Lewica, wymieniając szefa IDEAS NCBR, chciała przejąć polityczną kontrolę nad ośrodkiem badawczym i sprawdzić, czy nie był "przepompownią kasy dla Bielana" - mówi tvn24.pl źródło bliskie kierownictwu Lewicy. Nowy, zaufany zarząd miał po cichu sprawdzać dokumenty i wyciągać faktury. Choreografię popsuł wiceminister nauki Maciej Gdula. Środowisko naukowe żąda teraz jego dymisji, a IDEAS może przejść w strefę wpływów wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego.
Kontrowersje wokół IDEAS NCBR wybuchły, gdy w konkursie na stanowisko prezesa tego ośrodka dotychczasowy lider i jego założyciel, prof. UW Piotr Sankowski przegrał z mało znanym w środowisku osób zajmujących się sztuczną inteligencją prof. Grzegorzem Borowikiem z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK).
Za Sankowskim sześciu z ośmiu członków rady naukowej - badaczy i badaczek o międzynarodowej renomie - postanowiło w geście protestu zrezygnować ze współpracy z IDEAS NCBR. W efekcie w mediach społecznościowych zawrzało.
Były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński (PiS) 25 września napisał na platformie X, że Sankowski "znalazł się na opublikowanej przez Stanford liście 2 proc. najlepszych naukowców na świecie. Jego następca się nie zmieścił, ale za to doświadczenie zdobywał w firmie do wypadania włosów".
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam