Głosowania w niedzielnych wyborach prezydenckich nie będzie - to już pewne. Niepewne jest za to, jak w tej sytuacji mają się zachować samorządowcy, którzy do wyborów się przygotowywali i ponieśli już koszty.
Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że zarządzone na 10 maja głosowanie w wyborach prezydenckich nie może się odbyć. Lokale wyborcze mają być zamknięte, a cisza wyborcza nie obowiązuje. Przyjęta w Sejmie ustawa o wyborach korespondencyjnych czeka jeszcze na podpis prezydenta. A samorządowcy, na których spoczywała część obowiązków związanych z organizacją wyborów, zastanawiają się, jak odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Bo choć wyborów nie będzie, to przygotowania do nich trwały od dawna.
- Oczywiście, że przez cały czas ponosiliśmy koszty, bo nikt nas nie zwolnił z obowiązku, który na nas ciąży. W związku z tym musieliśmy przygotować komisje obwodowe i cały ten proces, który się z tym wiąże. To są oczywiście koszty. Nie mam tego policzonego. Natomiast jestem gotów dokonać wyliczeń - również niepotrzebnego zaangażowania ludzi - powiedział Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
- Dla mnie to jest jakaś schizofrenia. Ja nie jestem w stanie być i nie być w tym samym miejscu, a to mniej więcej tak wygląda - mówi z kolei Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
Samorządowcy są zdezorientowani, bo mają coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Nie wiedzą na przykład, co z dietami dla członków komisji. Powinni je wypłacić w całości, "zamrozić" do czasu wyborów, czy może wypłacić już jakąś część, za to, że wyrazili gotowość pracy w wyznaczonym wcześniej terminie wyborów, czyli 10 maja? Ale to niejedyne wątpliwości.
- Burmistrz Chodzieży powiedział mi, że dostał od PKW symboliczną kwotę 1200 zł na koszty związane z wyborami, takie jak zakup długopisów. To środki na rzeczy potrzebne do lokalu wyborczego. Te pieniądze są na koncie gminy i burmistrz teraz nie wie, czy ma te środki zwrócić, czy na razie zatrzymać - mówi Łukasz Wójcik, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą.
Kto poniesie koszty?
Kto zapłaci za wybory, których jednak nie będzie? Podlascy posłowie Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli w piątek, że skierują do premiera w tej sprawie interpelację.
- Zapytamy, ile konkretnie publicznych pieniędzy zostało wydanych na te "pseudowybory". Były to pieniądze wydane oczywiście bezprawnie. Po pierwsze - nie było żadnych przetargów, po drugie - nie było podstawy prawnej, bo ustawa o wyborach "kopertowych" dopiero wczoraj (w czwartek) została uchwalona przez Sejm, a z tego co wiem, pan prezydent jej jeszcze nie podpisał - mówił na konferencji prasowej w Białymstoku poseł KO Krzysztof Truskolaski. - Rozliczymy każdą osobę odpowiedzialną, która wydała chociaż jedną złotówkę na te wybory. Bo tak być nie powinno, te wybory się nie odbędą, a środki, które zostały na nie przeznaczone, zostały wydane bezprawnie - dodał podlaski poseł KO.
Źródło: TVN24/PAP