Mężczyzna zasłabł przed przychodnią w Swarzędzu (woj. wielkopolskie), ale pomocy udzieliła mu dopiero załoga pogotowia. Mimo reanimacji pan Przemysław zmarł. W karcie medycznej pacjenta ratownicy napisali: tłum gapiów, w tym lekarka i pielęgniarka POZ nieudzielające pomocy!!!. Placówka nie chce komentować tych doniesień. Sprawie już przygląda się prokuratura.
Jest postępowanie w sprawie śmierci 50-latka w Swarzędzu (woj. wielkopolskie). Na początku listopada pan Przemysław wybrał się do tamtejszej przychodni, ale nie dotarł na miejsce, bo zasłabł 150 metrów od placówki. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, które dojechało do poszkodowanego w ciągu sześciu minut od wezwania. Niestety, mimo reanimacji mężczyzny nie udało się uratować.
- Pani ze sklepu wezwała pogotowie i pobiegła do przychodni, to jej powiedziano, że nikt nie przyjdzie, bo panie nie mogą stanowiska opuścić. A potem przyszły i się po prostu przyglądały. Z tego, co mi ludzie mówią, to te panie nawet nie podeszły, żeby sprawdzić cokolwiek. Stanęły i patrzyły. Chyba z ciekawości, trudno mi powiedzieć - mówiła wówczas Lidia Chałasiak, partnerka zmarłego. I dodała że "panie" to pielęgniarka i lekarka z pobliskiej przychodni.
Pod lupą prokuratury
Uwaga o braku działań ze strony lekarki i pielęgniarki pojawiła się też w karcie medycznej, którą wypełniła na miejscu załoga pogotowia. "Tłum gapiów, w tym lekarka i pielęgniarka POZ nieudzielające pomocy!!!!" - czytamy w karcie. Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu od początku zapowiadała, że nie zamierza tak tej sprawy zostawić. Informacja o braku podjęcia działań przez pracowników przychodni trafiła już do prokuratury. Pogotowie poinformowało o sprawie również Wielkopolską Izbę Lekarską i Okręgową Izbę Pielęgniarek i Położnych.
- Po doniesieniu ze strony stacji pogotowia ratunkowego na policję, prokuratura 17 listopada wszczęła śledztwo dotyczące nieudzielenia pomocy mężczyźnie przed przychodnią w Swarzędzu. Postępowanie toczy się na razie w sprawie a nie przeciwko komuś. Nikt nie usłyszał zarzutów - powiedział TVN24 Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Tuż po wydarzeniu sprzed przychodni w Swarzędzu, reporter TVN24 próbował uzyskać komentarz placówki. Poproszono go o przesłanie pytania mejlem. Odpowiedź nadeszła dzień po relacji w TVN24. Zarząd spółki, do której należy placówka poinformował, że "nie zamierza komentować wydarzeń".
"Czy Przemek by żył?"
Pani Lidia nie ukrywa, że ma w sobie dużo żalu. - Ciągle zadaję sobie pytanie: czy gdyby ktoś udzielił pomocy od razu, to czy Przemek by żył? Wydawało mi się, że lekarz i pielęgniarka to są osoby, które są zobligowane do tego, by udzielić pomocy człowiekowi, który leży na chodniku i nie daje oznak życia. Ta sytuacja pokazuję, że nie, że chyba bezpieczniej przewrócić się przy straży pożarnej, bo strażacy na pewno udzielą pierwszej pomocy - dodaje pani Lidia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ Google Street View