Druga Jałta? "Widzę jedynie źle przeprowadzone negocjacje"
Hasło "druga Jałta" obiegło cały świat. Donald Trump chce zaprowadzić pokój w Ukrainie, dobijając "dealu" z Rosją i nawet nie zapraszając Ukrainy do rozmów. Duch "drugiej Jałty" wydaje się więc wyraźny, co dla Władimira Putina brzmi jak spełnienie marzeń. Mniej wyraźny jest natomiast interes USA, a tym bardziej Europy. Dlaczego Trump krytykuje swoich partnerów, a chwali dyktatorów?
Oderwanie "wschodniej połowy terytorium" przez narzucenie nowej granicy z Rosjanami przyjmiemy "jako nowy rozbiór", "tym razem dokonany przez sojuszników". "Metoda ta (...) jest nie tylko zaprzeczeniem elementarnych zasad, które obowiązują sojuszników, ale stanowi niewątpliwe naruszenie (...) prawa każdego do występowania w obronie własnych interesów". To mogłyby być słowa Wołodymyra Zełenskiego, wypowiedziane gdy nowy szef Pentagonu ogłosił, że odzyskanie podbitych przez Rosję ukraińskich terytoriów jest "nierealne".
Ale to słowa ostatniego premiera II Rzeczpospolitej, Tomasza Arciszewskiego, wypowiedziane w lutym 1945 roku, gdy ogłoszono postanowienia konferencji jałtańskiej, na której zadecydowano o powojennym kształcie Europy. Europy, w której m.in. Polska, demokratyczny sojusznik Zachodu, została zignorowana i oddana pod kontrolę Moskwy. Wówczas trzy główne mocarstwa - Stany Zjednoczone, Związek Radziecki i Wielka Brytania - same zadecydowały o losach wszystkich pozostałych państw europejskich, nie zapraszając ich do rozmów.
Dziś, dokładnie 80 lat później, trudno nie dostrzec podobieństw w wydarzeniach bieżących, gdy USA i Rosja chcą same zadecydować o losach Ukrainy. Czy historia rzeczywiście powtarza się na naszych oczach, czy może "nowa Jałta" to puste hasło? I dlaczego Donald Trump zdecydował się z dnia na dzień zmienić amerykańską politykę względem Ukrainy i zamiast bronić ofiary, wybrał dogadywanie się z napastnikiem?
Druga Jałta
Choć nie znamy jeszcze szczegółów rozmów amerykańsko-rosyjskich w sprawie Ukrainy, podobieństwa do konferencji jałtańskiej są dobrze widoczne. Dobrze widoczne są jednak również różnice. Na przykład taka, że 80 lat temu negocjowały ze sobą trzy mocarstwa, które pokonały agresora, wówczas hitlerowskie Niemcy. Dziś natomiast Stany Zjednoczone negocjują z agresorem, niejako rezygnując z walki, której - pośrednio - były stroną. Sama walka tymczasem trwa i przynajmniej pod względem militarnym jej rozstrzygnięcia nie widać.
Czytaj dalej po zalogowaniu

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam