Opublikowane w social mediach nagranie dwóch piłkarzy FC Barcelony, który dziękują za wsparcie kibicom z Rosji, wywołało w sieci burzę. Głupota? Ignorancja? A może marketingowe zobowiązania?Ukraińcy oburzeni, Robert Lewandowski próbuje tłumaczyć, że jego koledzy "mogli nie wiedzieć, z kim rozmawiają", kataloński klub wydaje oświadczenie, ale nie przeprasza. Tymczasem to nie anomalia, a jedynie przypomnienie, że rosyjskie wpływy nie zostały całkowicie usunięte z zachodnioeuropejskiej piłki.
- Pozdrowienia dla wszystkich kibiców Barçy w Rosji. Widzimy się niedługo - mówi na krótkim nagraniu hiszpański obrońca Barcelony Alejandro Balde.
- Cześć, kibice z Rosji. Bardzo dziękuję za wasze wsparcie. To także wasza zasługa. Mamy nadzieję, że będziemy mogli osiągnąć dużo więcej - dodaje jego rodak Sergi Roberto.
Kilkunastosekundowe, niewinne filmiki, których normalnie, w nawale PR-owych materiałów - nikt poza Rosją by nie dostrzegł. Ale normalnie nie jest, dlatego i zawodnicy, i cały klub znaleźli się pod ostrzałem nie tylko piłkarskiego świata.
Nagrania opublikował rosyjski serwis Okko Sport, mający prawa do transmisji meczów ligi hiszpańskiej na terenie Rosji. Pozdrawianie kibiców z Rosji akurat teraz wydało się niektórym internautom na tyle kuriozalne, że pojawiła się teoria o zmanipulowaniu materiałów przy pomocy technologii deepfake.
- Żyjący dość daleko od wojny, zarabiający krocie i niekoniecznie śledzący wydarzenia ze świata piłkarze, mogą mieć podejście, że kibice w Rosji są tak samo ważni, jak kibice z każdego innego kraju - ocenia Mariusz Rzeczkowski, specjalista ds. marketingu sportowego z iGamingNuts.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam