Jedyna forma uprawiania polityki, jaką zna Kaczyński i wielu polityków jego obozu, żywi się konfliktem i podziałami. To będzie eskalować i doprowadzi do nieszczęścia. Dojdzie prawdopodobnie do sytuacji pogromowych, bo to już się nakręca. Polska będzie postrzegana jako obrzydliwe, dość faszyzujące państewko, które część swoich własnych obywateli traktuje jak podludzi - ocenia polska reżyserka Agnieszka Holland w rozmowie z Tomaszem-Marcinem Wroną.
Jedna z najważniejszych reżyserek i scenarzystek światowej kinematografii w swoim najnowszym filmie "Szarlatan" mierzy się z mitem i biografią słynnego czechosłowackiego znachora Jana Mikoláška, który żył w latach 1887-1973. U genialnego zielarza leczyły się miliony ludzi (sam podawał, zapewne przesadzoną, liczbę ośmiu milionów zdiagnozowanych pacjentów). Wśród nich byli prominenci przedwojenni, hitlerowcy i czechosłowaccy komuniści z prezydentem Antoninem Zapotockym na czele. W niektórych źródłach pojawiają się wzmianki, że po jego rady sięgał również król brytyjski Jerzy VI.
Autorka nie stawia pomnika swojemu bohaterowi, nie ocenia jego postaw i nie daje łatwych i prostych odpowiedzi. Wykorzystuje między innymi historię Mikoláška do pokazania tego, co dzieje się, gdy jednostka zderzy się z systemem, a właściwie z systemami totalitarnymi: nazistowskim i komunistycznym. Reżyserka pokazuje, jak reżim miażdży jednostkę za pomocą spreparowanych dowodów i propagandy, w której ukazuje uzdrowiciela jako szarlatana, wykorzystującego klasę robotniczą.
O "Szarlatanie", różnych obliczach odwagi, współczesnej Polsce oraz przynależności do grupy pionierek kina z Agnieszką Holland rozmawia Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam