Karol Nawrocki ocenił, że "zupełnie nie miało znaczenia", co było napisane w umowie pożyczki między nim a Jerzym Ż., ponieważ mężczyzna "nigdy nie musiał ani tej pożyczki zwracać ani przekazywać" mu "żadnych środków finansowych". Odniósł się do doniesień w sprawie udzielenia seniorowi pożyczki w wysokości 12 tysięcy złotych na 20 procent w skali roku.
W czwartek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Nawrocki w 2010 roku pożyczył Jerzemu Ż., seniorowi, od którego przejął kawalerkę w Gdańsku i miał się nim dożywotnio opiekować, a który ostatecznie trafił do domu pomocy społecznej - 12 tysięcy złotych na 20 procent w skali roku "na wykup mieszkania komunalnego". To, że Nawrocki udzielił takiej pożyczki, ustaliła też dziennikarka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska. Oceniła, że stawka była wysoka również w zestawieniu z problemami finansowymi pana Jerzego i faktem, że dotąd zajmował on mieszkanie komunalne. Na jego trudną sytuację życiową wskazywał nawet sam Karol Nawrocki, twierdząc, że jego pomoc była bezinteresowna.
Nawrocki: zapisy w umowie nie miałym znaczenia
Kandydat PiS zapytany w czwartek w Polsat News, czy faktycznie pożyczka była oprocentowana na 20 procent, stwierdził, że w umowie pożyczki "zupełnie nie miało znaczenia, co tam jest zapisane", ponieważ Jerzy Ż. "nigdy nie musiał ani tej pożyczki zwracać, ani przekazywać" mu "żadnych środków finansowych". Jak dodał, istniał jeden kierunek przepływu środków finansowych. - Ode mnie do pana Jerzego - dodał. Powtórzył również, że w tej sprawie "nie ma sobie nic do zarzucenia".
Dopytywany po co w takim razie w umowie wpisano 20-procentowe oprocentowanie, skoro twierdzi, że zapisy nie miały znaczenia, Nawrocki odparł, że - według niego i jego prawników - był to "procent oprocentowania obowiązujący wówczas na rynku". - Więc zapewne wynikało to z pewnych kwestii prawnych, formalnych - dodał.
Według Nawrockiego w umowie kierowano się założeniem, że Jerzy Ż. nigdy nie zwróci mu omawianych środków. Ustalenia "GW" popierany przez PiS kandydat nazwał "kolejną aferą, zupełnie śmieszną i niepoważną".
Na pytanie, czy próbował się skontaktować z seniorem, Nawrocki odpowiedział, że wielokrotnie próbował do niego dzwonić, jednak "telefon był oczywiście wyłączony, nie wiadomo, gdzie ten telefon jest". Jak zadeklarował, po kampanii prezydenckiej "dla jego dobra, po tym, co zrobiono w tej sprawie i mi, i panu Jerzemu, na pewno go odwiedzę".
Pożyczka na 20 procent
Umowa pożyczki została podpisana 15 lutego 2010 roku. Dziennikarka "Faktów" TVN ustaliła, że odsetki miały być, zgodnie z umową, naliczane od razu po podpisaniu dokumentu, czyli od 15 lutego 2010 roku. Zwrot pożyczki wraz z odsetkami miał być dokonany w terminie zaledwie 30 dni od momentu, w którym Karol Nawrocki jako pożyczkodawca tego zażąda. - Nie dość, że dostał mieszkanie, to jeszcze chciał zarobić na pożyczce - dodała Kolenda-Zaleska.
"Gazeta Wyborcza" w artykule autorstwa Krzysztofa Katki podała, że w 2010 roku średnie opodatkowanie kredytów hipotecznych wynosiło około 5 procent, a kredytów gotówkowych - od 8,4 do 17,5 procent. Do tego dochodziła prowizja banku. "Jerzy Ż. nie tylko nie miał zdolności kredytowej, ale też brakowało mu pieniędzy na podstawowe potrzeby, więc jak mógł spłacać tak wysokie odsetki Karolowi Nawrockiemu?" - napisano.
W czwartek Karol Nawrocki był pytany o sprawę pożyczki przez reporterkę TVN24, zagłuszaną przez tłum sympatyków PiS. Dziennikarka chciała dowiedzieć się między innymi, jakie były zasady udzielonej pożyczki. Kandydat ironizował, jednak nie odniósł się do tej kwestii. Zamiast tego powtarzał, że dbał o pana Jerzego i opłacał za niego mieszkanie.
Jak poinformował reporter TVN24 Adam Krajewski, do prokuratury wpłynęły już trzy zawiadomienia związane ze sprawą mieszkania Nawrockiego. W ramach postępowania zbadana najprawdopodobniej zostanie również umowa pożyczki zawarta z panem Jerzym.
W poniedziałek przed debatą kandydatów na prezydenta Nawrocki opublikował w sieci filmik, który zawierał kolejną już wersję jego tłumaczeń w sprawie kawalerki w Gdańsku. Wspomniał w nim o pożyczce. - W 2010 roku poprosił mnie o pożyczkę na wykup, żeby miesięczne koszty były niższe. Sprawa jego sprzedaży pojawiła się dopiero rok później - mówił Nawrocki.
Autorka/Autor: js/tr
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Piotr Polak