|

"Ktoś narzeka na garbaty nos, ktoś się odchudza. Ja nie mam nogi, gram w piłkę i jestem szczęśliwa"

"Piłka to nie lalka, walka, walka, walka" - tak brzmi zawołanie amp futbolistek reprezentacji Polski
"Piłka to nie lalka, walka, walka, walka" - tak brzmi zawołanie amp futbolistek reprezentacji Polski
Źródło: ampfutbolPolska/Paula Duda

Urodziły się zdrowe, sprawne, z tragediami musiały zmierzyć się jako dziewczynki. To wtedy tonęły w czarnych myślach i kompleksach. Wyrwała je z tego piłka nożna. W ich przypadku, po utracie nogi, to zmagania o kulach. Teraz Justyna Bzdela i Daria Majkowska, zawodniczki wciąż powstającej amp futbolowej reprezentacji Polski, niecierpliwie czekają na pierwszy międzypaństwowy mecz.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Niecały miesiąc temu polskie piłkarki zdobyły brązowy medal podczas pierwszych historycznych mistrzostw świata w amp futbolu. A jak radzą sobie na co dzień? O wielkich marzeniach i treningowych zmaganiach opowiedziały tvn24.pl już wiosną 2023 r.

Zawołanie jest proste. Urocze. Wzruszające. "Piłka to nie lalka, walka, walka, walka!" - krzyczą przed każdym treningiem. Do swojej niepełnosprawności mają ogromny dystans. Uwaga, Daria mówi żart, a właściwie opowiada powtarzającą się co jakiś czas scenkę z życia.

- Spotykam znajomego lub znajomą w pracy, w restauracji, nieważne gdzie. Jestem nie w humorze, więc on lub ona pytają spontanicznie, bez zastanowienia, bez złych intencji, czy wstałam lewą nogą. Ja odpowiadam, że codziennie wstaję lewą, prawej przecież nie mam. Na początku zawsze jest konsternacja, bo ludzie od razu zaczynają się zastanawiać, jak zareagować. Co potem? Śmiech, zawsze śmiech, a pierwsza zaczynam śmiać się ja.

Panowie z amp futbolowej reprezentacji nie pozostają w tyle w kwestii żartów. Przykład? "No to cyk, na drugą nóżkę" - to przy wznoszeniu toastów. - Tak, tak, u nas jest dokładnie tak samo - zapewnia Daria. - Zanim trafiłam do kadry, bardzo brakowało mi osób, które do mojego wyglądu podchodziłyby naturalnie, bez skrępowania.

Humory w amp futbolowej reprezentacji dopisują
Humory w amp futbolowej reprezentacji dopisują
Źródło: ampfutbolPolska/Paula Duda

Niewyobrażalny zaszczyt

Ta historyczna scena, dzisiaj widziana tylko oczami wyobraźni, wyglądać ma następująco - na murawie panie stoją obok siebie, bark w bark, z orzełkami na piersiach. Na trybunach, wśród setek, a może i tysięcy kibiców w biało-czerwonych barwach, powiewają narodowe flagi. Wszyscy, jak jeden mąż, zaczynają śpiewać hymn, zawodniczki ze łzami w oczach. Emocje sięgają zenitu.

Daria: - Ojej, to marzenie każdej z nas. Strasznie bym chciała, strasznie. Nigdy bym tego nie zapomniała.

Justyna: - Ja jestem optymistką, ale taką z dużą dozą realizmu. Poziom naszej gry rośnie i rośnie, więc niedługo to marzenie może stać się faktem. Gdybym stanęła tam z dziewczynami, byłby to niewyobrażalny zaszczyt.

Kiedy do tego pierwszego, historycznego meczu dojdzie? Na razie są pierwszą kobiecą kadrą amp futbolową w Europie, o rywala zatem trudno. Łukasz Matusik, koordynator reprezentacji, jest w tej sprawie tajemniczy: - W kuluarach pojawiają się jakieś informacje, ale to nic pewnego, sytuacja dużo razy może się zmienić. Bardzo pracujemy nad tym, żeby dziewczyny zagrały jeszcze w tym roku.

Na świecie, głównie w Ameryce Południowej i Afryce, choć ostatnio do tego grona dołączyły Indie, drużyn jest teraz 20. - Ja bym powiedział, że nie drużyn, na razie raczej projektów - prostuje Matusik. - A projektów na tyle zaawansowanych, by przystąpić do rywalizacji na arenie międzynarodowej, co najwyżej 10. My do tego poziomu wciąż aspirujemy. Na zgrupowania przyjeżdża około 20 zawodniczek, organizujemy zatem wewnętrzne sparingi, taką namiastkę meczów. I czekamy na kolejne dziewczyny, dla każdej drzwi reprezentacji są szeroko otwarte. Wystarczą chęci, resztą zajmiemy się już my - zapewnia Matusik.

Przykład na szczęście mają z kogo brać - panowie z założonej w roku 2011 amp futbolowej kadry już dwukrotnie sięgnęli po brąz mistrzostw Europy i powoli, całkiem zasłużenie, stają się gwiazdami. Co więcej - zjawiskowy gol strzelony przez Marcina Oleksego całkiem niedawno został wybrany tym najpiękniejszym w prestiżowym plebiscycie Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA).

Co trzeba wiedzieć o amp futbolu
Co trzeba wiedzieć o amp futbolu
Źródło: tvn24.pl

Noga czy życie?

Rok 1997, końcówka października.

Justyna ma osiem lat. Tylko osiem. Wraca ze szkoły w Luborzycy do domu w Maciejowicach, obie wsie dzieli od Krakowa kilkanaście kilometrów. Idzie z grupą dzieci, ta sama droga pokonywana tam i z powrotem każdego dnia. Gwar, śmiechy, beztroska. Przechodzą przez ulicę, na skróty, jak wszyscy w tym miejscu nie po pasach. Ludzie krzątają się przed nadchodzącym Świętem Zmarłych, samochód sunie za samochodem.

Skąd wzięła się ta ciężarówka? Dlaczego nie zahamowała?

Justyna wpada pod koła, w szpitalu zmiażdżonej prawej nogi nie udaje się uratować. Tak naprawdę nie zdaje sobie wtedy sprawy z tego, co się stało. Uczy się funkcjonować w nowej rzeczywistości. Biegać już nie może, za to na rowerze jeździ jak dawniej dzięki protezie. Wie jedno: będzie aktywna. Inaczej, ale będzie - tak sobie przypomina swoje nastawienie.

Dzisiaj w miejscu wypadku pasy już są.

Daria w roku 2003 ma 13 lat. Dziewczynką jest bardzo ruchliwą, żywe srebro, interesuje ją każdy sport, potrzebuje go jak powietrza. Kocha teatr, uczęszcza na zajęcia teatralne.

Od kilku miesięcy pobolewa ją kolano, niepokojąco, coraz mocniej. Diagnoza szokuje: nowotwór, który usunąć należy natychmiast. Rodzice nie wiedzą, jak jej to przekazać, lekarze też nie. Tego, że jedynym rozwiązaniem jest amputacja, domyśla się sama.

Tamte dramatyczne dni wspomina ze spokojem, na chłodno.

- Już wtedy wiedziałam, że to kwestia wyboru, co ważniejsze: noga czy życie. Chciałam żyć, bardzo to życie sobie ceniłam. Wybór był oczywisty.
Daria Majkowska
Daria Majkowska czeka na pierwszy mecz reprezentacji
Daria Majkowska czeka na pierwszy mecz reprezentacji
Źródło: ampfutbolPolska/Paula Duda

Imitowała kontuzję, ukrywała protezę

Justyna natknęła się w kwietniu 2022 roku w internecie na ogłoszenie o naborze do amp futbolowej reprezentacji Polski. Pomyślała, że to nie dla niej, górę wziął sceptycyzm. Największa obawa? Zdjąć protezę, w spodenkach pokazać się bez niej ludziom. To zmierzenie się z kompleksami, ta walka z rygorystyczną samooceną były nie do pokonania, nie do przeskoczenia - tak jej się wydawało.

O ogłoszeniu zapomnieć jednak nie mogła. Nie mogła albo nie chciała. Jako dziewczynka, przed amputacją, gdzieś tam piłkę kopała, najczęściej z bratem, a zdarzało się, że i sama, o mur. Nic więcej, dziecięce zabawy. "Ok, wyślę mail, zgłoszę się, co mi szkodzi. I zobaczymy, jak to się potoczy" - powiedziała sobie.

Odpisał Matusik. Potem zadzwonił, wyjaśnił i zaprosił. Tak Justyna trafiła na zgrupowanie. W amp futbolu i dziewczynach z reprezentacji zakochała się od pierwszego wejrzenia, tam wszystko było na swoim miejscu, wszystko jej pasowało.

Justyna Bzdela nie może doczekać się następnego zgrupowania kadry
Justyna Bzdela nie może doczekać się następnego zgrupowania kadry
Źródło: ampfutbolPolska/Paula Duda

Jak w reprezentacji znalazła się Daria?

Zadecydował przypadek. Któregoś dnia, kiedy ćwiczyła w siłowni, podeszła do niej jedna z trenerek. Widziała, że ta dziewczyna stara się żyć w ruchu, nie poddaje się, zasuwa na całego.

- Może zainteresuje cię piłka nożna? - zapytała wprost.

- Ale jak to, na jednej nodze? Matko Boska i w ogóle - przeraziła się Daria. Pomysł wydawał się szaleństwem, czymś absolutnie niewykonalnym. Wstydziła się niepełnosprawności, po uszy tkwiła w kompleksach. Chodząc w protezie, bardzo długo ten brak nogi starała się ukryć, imitowała kontuzję, jakieś złamanie czy skręcenie kostki i że niby dlatego utyka.

- Czemu nie - odpowiedziała trenerce po chwili namysłu. Zaryzykowała. Piłkę lubiła od zawsze, tata i brat pogrywali w okręgówce, w domu wszyscy piłkarzom kibicowali. Piłka była i jest w jej rodzinie na ważnym miejscu. "Warto spróbować" - wmawiała sobie. "Jeżeli się nie uda, to się nie uda, trudno. A jeżeli się uda? Przeżyję coś nowego, wartego zapisania w pamięci i wspominania".

Pojechała do Warszawy na zgrupowanie. Tu słowa padają już znane, wypowiedziane wcześniej przez Justynę: Daria z miejsca zakochała się i w amp futbolu, i w dziewczynach z reprezentacji, tam wszystko było na swoim miejscu, wszystko jej pasowało.

Głupia spódniczka przestaje być problemem

Pytanie najprostsze. Najważniejsze. W ich przypadku amp futbol to tylko czy aż gra w piłkę?

Daria: - Zobaczyłam, że dziewczyny takie jak ja znakomicie radzą sobie w życiu, i zawodowym, i prywatnym. Normalnie funkcjonują. Przestałam się wstydzić tej niepełnosprawności, tego, jaka jestem. Wcześniej zakładałam raczej długie spodnie, a jeżeli spódniczkę, to także leginsy, żeby protezy za bardzo nie było widać. Teraz staram się wychodzić bez leginsów, próbuję czuć się komfortowo sama ze sobą dzięki dziewczynom, dzięki piłce. Skoro na boisku jestem w spodenkach i bez protezy, to jakaś głupia spódniczka przestaje być problemem. Przy dziewczynach te dawne kompleksy zupełnie zniknęły. Nie poznaję siebie, bo odkąd trenuję, bez protezy potrafię wyjść i na miasto, na zwykłe zakupy. Kiedyś nie do pomyślenia.

Justyna: - Dorastałam w czasach lalek Barbie i supermodelek, które były takie idealne. A potem musiałam się mierzyć z uczuciem dyskomfortu, z wpatrującymi się we mnie ludźmi. Amp futbol pomógł mi w zupełnie innym spojrzeniu i na niepełnosprawność, i na świat. Ktoś narzeka, że ma krzywe nogi, garbaty nos, że jest za gruby lub za chudy, ojejku. Ja nie mam nogi, gram w piłkę i jestem szczęśliwa. Wyszłam na boisko w spodenkach, o kulach, bez protezy i nic się nie stało. A teraz, wychodząc, skupiam się już nie na wyglądzie, tylko na tym, żeby dobrze podać albo dobrze strzelić, jak najbardziej pomóc koleżankom. Nie mam nogi i tyle.

Justyna Bzdela w akcji
Justyna Bzdela w akcji
Źródło: ampfutbolPolska/Paula Duda

Mąż najpierw popukał się w czoło. Teraz pomaga

Godzina 5, jesienią i zimą do świtu daleko. Pobudka. O 5.30 Justyna jest już na boisku, obok bloku, w którym mieszka. Trenuje, biega bez protezy, o kulach, okrążenie za okrążeniem. Potem prysznic i do biura. Po skończeniu na prywatnej uczelni zarządzania finansami i związanych z tym studiów podyplomowych pracuje teraz w księgowości.

Popołudniami znowu rusza na boisko, w treningach typowo piłkarskich pomaga jej już mąż.

Mieszkali z Markiem niedaleko siebie, w sąsiednich gminach, ona - Kocmyrzów-Luborzyca, on - Michałowice. Poznali się przez wspólnych znajomych, zaczęli spotykać, a w roku 2016 pobrali. Niedługo po ich ślubie koleżanka okazyjnie sprzedawała mieszkanie w Krakowie, więc z okazji skorzystali i tak wylądowali w Nowej Hucie.

Kiedy o amp futbolowej reprezentacji Marek usłyszał po raz pierwszy, popukał się w czoło - kolejny zwariowany pomysł jak ten z pływaniem, bo Justyna rozpoczęła także naukę pływania. Teraz pomaga jej bardzo, strzały i podania żona ćwiczy właśnie z nim. Wyrozumiały jest, cierpliwy, nie krzyczy, a mobilizuje. I ciągle podnosi poprzeczkę.

Bieganie o kulach ćwiczy także Daria, na początku to ten element gry jest najtrudniejszy. Wymaga ogromu siły - kto miał złamaną nogę i na kulach tylko się wspierał, z łatwością sobie wyobrazi, jakiego ogromu i samozaparcia.

- Nie ma co ukrywać, że trzeba w to włożyć dużo pracy. Po miejskim boisku biegam, kiedy tylko mogę, a w siłowni jestem dwa albo trzy razy w tygodniu. Staram się jak każda z nas. Pojawiają się też przeszkody, o których wcześniej nie myślałam. Przed amputacją byłam praworęczna i prawonożna, a teraz mam tylko lewą nogę, więc musiałam się przestawić, co nie było takie łatwe. Wciąż nie jest, ale staram się, radzę sobie coraz lepiej, tak bardzo zależy mi na tej reprezentacji - wyjaśnia Daria.

Pracuje w dziale rozliczeń prywatnej firmy, choć na Uniwersytecie Łódzkim skończyła psychologię, a potem podyplomową psychoonkologię. Mieszka od urodzenia w Piotrkowie. Jest singielką, ale - co podkreśla - z kotem, a właściwie kotką. Lila to znajda, przybłąkała się, kiedy Daria była u koleżanki pod Poznaniem. Przywieziona została nocnym autobusem, w kartonie z dziurami i pieluchą w środku. Kochane zwierzę.

Czy dawną miłość do teatru, przerwaną chorobą i amputacją, próbowała odnaleźć po latach, jako dorosła? - Tak, ale to nie miało już sensu - mówi Daria. - Nie potrafiłam oddać granej przez siebie postaci, nie czułam się spełniona, coś mnie ograniczało. Może to racja, że tamtą dziewczynkę odnalazłam teraz w piłce?

Daria Majkowska nie wyobraża sobie życia bez piłki nożnej
Daria Majkowska nie wyobraża sobie życia bez piłki nożnej
Źródło: ampfutbolPolska/Paula Duda

"Płakać się chciało, teraz mnie to śmieszy"

Nabór do amp futbolowej kadry trwa, dziewczyny czekają na nowe zawodniczki, nowe koleżanki. Co chcą powiedzieć tym, które chowają się w domu przed ludźmi i życiem, które płaczą, że spotkało je to, co spotkało?

Chwila zastanowienia. Daria: - Jeżeli chociaż przez ułamek sekundy przejdzie wam przez głowę myśl, że amp futbol może być ciekawy, że może być dla was, odezwijcie się, zadzwońcie, wejdźcie na stronę amp futbol Polska na Facebooku. Przyjedźcie i spróbujcie, zobaczycie, że wasze życie zmieni się na lepsze. Gdyby teraz tej gry w piłkę mi zabrakło, czułabym wielki smutek, nie wyobrażam sobie tego. Bardzo tęskniłabym za dziewczynami, bardzo się z nimi zżyłam, atmosfera w naszej drużynie jest wyjątkowa.

Justyna, też po chwili namysłu: - Zaryzykujcie, odważcie się. Wszystko siedzi w głowie, w psychice. Dzięki piłce zmieniło się moje wnętrze, uwierzyłam w siebie, otworzyłam się na ludzi. Skoro mogę grać w piłkę, to mogę wszystko. Weźmy chociażby to pływanie - żeby wejść do basenu, muszę się przecież rozebrać do kostiumu. Te spojrzenia, te okrzyki dzieci: "mamo, o rany, popatrz, ta pani nie ma nogi" były nie do zniesienia, nie do przebrnięcia, płakać się chciało. A teraz tylko mnie śmieszą.

Czytaj także: