Przyłączył się do demonstrantów, a gdy padły strzały, ruszył przeciwko władzy ludowej. Podczas śledztwa był bity i dręczony. W procesie go uniewinniono, ale dostał "wilczy bilet". Właśnie został patronem skweru. Historia Jana Suwarta – bohatera Poznańskiego Czerwca 1956 r.
28 czerwca 1956 r. Jan Suwart miał 22 lata. Był kierowcą Bazy Terenowego Przemysłu Materiałów Budowlanych. Gdy nad ranem tłum robotników wyszedł na ulice Poznania z hasłami przeciwko komunistycznej dyktaturze, dołączył do demonstracji.
Przejął samochód, woził nim broń
Tak trafił na ulicę Kochanowskiego. Tam spostrzegł, że funkcjonariuszka Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego z okna gmachu tego urzędu strzela do bezbronnych demonstrantów. Wtedy ruszył z tłumem, by opanować dyspozytornię garażową Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Udało mu się zająć samochód - warszawę, którą zaczął wozić broń z opanowanego przez demonstrantów więzienia przy ul. Młyńskiej w rejon walk przy ul. Kochanowskiego. Później sam włączył się w walki zbrojne z UB.
Torturowany podczas śledztwa
Gdy władza krwawo spacyfikowała demonstrację, udało mu się ukryć. Szybko jednak został zatrzymany i aresztowany po tym, gdy obciążył go inny aresztowany. Był dręczony i bity. Usłyszał zarzuty "udzielenia pomocy do gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy WUBP" i "nielegalnego posiadania broni". Za czyny te na podstawie "małego kodeksu karnego" groziła mu nawet kara śmierci.
Suwart sądzony był w głośnym "procesie dziewięciu" we wrześniu i październiku 1956 r. Jego wystąpienie było szeroko cytowane w prasie zachodniej, co przyczyniło się już wówczas do utrwalenia za żelazną kurtyną świadomości na temat pierwszego w PRL masowego wystąpienia ludności przeciwko reżimowi komunistycznemu.
"Jan Suwart przeobraził się tutaj z oskarżonego w oskarżyciela systemu stalinowskiego. Jego wyznanie wywołało poruszenie na sali rozpraw, wzruszyło słuchaczy, a w niejednych oczach pojawiły się łzy" - pisał Edmund Makowski w książce "Poznański Czerwiec 1956, pierwszy bunt społeczeństwa w PRL".
Podczas procesów UB podsłuchiwało obrońców Suwarta i udzielało prokuraturze instrukcji przeciwko oskarżonemu, usiłując skompromitować także rodzinę oskarżonego.
Uniewinniony, ale skreślony
W wyniku swojej postawy przed sądem i skutecznej obrony ze strony adwokatów Michała Grzegorzewicza i Gerarda Kujanka, a formalnie wskutek braku dowodów winy, Suwart został uniewinniony. Mimo to w dotyczących go dokumentach w ewidencji UB i SB widniał zapis "bandyta polityczny", który zaciążył na całym jego życiu. Aż do śmierci w 1989 r. miał m.in. problemy ze znalezieniem i utrzymaniem pracy i był represjonowany oraz inwigilowany.
"Jego postawa, niezłomność budzi dziś nasz szacunek"
Teraz bohater wydarzeń sprzed 61 lat został patronem skweru u zbiegu ulic Grobla, Za Groblą i Ewangelickiej w Poznaniu. W uroczystości nadania imienia wzięli udział kombatanci Czerwca '56, bliscy patrona skweru, przedstawiciele władz miasta i regionu, a także parlamentarzyści. - Jego postawa, niezłomność budzi dziś nasz szacunek. Oddajemy mu cześć i pamięć – mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Kombatantka Czerwca Aleksandra Banasiak podkreśliła, że w 1956 roku Suwart "wykazał się niezwykłą odwagą i determinacją". - Chcę podziękować wszystkim, którzy dołożyli starań, aby imię Jana Suwarta znalazło się na zasłużonym miejscu w Poznaniu. Ten skwer stanie się przyjaznym punktem, gdzie spotykać się będą uczestnicy Czerwca - powiedziała.
Autor: FC/jb / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum, Leszek Paprzycki / CYRYL