Prawie 80 centymetrów - tyle wynosi różnica poziomów między posesją Piotra Prusaka a nowym chodnikiem przed jego domem. - Nie nadaje się to do wchodzenia i wychodzenia - ironizuje z gorzkim uśmiechem mieszkaniec Kcyni (Kujawsko-Pomorskie). Inwestor twierdzi, że podniesienie chodnika na taką wysokość było konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa kierowcom samochodów.
Nowy chodnik powstał ze względu na budowę długo wyczekiwanego ronda, łączącego dwie drogi wojewódzkie. Kiedy w październiku stary chodnik został zerwany, pan Piotr nawet nie pomyślał, że robotnicy wywiną mu taki numer.
- Nie zostałem wcześniej zawiadomiony, że powstaną tak drastyczne różnice terenu. Miałem świadomość, że trochę się podniesie i będę musiał nieco podnieść płot, ale to tyle - mówi nam właściciel posesji przy ul. Nowej.
Maj przyniósł jednak zaskakujące rozwiązania. Kiedy pan Piotr wrócił pewnego dnia z pracy, nie wierzył własnym oczom. Przed jego furtką wstawiono obramowania chodnika wysokie na prawie 80 cm. Kilka dni później dzieło zostało dopełnione - kostka brukowa szczelnie wypełniła luki i chodnik prezentował się już w pełnej krasie.
- Wygląda to okropnie, próbowałem sobie wyjaśnić, że ze względu na budowę ronda, to musi tak być. Jednak nie bardzo rozumiem, dlaczego ja mam ponosić konsekwencje tych działań - żali się Piotr Prusak.
Praca na wysokim poziomie
Pytania, dlaczego doszło do takiej fuszerki, skierowaliśmy do Urzędu Gminy Kcynia, a także Zarządu Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy.
- Mogę domniemywać, że różnica wysokości została spowodowana warunkami technicznymi niezbędnymi do tego, żeby cale rondo funkcjonowało jak należy. Być może projektant nie zauważył, że jeden z mieszkańców nie ma możliwości wyjścia przez furtkę - mówi Bogna Adamska, zastępca burmistrza Kcyni.
Adamska przyznaje również, że ani ona, ani reszta urzędników nie zna się na projektach budowlanych, pełnych niejasnych dla przeciętnego Kowalskiego oznaczeń, linii, itp. - Urzędnik ufa, że projektant i wykonawca dobrze wykonają swoją pracę - podkreśla.
Projekt ronda rzeczywiście wygląda na dość skomplikowany:
ZDW wyjaśnia, dlaczego chodnik jest aż tak wysoki. "Podniesienie poziomu fragmentu ul. Nowej było niezbędne, by rondo znajdowało się w płaszczyźnie poziomej i gwarantowało bezpieczne poruszanie się pojazdów wokół wyspy centralnej" - czytamy w urzędniczym komunikacie.
Na miejscu budowy robotnicy z rozbrajającą szczerością przyznawali, że mimo iż wiedzieli jak - delikatnie mówiąc - niekomfortowe dla domowników jest to rozwiązanie, to zwyczajnie musieli trzymać się projektu. Jest napisane, to trzeba robić.
Co teraz?
Kiedy sprawa "wypłynęła", urząd gminy zorganizował kilka spotkań z udziałem projektanta, wykonawcy, no i rzecz jasna właściciela posesji. Wszyscy szukali optymalnego rozwiązania, choć nie obyło się bez negocjacji.
- Początkowo sami mieliśmy sobie zapewnić dostęp do chodnika, ale po czasie uzgodniliśmy jednak, że wykonawca podniesie mój murek i zrobi platformę przy chodniku. Ja na swój koszt wybuduję schody prowadzące z tej platformy na posesję - mówi Piotr Prusak.
To jednak nie koniec jego zmartwień. Chodnik położony wzdłuż ogrodzenia na niedługim, kilkumetrowym odcinku od furtki do bramy wjazdowej na posesję obniża się o kilkadziesiąt centymetrów. Właściciel posesji martwi się, że przy większych ulewach woda z chodnika będzie mu zalewać podwórko. W dalszej kolejności Pan Piotr będzie chciał zająć się również i tym problemem. Sporo ich. A to tylko jedno rondo.
Feralny chodnik powstał w Kcyni przy ulicy Nowej:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań