Już ewakuowali z azylu pod Kijowem lwy, tygrysy, likaony i karakale, teraz biorą udział w kolejnej akcji ratunkowej. "Właśnie z Odessy, z piekła, wyruszyły dwa lwy, które Poznań spróbuje ocalić" - poinformowała Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo.
"Kochani, jeszcze nie złapaliśmy oddechu, ale pomagamy dalej, bo Władze Miasta Poznania i zoo nie pozostaną obojętne na los ludzi i zwierząt Ukrainy! Właśnie z Odessy, z piekła, z kolejną bohaterką Ukrainy wyruszyły dwa lwy, które Poznań spróbuje ocalić! Błagamy o kciuki" - poinformowała Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo.
Trwa zbiórka darów
Jak przekazała, wkrótce pracownicy poznańskiego zoo wrócą na granicę polsko-ukraińską, by dopiąć wszelkie formalności związane z wjazdem zwierząt do Polski. By nie robić "pustych przebiegów", zoo zamierza ze sobą zabrać dary dla zwierząt.
"Prosimy o pomoc: wpłaty na nasze konto oraz pomoc rzeczową: leki, jedzenie dla psów i kotów- przede wszystkim puszki, długi termin, i sucha karma. Granulaty dla ptaków, drobnych ssaków i kopytnych. Transportery- najlepiej duże (portiernia przy ul. Krańcowej, Nowe Zoo)" - poinformowało zoo.
Dary mają trafić do zoo we Lwowie, a także do azylu Save Wild Fund pod Kijowem, z którego w czwartek do Poznania dotarł transport z ewakuowanymi sześcioma lwami, sześcioma tygrysami, likaonem i dwoma karakalami.
"Azyl zapełnia się ponownie. Musimy pomóc!" - przekazał ogród zoologiczny.
Czołgi zajechały im drogę
Ewakuacja zwierząt z kijowskiego azylu zakończyła się w czwartek wieczorem. Na miejscu organizowała go sama właścicielka azylu. "Ryzykując życiem, wielka sercem Natalia Popova próbuje wywieźć i ocalić lwy, tygrysy, likaony i karakale" - przekazywała Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo.
Transport nie odbywał się bez przeszkód. W sobotę ciężarówki musiały dwukrotnie zawracać, gdy rosyjskie wojska zaczynały ponowny ostrzał. Pojazdy ruszyły w poniedziałek, jednak daleko nie ujechały - zostały zatrzymane w okolicach Kijowa przez Rosjan. - Czołgi Rosjan są 80 metrów przed autem, za autem są wojska ukraińskie. Kierowcy udało się uciec, Natalia uciec nie chciała, pozostała w samochodzie ze swoimi zwierzętami, mimo że bardzo ją namawiałam, żeby ratowała swoje życie - mówiła Zgrabczyńska w nagraniu, które umieściła w sieci.
Potem kontakt z właścicielką azylu się urwał. "Noc spędziliśmy czekając na wieści, obawiając się najgorszego. Dzisiaj stał się cud! Obrońcy Kijowa przeprowadzili transport przez linię okupanta. Jadą do nas!" - poinformowało we wtorek rano poznańskie zoo.
W czwartek wieczorem transport dotarł do Poznania. "Teraz odpoczywają, jedzą i odsypiają trudy podróży" - informowało zoo.
W piątek ogród zoologiczny opowiedział, jak zwierzęta czują się w nowym, tymczasowym domu. "Po rozlokowaniu w zoo uratowane zwierzęta radzą sobie w różny sposób z traumą wojny: część statecznie i z godnością odpoczywa i odsypia, a część po poznańsku rojbruje (w gwarze poznańskiej - psoci - red.), sprawdzając wytrzymałość leżysk i zabawek..." - czytamy.
Zwierzęta w Poznaniu miały przejść kwarantannę, po czym miały zostać rozlokowane w azylach w Europie Zachodniej. Jak poinformowała Ewa Zgrabczyńska, w stolicy Wielkopolski tygrysy na razie pozostaną. "Zastępca Prezydenta Miasta Poznania wyraził zgodę, by tygrysie brzdące zostały z nami na dłużej, aby dzieci Ukrainy mogły odwiedzać swoje zwierzęta w zoo" - napisała.
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO:
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Zoo w Poznaniu