja, Wielka Brytania, Francja, Chiny i Niemcy, dawało dostęp inspektorom ONZ do irańskich instalacji wojskowych. Inspekcje - każdorazowo akceptowane przez Teheran - miały być gwarancją, że Iran nie będzie zwiększać zapasów wzbogaconego uranu, potrzebnego do budowy bomby atomowej. W zamian za rezygnację z aspiracji nuklearnych zachodnie mocarstwa zgodziły się na zniesienie sankcji dławiących irańską gospodarkę.

Przeciwny umowie był między innymi izraelski premier Benjamin Netanjahu. Przekonywał, że społeczność międzynarodowa popełnia "historyczny błąd". Prezydentura Donalda Trumpa była dla niego gwarantem, że Stany Zjednoczone nie zmienią twardego kursu wobec Iranu. Wyborcza porażka urzędującego prezydenta USA to utrata tej gwarancji. Netanjahu zdaje sobie sprawę, że Biden będzie szukał porozumienia z Teheranem. Być może to także zmiana, która oznaczać będzie, że minęły dobre czasy dla izraelskiej prawicy.

Tyle że śmierć Mohsena Fahrizadeha - Iran utrzymuje, że za zamachem na niego stał Izrael i grozi otwartą wojną - zdaniem Anshela Pfeffera, izraelskiego dziennikarza i autora książki "Bibi. Burzliwe życie i czasy Benjamina Netanjahu", może skomplikować starania prezydenta elekta USA o przywrócenie lepszych relacji z Iranem, a tych najbardziej obawia się premier Izraela, który sprawy zabójstwa irańskiego naukowca nie skomentował.

***

Relacje z Iranem to tylko jedna ze spraw do załatwienia, którą Joe Biden otrzyma po swoim następcy. Na tej liście jest też konflikt izraelsko-palestyński.

Porozumienie z Oslo z 1993 roku, które doprowadziło do wzajemnego uznania Izraela i Organizacji Wyzwolenia Palestyny, miało być krokiem milowym w normalizacji stosunków na Bliskim Wschodzie. Zdjęcie Icchaka Rabina - premiera Izraela i Jasira Arafata - prezydenta Autonomii Palestyńskiej podających sobie dłoń, a między nimi zadowolonego Billa Clintona, prezydenta USA, przeszło do historii. Rabin i Arafat otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Dwa lata później ten pierwszy został zamordowany przez żydowskiego nacjonalistę Jigala Amira. 

Znowu doszło do otwartego konfliktu między Izraelem a Palestyną. Kolejni amerykańscy prezydenci próbowali mediować, ale bez skutku. Prawicowy rząd w Jerozolimie nie chciał zgodzić się na ustępstwa wobec Palestyńczyków. Odrzucał propozycję podziału terytorium, którą zawierało porozumienie z Oslo.

W czasie swojej prezydentury Donald Trump przygotował "umowę stulecia", której twarzą stał się Jared Kushner, jego zięć i doradca ds. umów handlowych i Bliskiego Wschodu. Została przedstawiona na konferencji prasowej w Białym Domu na początku 2020 roku. Do Waszyngtonu przyleciał Netanjahu. Nie było strony palestyńskiej - nie została zaproszona. Gdyby jednak była, najprawdopodobniej zbojkotowałaby wydarzenie. Osiemdziesięciostronicowy plan Trumpa legalizował - dzisiaj uznawane za nielegalne - żydowskie osiedla na Zachodnim Brzegu.

20 stycznia 2021 roku, gdy Trump odda władzę, Joe Biden dostanie "listę spraw do załatwienia". Zdaniem Pfeffera "umowa stulecia" Trumpa wyląduje od razu w śmietniku.

***

Jacek Tacik: Minęło ponad dwanaście godzin od ogłoszenia przez amerykańskie media wyników wyborców, zanim Benjamin Netanjahu pogratulował zwycięstwa Joe Bidenowi.

Anshel Pfeffer: Zwlekał, bo rozumie, że sytuacja jest ekstremalnie delikatna. Donald Trump nie pogodził się z porażką i nie chce uznać wygranej kandydata demokratów. A do 20 stycznia przyszłego roku to on, a nie Joe Biden będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. I to jego decyzje - podjęte w ostatniej chwili - mogą być kluczowe dla Izraela. Netanjahu próbuje zręcznie manewrować między jednym a drugim.

Gratulacje opublikował na Twitterze, gdy w Stanach Zjednoczonych był środek nocy, a Trump najprawdopodobniej spał. Wiadomość zamieścił na swoim oficjalnym profilu premiera Izraela, który obserwuje 860 tysięcy osób. Nie chciał używać swojego drugiego konta - bardziej spersonalizowanego, z dużym zdjęciem jego i Trumpa, gdzie ma niemal dwa miliony śledzących.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam