Prokuratura wysłała policjantów do Krajowej Administracji Skarbowej, by wyjaśnili, dlaczego KAS kontrolowała Fundację Józefa Szaniawskiego, powiązaną z prawicowymi politykami - wynika z dokumentów, do których dotarł tvn24.pl. Skarbówka ujawniła nieprawidłowości związane z 4,5-milionową dotacją, za którą fundacja tworzyła Muzeum Zimnej Wojny.
Fundacja, a zarazem muzeum mieszczą się pod historycznym adresem na warszawskiej Starówce, przy ul. Jezuickiej 1/3. Tutaj w maju 1983 roku milicjanci pobili na śmierć maturzystę Grzegorza Przemyka.
Fundacja Józefa Szaniawskiego najpierw prowadziła izbę pamięci pułkownika Ryszarda Kulińskiego, a dzięki 4,5-milionowej dotacji przyznanej w 2021 roku przez Mateusza Morawieckiego powstało Muzeum Zimnej Wojny imienia generała Ryszarda Kuklińskiego.
Plagiat w fundacji
Dyrektorem samego muzeum jest Filip Frąckowiak, od 2014 roku warszawski radny Prawa i Sprawiedliwości. W przeszłości we władzach fundacji zasiadali m.in. Andrzej Melak (poseł PiS w latach 2016-2019, obecnie radny sejmiku Mazowsza) czy Jan Żaryn (senator PiS w latach 2015-2019). Ten ostatni fakt budził kontrowersje, gdyż w 2018 roku Senat przyznał 200 tysięcy złotych właśnie tej fundacji (choć Żaryn nie brał udziału w posiedzeniu komisji ani w głosowaniu nad przyznaniem dotacji).
Dziś członkiem zarządu fundacji jest m.in. Jan Parys, były minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego.
Z dokumentów, do których dotarł tvn24.pl, wynika, że Krajowa Administracja Skarbowa kontroluje to, w jaki sposób fundacja gospodaruje publicznymi środkami. W trakcie swoich działań skarbowcy odkryli, że fundacja za 300 tysięcy złotych zleciła u członka zarządu opracowanie koncepcji Muzeum Zimnej Wojny.
"Opracowanie ma charakter podstawowego kompendium wiedzy i powstało na podstawie powszechnie dostępnych źródeł, z naruszeniem praw autorskich. Analiza (...) wykonana za pomocą systemu Antyplagiat wykazała: współczynnik podobieństwa na poziomie 87,73 proc. w przypadku zapożyczenia fraz od długości pięciu słów i 85,3 proc. zapożyczenia fraz o długości 25 wyrazów lub dłuższych" - to cytat z dokumentów KAS.
Dlatego naczelnik małopolskiego urzędu, w imieniu którego eksperci prowadzili kontrolę, pod koniec 2024 roku zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa z artykułu 286 paragraf 1 Kodeksu karnego. Ten artykuł mówi o przestępstwie oszustwa, za które jest przewidziana kara od sześciu miesięcy więzienia do ośmiu lat.
Efekt mrożący
Wkrótce po przesłaniu zawiadomienia do małopolskiej skarbówki odezwali się policjanci z komendy na warszawskim Mokotowie. Zażądali pilnych odpowiedzi na następujące pytania:
- wskazania, z jakiego powodu, na czyje polecenie odbyła się kontrola działalności Fundacji Józefa Szaniawskiego?
- gdzie i w jakim okresie odbyła się kontrola?
- jaka była przyczyna badania materiałów fundacji za pomocą programu Antyplagiat?
- czy jest to standardowa praktyka?
- na podstawie jakiej licencji urząd ma dostęp do oprogramowania?
- jaki to ma związek z ustawowymi zadaniami Urzędu Celno-Skarbowego?
- na jakiej podstawie wyliczono szkodę, wskazanie sposobu obliczania szkody?
- kto konkretnie posługiwał się programem Antyplagiat?
Reakcję na działania policji opisuje nam jeden z urzędników fiskusa, zastrzegając swoją anonimowość: - Najdelikatniej rzecz ujmując, działania policji wywołują efekt mrożący. Nasi urzędnicy odebrali to w ten sposób: "nie badajcie, w jaki sposób gospodaruje się publicznymi środkami, bo przyjdzie do was policja".
Skąd takie działania policji?
"W tej sprawie koledzy z pionu zwalczającego przestępczość gospodarczą realizowali jedynie ścisłe polecenia prokuratora z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów" - odpisało nam biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji.
Prokurator od awansów
Z naszych informacji wynika, że policjantów uruchomił prokurator Adam Bociek. Według dostępnych publicznie zapisów posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa, która w styczniu 2024 roku rozpatrywała jego kandydaturę na stanowisko sędziego (którym ostatecznie nie został), w ostatnich latach prok. Bociek robił zdumiewająco szybką karierę.
24 stycznia 2017 roku zaczął służbę na najniższym prokuratorskim szczeblu, czyli w prokuraturze rejonowej. Niespełna miesiąc później (20 lutego) pracował już na najwyższym możliwym szczeblu: w Prokuraturze Krajowej - został oddelegowany do zadań w Biurze Spraw Konstytucyjnych.
Z cytowanych na posiedzeniu KRS dokumentów personalnych prok. Boćka wynika, że w 2020 roku odmówiono mu awansu na prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ale już w 2021 roku przyznano mu tytuł prokuratura Prokuratury Okręgowej, tyle że w Bydgoszczy. Niezależnie od awansu tytularnego prok. Boczek cały czas pozostawał delegowany do Prokuratury Krajowej.
Ostatecznie, po nieudanej próbie zmiany togi prokuratorskiej na sędziowską, trafił z Prokuratury Krajowej do pracy w Prokuraturze Rejonowej na Mokotowie.
Zapytaliśmy o tę sprawę rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy, wynika, że dotąd nie zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa z zawiadomienia naczelnika urzędu celno-skarbowego. Na razie trwa postępowanie sprawdzające. Jednocześnie wewnątrz prokuratury toczy się "spór kompetencyjny" o to, która jednostka powinna prowadzić ewentualne śledztwo: rejonowa dla dzielnicy Mokotów czy rejonowa dla dzielnicy Śródmieście.
Zapytaliśmy też rzecznika, dlaczego prokurator Adam Bociek polecił policji zadanie pytań o okoliczności kontroli KAS-u.
- Ze względu na dobro postępowania przygotowawczego nie informujemy o szczegółach - przekazał nam prok. Piotr Antoni Skiba.
Ukryta rakieta z głowicą jądrową
Proces tworzenia muzeum prześwietlany był również przez audytorów z kancelarii premiera, a raport z opisem ujawnionych przez nich nieprawidłowości jest dostępny na stronach internetowych rządu.
Audytorzy wytknęli, że choć muzeum ostatecznie powstało - z półrocznym poślizgiem - to twórcy nie osiągnęli dwóch z pięciu zakładanych rezultatów, które miało przynieść wydanie 4,5 miliona z publicznych środków. Przede wszystkim muzeum miało odwiedzić w pierwszym roku funkcjonowania 100 tysięcy gości, a odwiedziło jedynie 1039. Wytknęli również, że finansowe sprawozdania były nierzetelne, niezgodne ze standardami rachunkowości. Niektóre z ustaleń brzmią wręcz komicznie: choć muzeum kupiło model rakiety z głowicą jądrową i czołgu, to nie można ich pokazywać publiczności, bowiem siedziba muzeum nie jest do tego przystosowana. Podobna sytuacja dotyczy samochodu UAZ z 1966 roku.
"Przyczynami, że samochód UAZ nie znajdował się w Muzeum Zimnej Wojny, według dyrektora Muzeum były gabaryty samochodu oraz przepisy prawa ograniczające parkowanie przed Muzeum na warszawskim Starym Mieście" - to fragment z raportu.
wskazania, z jakiego powodu, na czyje polecenie odbyła się kontrola działalności Fundacji Józefa Szaniawskiego?
gdzie i w jakim okresie odbyła się kontrola?
jaka była przyczyna badania materiałów fundacji za pomocą programu Antyplagiat?
czy jest to standardowa praktyka?
na podstawie jakiej licencji urząd ma dostęp do oprogramowania?
jaki to ma związek z ustawowymi zadaniami Urzędu Celno-Skarbowego?
na jakiej podstawie wyliczono szkodę, wskazanie sposobu obliczania szkody?
kto konkretnie posługiwał się programem Antyplagiat?
Autorka/Autor: Robert Zieliński / m
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP