W trakcie roku pracy w Alior Banku brat byłego ministra sprawiedliwości Witold Kornicki (wcześniej Ziobro) tylko 24 razy zalogował się do systemu informatycznego, spędzając w nim łącznie dziewięć godzin, a zarobił niemal 700 tysięcy złotych. Według autorów zawiadomienia, które trafiło już do prokuratury, istnieje podejrzenie "pozorowania pracy". Jako odpowiedzialnych za to zawiadamiający wskazują między innymi byłego prezesa banku oraz jednego z jego zastępców.
Zawiadomienie dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego prezesa Alior Banku Grzegorza Olszewskiego, odpowiadającego za pion kadr wiceprezesa Pawła Broniewskiego oraz kilku pracowników niższego szczebla.
Z kopii dokumentu, który jest w posiadaniu redakcji tvn24.pl, wynika, że bank miał stracić kwotę 686 334 złotych i 47 groszy w wyniku działań swoich byłych szefów.
W zawiadomieniu są one opisane w ten sposób: "działając z góry powziętym zamiarem, w krótkich odstępach czasu, wspólnie i w porozumieniu (…) będąc osobami obowiązanymi do zajmowania się sprawami majątkowymi Alior nadużywając swoich uprawnień oraz niedopełniając ciążącego na nich obowiązku należytego zajmowania się sprawami majątkowymi wyrządzili szkodę majątkową w znacznych rozmiarach".
Artykuł 296
Autorzy zawiadomienia wskazują, że w związku z zatrudnieniem Witolda Kornickiego miało dojść do przestępstwa opisanego w artykule 296 Kodeksu karnego.
Kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5Artykuł 296 Kodeksu karnego
Zawiadomienie do prokuratury trafiło na przełomie listopada i grudnia, czyli ponad miesiąc temu.
- To jeden z efektów audytu, który został przeprowadzony w spółkach grupy na zlecenie prezesa Artura Olecha - usłyszeliśmy od źródła z PZU, największego polskiego ubezpieczyciela, do którego należy blisko 32 proc. Alior Banku.
Jak sprawdziliśmy, zawiadomienie oryginalnie, skierowane do Prokuratury Krajowej, trafiło na biurka śledczych z warszawskiej prokuratury okręgowej.
- W wydziale trzecim naszej prokuratury [specjalizuje się w ściganiu poważnych przestępstw gospodarczych - red.] trwa analiza zawiadomienia - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Antoni Skiba.
Śledczy weryfikują, czy rzeczywiście mogło dojść do przestępstwa, czy należy wszcząć postępowanie i czy powinno być prowadzone właśnie w warszawskiej prokuraturze.
- W Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku jest już prowadzone śledztwo, które również wynika z zawiadomienia złożonego po audycie. Badane w nim jest podejrzenie, że milionowe wydatki bankowej fundacji służyły w rzeczywistości do nielegalnego finansowania parlamentarnej kampanii wyborczej w 2023 roku. Nie jest wykluczone, że i ta sprawa trafi do Gdańska - mówi nam prokurator z Prokuratury Krajowej, proszący o zachowanie anonimowości.
Biznesowe imperium Zbigniewa Ziobry
Sam Witold Kornicki - który zmienił rodowe nazwisko, co ujawniliśmy jesienią 2023 roku w tekście "Dwa anonimy, trzech prokuratorów i proces z tajnymi przesłuchaniami" - podpisał umowę o pracę jako dyrektor do spraw strategii bezpieczeństwa w Alior Banku dokładnie 15 czerwca 2022 roku.
Warto przypomnieć, że bank był pod kontrolą środowiska politycznego związanego z bratem Witolda Kornickiego, czyli ministra sprawiedliwości i zarazem prezesa Solidarnej (później Suwerennej) Polski Zbigniewa Ziobry.
Alior Bank wszedł w skład grupy finansowej PZU, gdy na jej czele stał dobry znajomy ministra i jego brata Michał Krupiński. Samym Aliorem w ostatnich latach kierował zaś Grzegorz Olszewski.
Jest on wieloletnim znajomym rodziny Ziobrów, prywatnie zaś rodzonym bratem księdza Michała O., który otrzymał blisko 100-milionową dotację z Funduszu Sprawiedliwości, a dziś jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym Funduszu.
Audytorzy ustalili, że proces zatrudniania Witolda Kornickiego odbiegał od standardów i regulaminów obowiązujących w banku. W swoim raporcie wyszczególnili, że nie przeszedł on weryfikacji przez Departament Bezpieczeństwa. Wniosek o zatrudnienie w systemie kadrowym był "procesowany już po podpisaniu umowy o pracę, co było niezgodne z instrukcją zatrudnienia pracownika". Cały proces miał się odbywać poza działem kadr, co w ocenie audytorów świadczy o tym, że kierownictwo banku "zmierzało do ukrycia faktu zatrudnienia Witolda Kornickiego".
W sumie miał on dostawać rynkową stawkę - jak zauważają audytorzy - ponad 20 tysięcy złotych miesięcznie plus dodatek mieszkaniowy i samochodowy.
Dziewięć godzin w pracy?
W zawiadomieniu znajduje się dokładny spis logowań Witolda Kornickiego do bankowego systemu informatycznego. Od 28 czerwca 2022 roku do 1 czerwca 2023 roku było ich łącznie 24, a trwały w sumie 542 minuty, czyli niewiele ponad dziewięć godzin. Z tabeli wynika, że dyrektor do spraw bezpieczeństwa spędził najwięcej czasu (1 godzinę 48 minut) przy komputerze 18 lipca 2022 roku, a najkrócej (2 minuty) 1 czerwca 2023 roku.
"Czas pracy na podobnych stanowiskach wynosi 8 godzin, z reguły w dni powszednie, ale również w dni ustawowo wolne od pracy w sytuacji, gdy mają miejsce międzynarodowe operacje finansowe a rynki w innych krajach są otwarte" - brzmi fragment z zawiadomienia.
Audytorzy wskazują, że o "pozorowaniu pracy" przez Witolda Kornickiego świadczy fakt, iż "wśród nikłej ilości logowań, najczęściej można wyróżnić te, których czas sesji trwał ledwie kilka minut".
W ocenie aktualnych władz banku oraz grupy PZU przestępstwo mieli popełnić bezpośrednio nadzorujący pracę Witolda Kornickiego dyrektor oraz członkowie zarządu, którzy mieli obowiązek nadzorować jego pracę.
"Nie podjęli żadnych działań mających na celu zabezpieczenie interesu Alior np. poprzez rozwiązanie umowy o pracę z winy pracownika" - to kolejny z fragmentów dokumentu skierowanego do prokuratury.
W zawiadomieniu znajduje się także informacja, że służbowy komputer dyrektora został sprzedany, a dysk zniszczony, gdy tylko Witold Kornicki odszedł z banku.
Już po publikacji tego tekstu, tygodnik "Do Rzeczy" opublikował oświadczenie Witolda Kornickiego, w którym zaprzeczył zarzutom wynikającym z audytu przeprowadzonego w Alior Banku. W oświadczeniu czytamy m. in.: "Oświadczam, że przedstawione w artykule zarzuty są fałszywe i mają charakter pomówienia, wykorzystywanego przez frakcje Koalicji Obywatelskiej do walki o polityczne wpływy w Grupie PZU. W latach 2022-2023 pełniłem funkcję Dyrektora ds. Strategii Bezpieczeństwa w Alior Bank S.A. Pracowałem rzetelnie, zgodnie z zakresem obowiązków, współpracując z zarządem oraz innymi menadżerami. Praca w dużej mierze odbywała się zdalnie, co było powszechną praktyką w banku po pandemii COVID-19. Regularnie również uczestniczyłem w spotkaniach w siedzibie banku oraz poza nią. Zadania, które realizowałem, nie wymagały logowania się do żadnych systemów bankowych, ponieważ koncentrowały się na pracach koncepcyjnych. Zatrudnienie było zgodne z moimi wcześniejszymi doświadczeniami w sektorze finansowym, m.in. w Grupie PZU i Banku Pekao S.A. Wysokość wynagrodzenia była rynkowa, co przyznaje nawet rzekomy audyt".
Świadek Mraz w Aliorze
Audytorzy zwracają uwagę prokuratorów na niestandardowe okoliczności rozwiązania umowy z bratem byłego ministra sprawiedliwości. Dokładnie 31 maja 2023 roku podpisano z nim aneks do umowy o pracę. Gwarantował mu sześć wynagrodzeń, gdyby odszedł z winy banku, a nie trzy, jak było wcześniej.
"Oznacza to, że osoby reprezentujące bank pomimo tego, że Witold Kornicki pozorował wykonywanie swoich obowiązków podwyższyły wysokość kary umownej o 100 procent" - zauważają autorzy zawiadomienia.
Dodatkowo dziewięć dni później (9 czerwca) bank rozwiązał umowę o pracę. A także wypłacił: 192 tysiące złotych odszkodowania, 120 tysięcy złotych z tytułu zakazu konkurencji oraz premię roczną 49 tysięcy złotych. Kornicki otrzymał wraz z wynagrodzeniem i innymi dodatkami za rok pracy łącznie 686 334 złote i 47 groszy.
W zawiadomieniu znajduje się również informacja, że w sumie poważne nieprawidłowości wykryto przy zatrudnieniu w Alior Banku 41 osób. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl jeden z przykładów dotyczy Tomasza Mraza, dziś jednego z głównych świadków prokuratury tropiącej nieprawidłowości w gospodarowaniu setkami milionów złotych w Funduszu Sprawiedliwości.
- Zatrudnili go, licząc, że dobrze opłacany, zachowa szczelność, będzie milczał. Jak widać, przeliczyli się - mówi tvn24.pl jeden z wieloletnich pracowników banku.
Autorka/Autor: Robert Zieliński / m
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Albert Zawada / PAP
Temat: Zbigniew Ziobro