Czuje się dobrze i powoli wraca do sił. Słoń Ninio jest już po zabiegu dentystycznym, który przeprowadzili dentyści z RPA. Podali mu kroplówki w 10-litrowych workach i uśpili pięciotonowe "maleństwo". W ruch poszły wielkie młoty, dłuta i wiertarki. Operacja zakończyła się sukcesem, choć "tak głębokich i rozrośniętych korzeni ciosów" lekarze z RPA jeszcze nie widzieli.
Nie dwie, ale aż pięć godzin - tyle trwała szósta operacja dentystyczna słonia Ninio z poznańskiego zoo. Interwencja lekarzy weterynarii to pokłosie sierpniowej operacji, podczas której słoniowi usunięto cios, w którym rozszczelniła się plomba i wdał się stan zapalny. Wtedy usuwanie ciosa zajęło też pięć godzin. Ze względów zdrowotnych słonia trzeba było wybudzić, a operację przerwać.
- To dla nas kolejne bardzo stresujący dzień, ponieważ słoń specjalnej troski, nasz Ninio, musi mieć ponowną operację ze względu na to, że przy usuwaniu ciosa został kawałeczek kości. Jej usunięcie jest konieczne, bo chcemy zapobiec powrotowi infekcji - mówiła w poniedziałek tuż przed operacją Ewa Zgrabczyńska, dyrektor zoo w Poznaniu.
Gigantyczny pacjent, sprzęt też
Ninio przygotowywał się do operacji. Dzień przed nią nie dostał żadnego posiłku. - To nie jest dla niego normalne, więc pewnie się domyślił, że coś kombinujemy - mówi Małgorzata Chodyła, rzeczniczka zoo w Poznaniu.
W poniedziałek około godziny 10 zwierzę zostało uśpione. Chodyła podkreśliła, że przeprowadzenie zabiegu u uśpionego, ważącego ponad pięć ton zwierzęcia, nie jest proste. - Żeby wyciągnąć i położyć odpowiednio trąbę słonia przy intubacji są potrzebne dwie, trzy osoby. Do podniesienia i przełożenia nogi, tak by jedna nie przygniatała drugiej, potrzeba sześciu silnych mężczyzn – opowiadała.
Zgrabczyńska dodała: - W ruch poszły kroplówki w 10-litrowych workach i duże ilości środków usypiających, które trzeba było dostosować do jego wagi. Do tego młoty, dłuta i wiertarki, które wielkością przypominają sprzęt do remontu mieszkania.
To, o czym mówi dyrektor Zgrabczyńska, można zobaczyć na nagraniu z "sali operacyjnej", które udostępniło zoo.
Zabieg ponownie przeprowadzili prof. Gerhard Steenkamp i prof. Adrian Tordiffe z Uniwersytetu w Pretorii (RPA). Planowo miał trwać dwie godziny, ale lekarze potrzebowali więcej czasu. Po pięciu godzinach operacja zakończyła się sukcesem.
- Lekarze powiedzieli, że tak głębokich i rozrośniętych korzeni ciosów jeszcze nigdy nie widzieli. Ale wszystko udało się wyczyścić, a pacjent się wybudza – powiedziała rzeczniczka zoo. Podkreśliła też, że Ninio po zabiegu jest w dobrej kondycji. Tym razem lekarze postanowili uśpić słonia innym niż w sierpniu środkiem znieczulającym.
Dyrektor zoo mówi, że Ninio jest jeszcze obolały, ale w końcu mógł coś zjeść. - Na razie jest na nas obrażony. W końcu taka operacja wiąże się z dużym bólem. Najważniejsze jest to, że się wybudził i wstał - powiedziała Zgrabczyńska.
Dyżurni pracownicy słoniarni zostali ze swoim podopiecznym na nocną obserwację.
Okłady z błota
Pierwsze dni po zabiegu mogą być dla Ninia trudne. Pracownicy zoo nie mają wątpliwości, że słoń będzie odczuwał ból - jak to po wizycie u dentysty. - Ninio jest bardzo cierpliwym pacjentem. Poprzednim razem dobrze zniósł operację. Zaskoczył nas tym, że sam zastosował techniki pielęgnacyjne oraz przeciwbólowe. Kładł się na piasku bolącą częścią głowy, a w dziurę po ciosie wkładał trąbą błoto. Trochę się obawialiśmy, czy nie będzie to prowadziło do stanów zapalnych. Okazało się, że natura i Ninio najlepiej wiedzą, jak sobie poradzić - mówi Zgrabczyńska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Zoo w Poznaniu