Szarpanina w sejmowej restauracji. Posłowie złożyli zawiadomienie, aktor usłyszał zarzuty

Aktor zeznawał w komendzie przy Wilczej
Dariusz Matecki opisuje, jak został zaatakowany
Źródło: TVN24
Aktor i dwóch posłów z ramienia Prawa i Sprawiedliwości brało udział w szarpaninie na terenie Sejmu. Agresorem miał być aktor Jacek Kopczyński, a poszło o ocenę Zbigniewa Ziobry. Policja przyjęła dwa zawiadomienia w tej sprawie od Dariusza Mateckiego i Krzysztofa Ciecióry. Aktor został zatrzymany, przedstawiono mu już zarzuty naruszenia ich nietykalności cielesnej. Zaprzecza, by kogoś pobił.
Kluczowe fakty:
  • We wtorek wieczorem na terenie restauracji w Hotelu Poselskim doszło do incydentu. Uczestniczyli w nim aktor Jacek Kopczyński i posłowie Dariusz Matecki i Krzysztof Ciecióra. Parlamentarzyści twierdzą, że aktor wyrażał się niecenzuralnie i zaatakował ich.
  • Na miejsce wezwano policję, aktor został zatrzymany. Badanie wykazało, że miał około promila alkoholu w organizmie. W środę przedstawiono mu dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych.
  • Jacek Kopczyński nie przyznał się do winy. - Nikogo nie uderzyłem - powiedział dziennikarzom.

Incydent opisał w mediach społecznościowych poseł Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Matecki.

"Wczoraj żartowałem, że będą na nas nasyłać zadymiarzy. I co się stało? Wracam z oświadczeń poselskich około 22 i przed dalszą pracą - w barze, w Hotelu Poselskim chciałem zjeść kolację. Jem sobie spokojnie zupę rozmawiając z posłami PiS i Konfederacji i nagle podchodzi do mnie z pełną agresją jakiś człowiek krzycząc, że "Ziobro to c***!" I pyta czy mam coś przeciwko. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że jak najbardziej mam coś przeciwko. Uderzył mnie a następnie drugiego posła PiS. Zabrała go Straż Marszałkowska, a następnie policja. Straciłem niemal dwie godziny. Okazało się, że to aktor z M jak Miłość, jak widać po jego profilu, ideologicznie sprofilowany, wielokrotnie atakował PiS" - napisał w czwartek Matecki.

Poseł, jak zapewnia we wpisie, poddał się badaniu alkomatem. Był trzeźwy.

"Ciosy, które miał dostać Matecki, przyjąłem na siebie"

W środę po południu do sprawy odniósł się także poseł Krzysztof Ciecióra, który stwierdził, że stanął w obronie Dariusza Mateckiego.

"W odniesieniu do publikacji medialnych potwierdzam: stanąłem w obronie posła Dariusza Mateckiego, który podczas posiłku został zaatakowany przez agresywnego i pijanego człowieka, ostatecznie wyprowadzonego przez Policję. Oto do czego prowadzi nieustanny hejt na opozycję" - napisał w serwisie X.

- Poseł Matecki jadł kolację. Został zaatakowany słownie przez jakiegoś człowieka, który się tam znajdował. Ten człowiek rzucił się tak naprawdę na Mateckiego. Ja stanąłem między nimi. Te ciosy, które miał dostać Matecki, przyjąłem na siebie - relacjonował w rozmowie z reporterem TVN24 poseł Krzysztof Ciecióra.

Pytany, o co poszło, odparł, że mężczyzna "bluzgał na polityków prawicy". - Myślę, że chciał, żebyśmy to my podjęli jakieś fizyczne działania względem niego. Kiedy tego nie uzyskał, ruszył z atakiem - mówił poseł.

Krzysztof Ciecióra o ataku aktora na posłów
Źródło: TVN24

Posłowie złożyli zawiadomienia

O sprawę zapytaliśmy policję. - W środę około godziny 23 policjanci interweniowali w hotelu przy ulicy Senackiej, z napływających informacji wynikało, że mogło dojść do naruszenia nietykalności cielesnej dwóch posłów - powiedział nam młodszy aspirant Jakub Pacyniak, rzecznik śródmiejskiej policji.

Na miejscu policjanci zatrzymali 54-latka, który wcześniej został ujęty przez funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej. - Miał około promila alkoholu w organizmie, jest w dyspozycji śródmiejskiej policji - zaznaczył oficer prasowy.

O zdarzeniu poinformowała Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście. - Trwają czynności w sprawie. Materiał zostaje poddany analizie, czy i w jaki sposób doszło do naruszenia nietykalności cielesnej parlamentarzystów - powiedział nam policjant.

W środę po południu śródmiejska policja potwierdziła, że obaj posłowie złożyli już oficjalne zawiadomienia w tej sprawie.

Aktor usłyszał zarzuty

- Chwilę po godzinie 19 zostały zakończone czynności z 54-letnim mężczyzną. Usłyszał on dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych - przekazał w rozmowie z tvnwarszawa.pl rzecznik śródmiejskiej policji.

Jak wyjaśnił, chodzi o czyn z artykułu 222 paragraf 1 Kodeksu karnego. Jest on zagrożony karą do trzech lat więzienia.

Czynności z aktorem zostały zakończone, został zwolniony z komendy. - Mężczyzna złożył wyjaśnienia. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów - zaznaczył mł. asp. Pacyniak.

Przed godziną 20 aktor Jacek Kopczyński wyszedł z komendy przy Wilczej. Nie chciał rozmawiać z czekającymi na niego dziennikarkami. - Nikogo nie uderzyłem - powiedział krótko, po czym wsiadł do auta i odjechał.

wawa
Jacek Kopczyński twierdzi, że nikogo nie uderzył
Źródło: TVN24

Kopczyński o "zbiorowej szarpaninie"

Wieczorem Jacek Kopczyński wydał oświadczenie. Poinformował w nim, że przebywał w Sejmie, korzystając z uprzejmości przyjaciela. Zwiedzanie Sejmu zakończyło się kolacją. Stwierdził, że "miło rozmawiał z wieloma osobami, w tym parlamentarzystami różnych opcji i innymi gośćmi". Aktor przyznał, że podczas spotkania spożywał alkohol.

"W pewnym momencie doszło do burzliwej wymiany zdań pomiędzy osobami zgromadzonymi w sejmowej restauracji, w tym również pomiędzy mną a posłem Mateckim, co wywołało w konsekwencji zbiorową szarpaninę" - opisał Kopczyński. "Stanowczo zaprzeczam jednak, żebym uderzył czy naruszył nietykalność cielesną któregokolwiek z parlamentarzystów" - podkreślił.

Jak zaznaczył, do wymiany zdań doszło niepotrzebnie, ale nie miała ona charakteru, który uzasadniałby wzywanie służb i zainteresowanie mediów. "Każda z wersji przedstawiona przez pana posła Mateckiego w mediach społecznościowych i tradycyjnych (różniących się od siebie) nie ma nic wspólnego z rzeczywistym przebiegiem wczorajszych zdarzeń" - ocenił Kopczyński.

Poinformował również, że "w wyniku wczorajszych zdarzeń i przebytej dwa tygodnie temu operacji kardiologicznej" został przewieziony we wtorek do szpitala.

Obrończyni aktora mecenas Ada Biniewicz-Paprocka przekazała z kolei, że "jedyną osobą poszkodowaną w zdarzeniu" jest partnerka artysty i zostanie u niej przeprowadzona obdukcja.

"Nie jest to pierwszy incydent"

Sprawę skomentował marszałek Sejmu Szymon Hołownia. - Z moich informacji wynika, że w całości tej sytuacji uczestniczyli wyłącznie posłowie Prawa i Sprawiedliwości i wyłącznie zaproszeni przez nich goście - mówił w środę rano w Sejmie, odpowiadając na pytania dziennikarzy. Jak dodał, ze wstępnego raportu Straży Marszałkowskiej wynika, że "była to kłótnia połączona z bójką między dwoma posłami Prawa i Sprawiedliwości, w którą włączył się jeden z gości posła PiS".

- Ponieważ nie jest to pierwszy incydent z udziałem posłów Prawa i Sprawiedliwości, który miał miejsce ostatnio na terenie hotelu poselskiego, dzisiaj zaproszę na rozmowę pana przewodniczącego (Mariusza) Błaszczaka i zwrócę mu uwagę na to, że zachowania tego rodzaju, nie tutaj tylko, w budynku Sejmu, ale również w budynkach, które pozostają z zarządzie Kancelarii Sejmu, są absolutnie nieakceptowalne - zapowiedział Hołownia.

- Jestem marszałkiem Sejmu, a nie kierownikiem internatu z krnąbrną młodzieżą. Jeżeli ktoś chce sobie rozwiązywać swoje ambicjonalne sprawy albo dyskutować w taki, a nie inny sposób, niech sobie idzie gdzieś na miasto, ale w Sejmie do takich rzeczy dopuszczać nie będziemy - podsumował marszałek Hołownia.

Aktor "był totalnie pijany"

Posłowie PiS zapowiedzieli skargę do Komisji Etyki Poselskiej w związku z wypowiedzią marszałka Hołowni. Twierdzą, że "kłamał, żeby przedstawić ich jako zadymiarzy".

- Nie było tam żadnej bójki między posłami. Ja jadłem spokojnie zupę, nie piłem tam żadnego alkoholu - powiedział dziennikarzom w środę po południu poseł Dariusz Matecki. - Ten aktor już tam był, od wielu godzin spożywał alkohol, był totalnie pijany. Do czegoś takiego nie powinno dojść, że marszałek pozwala, żeby jakieś osoby czy posłowie się tam upijali. Trzeba wprowadzić zmiany, o których już kiedyś mówił Szymon Hołownia. Tych zmian jeszcze nie wprowadził i jak widać to zagraża bezpieczeństwu - stwierdził.

Marszałek powiedział w środę wieczorem dziennikarzom, że Straż Marszałkowska dysponuje zapisem obrazu z kamer nasobnych. Zarejestrowały one chwile po tym, jak funkcjonariusze zjawili się na miejscu po zgłoszeniu od posła Mateckiego. W samym barze, gdzie doszło do zdarzenia, nie ma kamer. Jak zaznaczył, zeznania świadków, czyli kilkunastu posłów "układają się we w miarę spójny obraz" oraz "policja wiedziała, co robi", zatrzymując aktora. Wyjaśnił też, że wygląda na to, że poseł Ciecióra "próbował deeskalować sytuację, a stroną agresywną był gość posła Milewskiego".

- To, co tam się stało, nie miało prawa się wydarzyć na terenie Kancelarii Sejmu. Jutro oczekuję od kancelarii projektu zmiany rozporządzenia wejściowego do nowego domu poselskiego. Musimy radykalnie zmienić politykę wpuszczania ludzi do domu poselskiego. Tam w tej chwili jest za dużo gości - uważa Hołownia. 

Marszałek Sejmu o incydencie w hotelu poselskim
Źródło: TVN24

O przepustkę wnioskował poseł PiS

Kancelaria Sejmu potwierdziła redakcji TVN24, że aktor znajdował się na terenie Sejmu na zaproszenie posłów PiS. "Niezwłocznie po zdarzeniu Straż Marszałkowska poprosiła tę osobę o opuszczenie terenu Sejmu. Osoba ta, już poza terenem Kancelarii Sejmu, została przekazana do dyspozycji Policji" - podało Biuro Obsługi Medialnej Kancelarii Sejmu.

Do tej informacji w rozmowie z dziennikarzami odniósł się poseł Dariusz Matecki. - Mam wiedzę, że był to człowiek, który przyszedł ze Zbigniewem Giżyńskim, byłym posłem Prawa i Sprawiedliwości - powiedział. - Każdy były poseł ma legitymację uprawniającą do wejścia na teren Sejmu - wyjaśnił.

Pytany o to, czy przepustka dla aktora została przygotowana na wniosek posła PiS Daniela Milewskiego, potwierdził tę informację. Ale zastrzegł, że poseł Milewski wystąpił o nią na prośbę Zbigniewa Giżyńskiego. - Ci ludzie nie mają z Prawem i Sprawiedliwością nic wspólnego - podkreślił. - Obojętnie kto by go tam wpuścił, facet nie ma prawa atakować fizycznie posła, uderzać pięścią w twarz - zastrzegł Matecki.

W podobnym tonie wypowiedział się także poseł Krzysztof Ciecióra. - Nie ma znaczenia, kto przez kogo został wprowadzony. Naprawdę nie jest trudno wejść na teren tego hotelu, niezależnie od sympatii - zaznaczył w rozmowie z reporterem TVN24.

Nam nieoficjalnie udało się potwierdzić, że parlamentarzysty Prawa i Sprawiedliwości, na wniosek którego wydana została przepustka, nie było na miejscu podczas incydentu.

Jak ustaliliśmy w źródłach zbliżonych do służb, świadkowie twierdzą, że aktor miał powiedzieć: "Ziobro jest chu***, czy ktoś ma coś przeciwko?". Wtedy poseł Dariusz Matecki wstał i powiedział: "Ja mam coś przeciwko", a aktor pociągnął go za krawat. Wtedy włączył się poseł Krzysztof Ciecióra, który miał zostać uderzony w brodę i szarpany za ubrania.

Czytaj także: