Ma blisko 100 lat i wyjątkową historię. Gościł między innymi Józefa Piłsudskiego, cesarza Wilhelma, następcę tronu szacha perskiego, emira Afganistanu czy holenderską parę królewską. W ostatnim czasie podupadał, był tam sklep z używaną odzieżą. Teraz znów przyjmuje podróżnych, a niedługo będzie tam można zagrać w squasha. Po czterech latach remontu ponownie otwarto dworzec kolejowy w Zbąszyniu (Wielkopolskie).
- Historia dworca w Zbąszyniu sięga daleko dalej. Pierwszą stację kolejową zbudowano w 1869 r., kiedy było to pruskie prowincjonalne miasteczko.
- Po I wojnie światowej i zwycięskim powstaniu wielkopolskim Zbąszyń stał się miasteczkiem granicznym II Rzeczpospolitej i ostatnią stacją kolejową przed granicą z Niemcami.
- W 1938 roku hitlerowskie Niemcy deportowały do Polski około 17 tysięcy Żydów, najwięcej trafiło do małego wielkopolskiego miasteczka. "Honor Polaków uratowali mieszkańcy Zbąszynia" - podkreślił historyk.
- Z modernizacji dworca cieszy się burmistrz Zbąszynka Tomasz Kurasiński, który podkreślał, że przed remontem budynek wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy.
Przebudowa dworca ruszyła w 2021 roku. Budynek, jako jeden z ośmiu w w województwie wielkopolskim, udało się wpisać do rządowego programu inwestycji dworcowych na lata 2016-2023. Od początku maja podróżni wysiadający i wsiadający do pociągów na stacji Zbąszyń mogą korzystać z odnowionego budynku dworcowego.
Renowację przeszła elewacja budynku, na której odświeżono detale architektoniczne, takie jak godło Polski na około 25-metrowej wieży dworca od strony peronów. Wymieniono część okien, pozostałe odnowiono. Budynek zyskał nową iluminację, która podkreśla jego walory architektoniczne.
Zamontowano też m.in. kamery monitoringu. W ramach modernizacji wyeliminowano też bariery architektoniczne i wprowadzono ułatwienia dla osób z niepełnosprawnościami i ograniczeniami mobilności, m.in. pojawiły się oznaczenia w alfabecie Braille’a, ścieżki prowadzących na zewnątrz obiektu dla osób niewidomych i niedowidzących oraz dwie windy.
Zmieniło się też bezpośrednie otoczenie dworca – ułożono nową nawierzchnię, pojawiła się mała architektura, wyburzono część pawilonów i małych budynków.
Z praktycznego punktu widzenia - przebudowane zostały wszystkie pomieszczenia wewnątrz dworca. Na parterze, w centralnej części budynku, znajduje się poczekalnia, pomieszczenia kas biletowych Kolei Wielkopolskich oraz toalety.
Na dworcu powstało pomieszczenie przeznaczone do pozostawienia rowerów, z wejściem od strony peronów. To niestosowane dotychczas rozwiązanie przez PKP – zwykle miejscem na rowery są wolnostojące wiaty lub dawne magazyny czy przybudówki.
Pasażerowie mogą korzystać z dworca w godzinach od 5 do 21.
Stracił na znaczeniu
Kiedy budynek powstawał, stacja odgrywała zupełnie inną rolę. Od powstania wielkopolskiego do wybuchu II wojny światowej Zbaszyń był miasteczkiem granicznym. Tu kończyła się Polska, a w sąsiednim Zbąszynku zaczynały się Niemcy. W budynku odbywały się m.in. odprawy graniczne pasażerów. Pełnił też funkcję wizerunkową. - Poprzez jego architekturę chciano podkreślić rangę kraju, jego gospodarność, innowacyjność i bogactwo - mówił na otwarciu Paweł Lisiewicz, członek zarządu PKP.
Teraz tak duża przestrzeń do obsługi pasażerów nie jest potrzebna. Stąd prawe skrzydło dworca przeznaczono na przestrzeń komercyjną, a lewym zarządza gmina, która wydzierżawiła je na 10 lat. Pełnić ma ono funkcje sportowo-rekreacyjne. W środku funkcjonować będą m.in. siłownia i kort squasha.
Przebudowa dworca w Zbąszyniu pochłonęła ponad 42 miliony złotych. Projekt przebudowy opracował Pas Projekt z Nadarzyna, a wykonawcą prac budowlanych był Agrobex z Poznania.
- Po modernizacji dworzec stał się nowoczesnym miejscem obsługi podróżnych i lokalnych mieszkańców i jednocześnie wizytówką miejscowości. Dziś w Zbąszyniu pasażerowie mogą skorzystać z bogatej oferty połączeń dalekobieżnych i regionalnych – mówił Paweł Lisiewicz z PKP S.A.
Ze stacji Zbąszyń każdego dnia odjeżdża siedem pociągów PKP Intercity. Można dostać się do Warszawy, Poznania, Szczecina, Świnoujścia, Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry. Łącznie w ciągu doby odjeżdża stąd około 70 pociągów.
Z pobliskiego Zbąszynka, który do 1939 roku był ostatnią niemiecką stacją przed polską granicą, odjeżdża natomiast siedem pociągów PKP Intercity z Warszawy i Trójmiasta do Berlina.
Wyrywano tu zęby, sprzedawano ubrania z drugiej ręki
Z modernizacji dworca cieszy się burmistrz Zbąszynka Tomasz Kurasiński, który podkreślał, że przed remontem budynek był obrazem nędzy i rozpaczy.
- Od kilkunastu ostatnich lat z niepokojem, a raczej żalem i bezradnością patrzyliśmy jak zbąszyński dworzec, jeden z symboli naszego miasta, powoli niszczeje i traci blask. Zamykano poszczególne pomieszczenia, zakończył działalność najpierw bufet, a potem przychodnia, aż w końcu pozostała mała kasa z boku budynku. W monumentalnym holu dworcowym sprzedawano rzeczy używane. Pojawiły się zacieki na sufitach - mówił, przypominając jak gmach wyglądał wcześniej.
- Większość z nas, mieszkańców Zbąszynia pamięta jak przed laty wyglądały pomieszczenia dworca, pamięta kasy, bufet, kiosk z gazetami i paczkami papierosów ustawianych przy szybie. Wielki hol i wiszące rowery. Rodziny kolejarzy tutaj chodziły do doktora Sierszulskiego czy dentysty - wspominał.
Od prowincjalnej stacji do wizytówki
Historia obiektu sięga daleko dalej. Pierwszą stację kolejową zbudowano w 1869 roku, kiedy Zbąszyń był pruskim prowincjonalnym miasteczkiem. - W okresie świetności transportu kolejowego z tej stacji można było odjechać w sześciu kierunkach. To było ważne okno na świat prężnie rozwijającego się regionu - przypomniał burmistrz.
Po I wojnie światowej i zwycięskim powstaniu wielkopolskim Zbąszyń stał się miasteczkiem granicznym II Rzeczpospolitej znajdującym się na głównej drodze kolejowej za zachodnią granicę, do Berlina.
Gdy okazało się, że Poznań przygotuje Powszechną Wystawę Krajową, w 1927 roku Okręgowa Dyrekcja Kolei Państwowych zdecydowała o przebudowaniu dworca. Nowy, prestiżowy gmach miał być wizytówką odbudowującego się kraju. Zrealizowano go według projektu Adolfa Pillera, profesora Szkoły Budownictwa w Poznaniu, pełniącego wcześniej m.in. funkcję architekta miejskiego we Lwowie.
Nowy gmach oddano do użytku 14 lipca 1929 roku.
- Na dworcu z czterema peronami gościł w 1921 roku Józef Piłsudski. Dworzec gościł też cesarza Wilhelma II, później następcę tronu szacha perskiego, czy emira Afganistanu. W 1937 zatrzymała się tu w podróży poślubnej młoda królewska para z Holandii – królewna Julianna i książę Bernard Lippe Biesterfeld. Dla nich rozwieszano sztandary narodowe, salutowała kompania honorowa wojska polskiego, orkiestra kolejowa, restauracja I klasy wnosiła się na wyżyny swego kunsztu. Gościom kłaniali się ministrowie i ambasadorzy - wspominał burmistrz Zbąszynia.
Drugie miasto
Przez 20 lat II Rzeczypospolitej dla wielu Zbąszyń był bramą na świat, którą otwierał paszport. W 1938 roku, właśnie za sprawą paszportów, o Zbąszyniu usłyszał cały świat.
Był to efekt polskiej ustawy dającej możliwość pozbawienia polskiego obywatelstwa osób, które nie przebywały w kraju przez ostatnie pięć lat lub nie wróciły do Polski na żądanie urzędu zagranicznego RP. Tak "zabezpieczaliśmy się" przed ewentualnym przybyciem Żydów uciekających z III Rzeszy. Na 29 października wyznaczono datę końcową rejestracji paszportów polskich obywateli przebywających za granicą i umieszczenia w nich adnotacji o ważności. Po tym terminie "niezweryfikowani" mieli stracić polskie paszporty.
Trzy dni przed tym terminem Heinrich Himmler podjął decyzję o wydaleniu wszystkich Żydów polskiego pochodzenia, znajdujących się na terenie III Rzeszy.
28 października 1938 roku około godz. 20.30 polska policja w pobliżu szosy Zbąszyń-Rogatka, około kilometra od granicy z Niemcami, zatrzymała 654 osoby. Wśród nich byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety oraz dzieci. Z walizkami, jakimiś pakunkami. "Zatrzymanych cofnąłem do linii granicznej i otoczyłem kordonem z policjantów oraz strażników straży granicznej napływających stopniowo" – pisał w raporcie aspirant Adam Olasik.
Około godziny 22 na dworzec graniczny wjechał pociąg, którym podróżowało 800 osób. Wszyscy pochodzenia żydowskiego.
To był dopiero początek. Podobne pięć składów przyjechało na dworzec kolejnej doby. Setki Żydów dostało się też do Polski pieszo, przekraczając "zieloną granicę".
W ciągu półtorej doby liczba mieszkańców miasteczka się co najmniej podwoiła. - Zbąszyń miał wtedy około 4500 mieszkańców. Przez półtora dnia w Zbąszyniu znalazło się 8-9 tysięcy ludzi – mówił Wojciech Olejniczak z Fundacji TRES, która przypomina o wydarzeniach z 1938 roku.
W sumie do całej Polski deportowano około 17 tysięcy Żydów z polskim obywatelstwem. Najwięcej do Zbąszynia.
Jak mówił Olejniczak, ci, którzy mieli trochę pieniędzy, kupowali bilety i jechali do rodziny w głąb kraju. - Bilety tekturkowe w kasach dworca szybko się skończyły, wobec czego zaczęto je wypisywać ręcznie. Potem przyszedł rozkaz z Warszawy, żeby zamknąć miasto i zabroniono z niego wyjazdu – tłumaczył.
Wszystkich ulokowano tymczasowo w budynku dworca i w koszarach.
"Tutaj rozgrywały się straszliwe sceny. (…) Kobiety i dzieci mdlały, wpadały w rozpacz, ludzie umierali, mieli twarze żółte jak wosk. To było jak cmentarz pełen zmarłych. Byłem też wśród osób, które zemdlały. Tam nie było niczego do jedzenia poza suchym więziennym chlebem, nie było niczego do picia. Nie spałem w ogóle, dwie noce spędziłem na peronie, jedną w poczekalni - to tam zemdlałem. Nie było nawet miejsca, by stać. W powietrzu brakowało tlenu. Kobiety i dzieci były na wpół martwe" – pisał jeden z Żydów w liście, który można znaleźć w zbiorach Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Jad Waszem.
W mieście gorączkowo poszukiwano miejsc, które można przekształcić w kwatery zbiorowe.
Wyrzucani z III Rzeszy Żydzi spali na słomie, a nawet w boksach końskich. - Dla nich dworzec zbąszyński i miasto stały się domem na blisko 10 miesięcy. Ogromne znaczenie dla naszego miasta ma ocena tych wydarzeń puentowana zdaniem historyka: "Honor Polaków uratowali mieszkańcy Zbąszynia". Dworzec przywitał i przygarnął wszystkich których los potraktował okrutnie. Stał się przez to symbolem takich wartości jak gościnność, życzliwość i empatia - podkreślał przy otwarciu dworca burmistrz Zbąszynia.
Z pomocą swoich komitetów Żydzi stworzyli w Zbąszyniu własne miasteczko.
Z czasem polskie władze dopuszczały do wyjazdu części Żydów w głąb kraju. Pod koniec lutego 1939 roku w Zbąszyniu przebywało 4400 Żydów, pod koniec maja już tylko 3000, a w połowie lipca 1400. Obóz ostatecznie zlikwidowano 26 sierpnia 1939 roku. Pięć dni później wybuchła II wojna światowa, podczas której w Europie zabito około sześciu milionów Żydów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gmina Zbąszyń