Miecz wręczony Tadeuszowi Rydzykowi zelektryzował świat polityki. Za to świat nauki zareagował z przewrotnym zadowoleniem. Bo medialna zawierucha wokół drogiego podarunku otworzyła szerzej okno na wczesne średniowiecze. Okres, który na co dzień, umówmy się, pozostaje poza kręgiem zainteresowań opinii publicznej.
Uroczyste wręczenie miecza nastąpiło w ubiegłą niedzielę na Jasnej Górze. Jak później ujawniła Wirtualna Polska, Fundacja Enea zapłaciła około 250 tysięcy złotych za miecz, który minister Jacek Sasin przekazał na ręce księdza Tadeusza Rydzyka. Podarunek wzbudził ogromne zainteresowanie, ale też pytania chociażby o jego pochodzenie.
- Czy podobnym mieczem mógł posługiwać się Mieszko I?
- Jakie parametry technologiczne musiał mieć doskonały miecz?
- W jakim kraju powstawały najlepsze egzemplarze?
- A także: czy minister Sasin powinien dotykać miecza gołymi rękami?
O to między innymi zapytaliśmy ekspertów: dr hab. Andrzeja Janowskiego, archeologa oraz Igora Górewicza, odtwórcę historycznego.
Aleksander Przybylski: Co konkretnie otrzymał ksiądz Tadeusz Rydzyk, a właściwie zarządzane przez Fundację Lux Veritatis toruńskie Muzeum "Pamięć i Tożsamość"?
Andrzej Janowski: Nie miałem możliwości obejrzeć tego miecza osobiście, ale na podstawie zdjęć i filmu uważam, że może to być typ X według Jana Petersena albo typ XI, ewentualnie XIa w typologii Ewarta Oakeshott'a.
Igor Górewicz: Wskazuje na to nie tylko kształt głowicy wieńczącej rękojeść, ale też stosunkowo długa, wąska i kończysta głownia oraz długi jelec. Był to typ bardzo popularny w całej ówczesnej Europie Środkowej.
Czytelnicy zastanawiają się teraz kim u licha byli Petersen i Oakeshott i co to jest typologia.
AJ: W archeologii zamiast za każdym razem opisywać wszystko od zera posługujemy się typologią, czyli zespołem pewnych powtarzalnych cech właściwych określonym przedmiotom. Prawidłowo stworzona typologia zawiera w sobie również walory chronologiczne, najczęściej prowadzona jest bowiem od form najstarszych do najmłodszych. Ustalenie typu zabytku pozwala zatem na względne określenie czasu jego powstania oraz związku z daną kulturą archeologiczną lub obszarem geograficznym. Ewart Oakeshott skupił się tylko na mieczach i analizie ich głowni. Z kolei norweski badacz Jan Petersen opracował również średniowieczne włócznie i topory, ale skupił się na materiale skandynawskim. W Polsce dobrą typologię broni białej sporządził Andrzej Nadolski, który jednak w przypadku mieczy podparł się klasyfikacją Jana Petersena.
Mieszko I mógł się posługiwać podobnym mieczem?
IG: Prędzej Bolesław Krzywousty albo uczestnicy pierwszych krucjat. Ten typ oprawy wykształcił się na początku XI wieku, a kończyste głownie pod koniec tego samego stulecia, co umożliwił rozwój technologii, a wymusił między innymi rozwój uzbrojenia ochronnego w postaci kolczug. Dodatkowo biorąc pod uwagę fakt, że ta konkretna broń jest inkrustowana kolorowymi metalami, przesunąłbym datowanie na początek XII wieku.
ZOBACZ TEŻ: 29 LAT BEZKARNOŚCI. FENOMEN OJCA TADEUSZA >>>
Wspomniane inkrustacje to ryba flankowana krzyżami i przedstawienie interpretowane jako anielskie skrzydło. To typowy zestaw symboli na wczesnośredniowiecznym mieczu?
AJ: Krzyże greckie czy litery omega często występują na głowniach mieczy. Nie dalej jak trzy lata temu taki egzemplarz z jeziora Lednica wydobyli nurkowie-archeolodzy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. W oczywisty sposób wiążemy tę symbolikę z chrześcijaństwem, tym bardziej, że mamy tutaj symbol w postaci ryby. Już sama sylweta miecza w typie X, poprzez wydłużony jelec, przywodziła na myśl krzyż łaciński.
Chociaż należy podkreślić, że nie każdy krzyż od razu musi być chrześcijański. Krzyże jako symbole solarne towarzyszyły wielu kulturom w wielu epokach. A co do tych inkrustacji na mieczach, to niemal na pewno nie są one ze złota. Zwykle były one wykonywane ze stopów miedzi, czasem z cyny, rzadko ze srebra. Niestety do naszych czasów dotrwało ich niewiele, bo mogły zniknąć w procesie korozji albo brutalnej konserwacji.
Miecz zwykle spoczywa w pochwie. Do kogo więc adresowane były inkrustacje?
IG: Na pewno miały znaczenie apotropaiczne, czyli odpędzające złe moce. Religijny symbol miał chronić właściciela danego przedmiotu. Już na jednym z mieczy Ingerlii [grupa mieczy z X-XI w. nosząca taki napis na głowni - red.] pojawił się napis "HOMODEI". Nieco później zaś bardziej skomplikowane sentencje, jak "INNOMINEDOMINI", a na przełomie XII i XIII wieku nawet fragment psalmu lub wyobrażenia boskiej prawicy. Napisy występowały także na rękojeściach i układały się w bardzo skomplikowany program.
A jak panowie skomentują, że zabytek był dotykany gołymi rękoma i w pewnym momencie trzymany tylko za rękojeść ?
AJ: To było niefortunne. Oczywiście należy założyć, że zabytek po konserwacji był dobrze zabezpieczony woskiem albo żywicą akrylową. Jednak nie bez powodu większość muzeów wymaga od badaczy zakładania rękawiczek podczas pracy z zabytkami. Chodzi o to, by pot albo zanieczyszczenia z naszych rąk nie wniknęły w strukturę przedmiotu. Zupełnie niedopuszczalnym jest natomiast chwytanie go jedną ręką i podnoszenie, bo skorodowany zabytek może się złamać.
Trzeba jednak podkreślić, że miecz wręczony przez Jacka Sasina, jest w wyjątkowo dobrej kondycji!
IG: Na taki wygląda, co może pośrednio dowodzić jego proweniencji. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do zabytków wydobytych z ziemi, rzek i jezior. Natomiast na Zachodzie dotrwały do czasów nowożytnych jako wota w kościołach czy zamkowych zbrojowniach. Tam miały szanse dotrwać do naszych czasów we względnie dobrej kondycji. O ile oczywiście jest to oryginał, czego nie mogę stwierdzić.
Takiego miecza w przeszłości używał wojownik pieszy czy raczej konny?
AJ: Pierwsze średniowieczne miecze w zasadzie uniemożliwiały fechtunek, jaki wykształcił się w późnym średniowieczu i wczesnej nowożytności. Zresztą między innymi dlatego jelce tysiąc lat temu były krótkie, bo nie trzeba było chronić dłoni. Takim mieczem można było głównie ciąć, najczęściej z góry na dół. To wiązało ten rodzaj uzbrojenia z kawalerią. W przypadku piechura topór na długim trzonku albo włócznia były lepszym rozwiązaniem, bo dawały lepszy zasięg.
IG: Zgoda, drużynnik mógł nim walczyć z końskiego grzbietu, ale mógł też, na wzór ułanów w Kampanii Wrześniowej, podjechać na pole bitwy koniem i dalej walczyć pieszo przy użyciu miecza oraz tarczy. Miecz był uniwersalną, chociaż elitarną bronią. Ta elitarność wyrażała się w pozłacanych czy srebrnych oprawach rękojeści albo misternie rzeźbionych głowicach z poroża. Interesujący nas typ X jest o tyle ciekawy, że zwiastuje już nowy okres, w którym miecz nie tracąc swej elitarności i związków z rycerstwem, zaczyna się upowszechniać i traci ostentacyjne oprawy.
AJ: To, że miecz był bronią elitarną widać w prostej statystyce. Tomasz Kurasiński opracował 436 grobów zawierających militaria z terenów dzisiejszej Polski. Włócznie występują w 201 przypadkach, topory w 140, a miecze tylko w 81. Mówiąc o oprawach nie można zapomnieć o pochwach, które niestety rzadko zachowują się do naszych czasów. Miecze koronacyjne królów czy cesarzy Rzeszy pokazują, że pochwa mogła być droższa niż sam miecz, bo była wykonana ze szlachetnych metali i wysadzana szlachetnymi kamieniami.
Kto robił najlepsze miecze we wczesnośredniowiecznej Europie?
IG: Wykonanie dobrego miecza to była gra zespołowa. Najpierw kowal wykuwał głownię i przekazywał ją miecznikowi do wykończenia, wreszcie oprawą rękojeści zajmował się złotnik. Najlepsze miecze produkowane były w państwie Franków, gdzie tradycje metalurgiczne sięgały jeszcze czasów rzymskich.
To stamtąd pochodziły sławne miecze z napisem Ulfberht?
IG: Tak, miecze z takim napisem na głowni pochodziły z Nadrenii. Przy czym nadal nie wiemy kim był ten Ulfberht. Jeśli mistrzem kowalskim to raczej założycielem tej szczególnej "marki", bo Ulfberhty produkowano przynajmniej przez dwa stulecia. Istnieje teoria, że mogło to być imię jakiegoś opata. W czasach Karolingów klasztory słynęły nie tylko ze swych skryptoriów i bibliotek, ale też zajmowały się produkcją broni. Wówczas napis Ulfberht byłby rodzajem akcyzy i państwowego znaku jakości.
ZOBACZ TEŻ: PRZEMILCZANE MILIONY DLA OJCA RYDZYKA >>>
Jakie parametry technologiczne musiał mieć doskonały miecz?
AJ: To ciekawe zagadnienie, bo kowal musiał wypracować kompromis. Dobry miecz musi być elastyczny, aby nie pękł, a jednocześnie na tyle twardy, by dało się go naostrzyć. Stosowano w tym celu dziwerowanie, czyli pracochłonne i naprzemienne zakuwanie stali miękkiej i twardej. Przy okazji tego procesu na głowni po jej wytrawieniu powstawał ładny falujący wzór. Inną techniką było pakietowanie, czyli skuwanie razem relatywnie miękkich prętów stalowych. Do powstałego w ten sposób rdzenia dokuwano twardsze nakładki ze stali węglowej, które można było ostrzyć.
IG: Najprostszą i prymitywną metodą utwardzania żelaznych głowni było powierzchowne nawęglanie poprzez kontakt rozgrzanego brzeszczotu z rogami czy kopytami zwierząt. W przypadku Ulfberhtów, przez jakiś czas przypuszczano, że ich twórcy wykorzystywali stal krystaliczną importowaną z Azji, ale najnowsze badania wykazały, że i nasze europejskie rudy przy odpowiedniej obróbce pozwalały na uzyskanie produktu o podobnych właściwościach.
Podobno Ulfberhty podrabiano?
AJ: Mogą o tym świadczyć napisy na głowni wykonane niechlujnie lub z pomyloną legendą.
Trochę jak dzisiejszy Abibas albo Coco Canal?
AJ: Tak, ale to anachronizm postrzegać wybory ówczesnych ludzi przez pryzmat naszego pojęcia "mody". Jeśli miecz był kiepski i po jednym uderzeniu pękał albo się zginał, to jego właściciel najczęściej tracił życie. Nadreńskie miecze były doskonałym orężem, więc był na nie popyt. Z czasów Karola Wielkiego znamy edykty zakazujące sprzedaży mieczy, ale też innej broni, Słowianom Połabskim. Chodziło o to, by nie uzbrajać potencjalnego przeciwnika. Dzisiaj Amerykanie też nie sprzedadzą myśliwców F-35 każdemu, kto ładnie poprosi.
IG: Kontrabanda jednak kwitła w najlepsze skoro znajdujemy te miecze poza państwem Franków. Można powiedzieć, że eksportowano głównie półprodukt, bo na przykład Skandynawowie nagie głownie oprawiali lokalnie w rękojeści zdobione podług ich gustu. Mogli tak robić również przedstawiciele innych etnosów. Ostatnio archeolog Paweł Kucypera dokonał analizy 200 mieczy wczesnośredniowiecznych z terenów dzisiejszej Polski. Wśród nich tylko 19 posiada ornamenty potwierdzające proweniencję skandynawską. Reszta jest kontynentalna, niewykluczone, że w jakimś sensie słowiańska, dekorowana motywem plecionki czy ornamentem roślinnym.
Słowianie mieli swój własny styl zdobniczy? Bo Skandynawowie mieli ich przynajmniej kilka.
AJ: Niestety, na razie nie możemy tego stwierdzić albo możemy tylko w ograniczonym stopniu. Ale przestrzegałbym przed myśleniem, że jak coś jest ładne i luksusowe, to na pewno było importem ze Skandynawii albo Bizancjum. To samo dotyczy mieczy. Jestem przekonany, że miejscowi kowale z Poznania czy Gniezna potrafili tysiąc lat temu zrobić bardzo dobry miecz, skoro potrafili robić między innymi świetne włócznie.
IG: Przy dworze Mieszka funkcjonowały warsztaty złotnicze i kowalskie. A czy kowal był z Czech, Wielkopolski czy może zza Odry, to jest rzecz wtórna. Władca ściągał potrzebnych sobie utalentowanych rzemieślników. Słynny jest miecz z X wieku odkryty pod Kijowem z napisem "LJUDOTA KOVAL", czyli "wykuł mnie Ljudota". Jeśli założymy autentyczność napisu, a budzi to pewne kontrowersje wśród uczonych, to jest to ewidentny dowód na słowiańskie pochodzenia miecznika.
Takie luksusowe egzemplarze mieczy były nadal funkcjonalne?
IG: Dla okresu wczesnego średniowiecza trudno dokonać podziału na miecz użytkowy i ceremonialny. Noszenie miecza przed osobą cesarza było wielkim zaszczytem. W tym sensie Chrobry, który go dostąpił, czuł się raczej wywyższony niż podporządkowany obcemu władcy. Jednocześnie ten sam miecz był absolutnie praktycznym orężem. To się zmieniło dopiero w późnym średniowieczu. Znamy dwa miecze Henryka V [angielskiego króla, pogromcy Francuzów w bitwie pod Azincourt - dop. AP], z których jeden, ponad dwumetrowej długości, był noszony przed władcą jako oznaka jego majestatu. Drugi ważył niespełna kilogram i był doskonały do walki.
To ciekawe, że miecze w średniowieczu były zaskakująco lekkie.
IG: W czasie pogadanek dla turystów na przykład na Wolinie, często zadaję pytanie, ile ważył miecz. I ludzie odpowiadają, że kilka albo kilkanaście kilogramów. Gdyby tyle ważył, to nawet siłacz nie byłby w stanie nim operować na polu bitwy. Wielkie dwuręczne miecze to wynalazek doby renesansu i zupełnie innego sposobu walki pieszej, chociaż i tak ważyły maksymalnie do 4,5 kilograma.
Są jeszcze jakieś klisze, którymi myślimy o broni wczesnego średniowiecza?
IG: Moja ulubiona dotyczy wikingów i hełmów z rogami [śmiech]. Świadomość jednak rośnie, bo ruch odtwórców wpłynął na poprawność historyczną filmów i seriali. Ale swoją drogą te nieszczęsne rogi, to jest dobry przykład, że historia jest skomplikowaną materią. Bo chociaż wikingowie ich nie używali, to samo wyobrażenie nie wzięło się znikąd. Z okresu Vendel [okres poprzedzający epokę wikingów w Szwecji 540-790 roku - red.] znamy repusowane blachy przedstawiające tańczących mężczyzn z włóczniami i w rogatych hełmach. One miały zapewne znaczenie wyłącznie rytualne, ale siła obrazu wystarczyła, by stworzyć mit Skandynawa w rogatym nakryciu głowy.
Pan profesor wybaczy mi to nieco "tanie" pytanie, ale chciałbym wiedzieć, jakie to uczucie znaleźć i własnoręcznie odkopać miecz sprzed tysiąca lat?
AJ: Przyjemne, bo to bardzo efektowne zabytki. Ale archeologia to nie jest poszukiwanie skarbów. Dużo ważniejsze jest rozpoznanie jego ułożenia w grobie czy innym obiekcie archeologicznym. Jego relacji z innymi darami i samym denatem.
Czy każdy zmarły pochowany z mieczem to wojownik?
AJ: Pamiętajmy, że zmarli sami siebie nie chowają, to żałobnicy decydują, jakie dary znajdą się w grobie. Znamy pochówki dzieci z bronią, a ze Skandynawii nawet kobiet. Chociaż te ostatnie są absolutnym wyjątkiem i nie można na ich podstawie mówić o "kobietach wojownikach", co jest obecne w popkulturze. Miecz w grobie siedmiolatka mógł oznaczać, że był on już w wieku, w którym prawnie uznawano go za mężczyznę. A może był ostatnim z linii rodowej i włożono mu do grobu miecz jego ojca?
Miecze były dziedziczone?
AJ: Polecam lekturę "Sagi rodu z Laxdalu" przetłumaczonej niedawno na polski. To jest co prawda literatura, ale daje nam ona wyobrażenie o obyczajowości Skandynawów z końca IX i początku XI wieku. Na samym początku sagi pojawia się miecz nazywany Rębaczem Nóg. Miecz ma wówczas okładziny rękojeści wykonane z kła psa morskiego, czyli najpewniej morsa. Pod sam koniec opowieści, w ostatniej scenie rozgrywającej się kilka pokoleń później, znów pojawia Rębacz Nóg, ale już z gałką głowicy i jelcem ze złota oraz rękojeścią owiniętą złotym prętem. To pokazuje, że miecze przekazywano z pokolenia na pokolenie, ale przy okazji zmieniano ich oprawy.
Rębacz Nóg to bardzo obrazowa nazwa. Mieczom nadawano osobowość?
IG: Miecze to bezwzględnie bardzo "charyzmatyczne" artefakty. Mogły symbolizować władzę, ale też być nośnikiem supermocy. Weźmy sławnego Ekskalibura z legend arturiańskich. Artur by zjednoczyć Brytanię, musi zdobyć ten starożytny oręż, wydobyć go z jeziora lub wyciągnąć z kamienia. Potem, gdy ginie z ręki swego syna Mordreda, miecz zostaje ponownie wrzucony do jeziora i kraj znów pogrąża się w chaosie.
Miecz w jeziorze to znany topos w europejskiej kulturze. Dlaczego?
AJ: Zwyczaj składania broni pokonanych wrogów w bagnach i jeziorach jest dobrze znany archeologom. Robiły tak w okresie wpływów rzymskich i wędrówek ludów plemiona germańskie. Nieco wcześniej postępowali w podobny sposób Celtowie. Przypuszcza się, że środowisko wodne symbolizowało zaświaty, a toń jeziora była łącznikiem między światem ludzi i bogów.
W Polsce słynne jest jezioro Lednica, z którego wydobyto już blisko 200 toporów, włóczni i mieczy. Na lekcjach historii mówiono mi, że to efekt najazdu czeskiego księcia Brzetysława i stoczonej tam bitwy.
AJ: Zabytki, o których pan mówi, znajdowano głównie w reliktach mostów, które kiedyś łączyły wyspę i znajdujący się na niej gród z lądem. Jednak w jeziorze nie ujawniono do tej pory szczątków ludzkich ani dostatecznej liczby kolczug czy hełmów. Mało jest też grotów strzał, a praktycznie każda bitwa powinna zacząć się od ostrzału z broni miotającej. Konkurencyjna hipoteza zakłada, że były to jednak dary o charakterze kultowym. Są zresztą analogiczne stanowiska, chociaż nie na taką skalę. Na Pomorzu mamy jezioro Lubanowo, które od siedmiu sezonów badają archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego. I tam znajdujemy zarówno broń z okresu wpływów rzymskich, jak i z wczesnego średniowiecza, gdy na tych terenach dominowali Słowianie.
Jako odtwórca historyczny ma pan swój ulubiony typ miecza?
IG: Uwielbiam typ S według Petersena. Jest po prostu bardzo ładny i ma transkontynentalny charakter, sporo takich egzemplarzy znamy z domeny Piastów. Z dużo późniejszych czasów cenię schiavonę czyli w dosłownym tłumaczeniu "Słowiankę". To pałasz używany przez południowych Słowian, będących najemnikami weneckich dożów.
Gdybyśmy w Polsce chcieli zobaczyć efektowne miecze z wczesnego średniowiecza, to poza Muzeum "Pamięć i Tożsamość" w Toruniu, gdzie je znajdziemy?
IG: Muzeum Narodowe w Szczecinie ma chyba najbogatszą ich kolekcję. Są też w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Niestety nie wszystkie znajdują się na wystawach stałych.
AJ: Militaria ze wspomnianej Lednicy można obejrzeć w Muzeum Pierwszych Piastów w Dziekanowicach. Ciekawe zbiory znajdziemy w nieodległym Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie [do końca września można w nim oglądać wystawę czasową "Black metal" poświęconą średniowiecznemu kowalstwu - red.].
Igor Górewicz, odtwórca historyczny, autor książek m.in. "Miecze Europy", "O broni Słowian. Na wojnie i w kulturze".
Dr hab. Andrzej Janowski, archeolog w Ośrodku Archeologii Średniowiecza Krajów Nadbałtyckich Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk. Autor m.in. monografii fenomenu grobów komorowych i osadnictwa w dorzeczu Regi oraz szeregu prac na temat militariów wczesnośredniowiecznych.
Czy podobnym mieczem mógł posługiwać się Mieszko I?
Jakie parametry technologiczne musiał mieć doskonały miecz?
W jakim kraju powstawały najlepsze egzemplarze?
A także: czy minister Sasin powinien dotykać miecza gołymi rękami?