Awaria windy w jednym z budynków na poznańskich Naramowicach mogła skończyć się tragedią. - Gdyby nie wysunęła się futryna, to powiedziano mi, że nie wiadomo, czy nie spadłabym na dół - opowiada 10-letnia Oliwia, która znajdowała się w windzie. - Był straszny rumot. Myślałem, że może jakieś rowery spadły z półpiętra - przyznaje jeden z mieszkańców. Informację o wypadku otrzymaliśmy na Kontakt24.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w Poznaniu w jednym z bloków przy ul. Błażeja na Naramowicach. Na trzecim piętrze z windy wysiadła koleżanka Oliwii. Ona sama chciała dojechać piętro wyżej.
- Miały się już otwierać drzwi, gdy zatrzęsła się winda i sufit spadł mi na głowę - relacjonuje 10-latka.
"Zobaczyłem urywającą się niemal windę"
Winda zatrzymała się między piętrami i oparła się na futrynie drzwi, która wyrwała się ze ściany. - Gdyby nie wysunęła się futryna, to powiedziano mi, że nie wiadomo, czy nie spadłabym na dół - mówi Oliwia.
Jak mówią mieszkańcy bloku, całej awarii towarzyszył potężny hałas.
- Usłyszałem straszny rumot. Myślałem, że może jakieś rowery spadły z półpiętra. Wyjrzałem na zewnątrz i zobaczyłem urywającą się niemal windę. Mama dziewczynki zawiadomiła administratora, który przyszedł, rozsunął siłowo drzwi i wyciągnął to dziecko - mówi Jarosław Tuczyński, ojciec dziewczynki, która jechała winda wraz z Oliwią i wysiadła na trzecim piętrze.
Na miejsce wezwano pogotowie dźwigowe, pogotowie ratunkowe, straż pożarną i policję. - Straż zabezpieczyła teren, pogotowie przebadało dziewczynkę. Sytuacja wyglądała groźnie, ale wszystko dobrze się skończyło – tłumaczył dyżurny poznańskiej straży pożarnej.
Jak podaje kpt. Michał Kucierski, rzecznik poznańskiej straży, okoliczności wypadku będą szczegółowo wyjaśniane.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań