Zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, Robert Hernand, wniósł skargę nadzwyczajną w sprawie studenta z Poznania, który według policjantów podczas protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w 2020 roku miał rzucać w funkcjonariuszy kamieniami. Sąd drugiej instancji nie podzielił tej wersji, prawomocnie uniewinniając 21-latka.
Wszystko zaczęło się 25 października 2020 roku. W trakcie demonstracji przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego część poznaniaków skierowała się na Ostrów Tumski, w okolice katedry, by zaprotestować przeciwko poparciu Kościoła dla nowych przepisów. W tłumie był Wiktor Joachimkowski, student politologii. W pewnym momencie grupka osób zaczęła rzucać w kierunku policjantów kamieniami.
Według poznańskiej "Gazety Wyborczej", która opisała tę sprawę, Wiktor - z odsłoniętymi blond włosami - wyróżniał się z tłumu zakapturzonych ludzi. W pewnym momencie, gdy wracał do domu, drogę zajechało mu kilka radiowozów. Policjanci z pałkami i tarczami zatrzymali go za rzucanie kamieniami w funkcjonariuszy pod katedrą.
Prawomocnie uniewinniony
Wiktor spędził kilkanaście godzin w komisariacie. Jak opowiadał - bez wody, a od rana, po nocy w celi, również bez koca. Policjanci mieli z niego szydzić.
Kilka miesięcy później na podstawie zeznań policjantów obserwujących wydarzenia pod katedrą poznańska prokuratura oskarżyła studenta o udział w nielegalnym zbiegowisku. Według relacji "GW", tajniacy zapewniali: Wiktor rzucał kamieniami. On sam do winy się nie przyznał. Jego znajomi, z którymi wspólnie protestowali w październiku, również zaprzeczali takiemu scenariuszowi. Sąd pierwszej instancji dał jednak wiarę policyjnej wersji i skazał studenta na pół roku prac społecznych.
Inne stanowisko zajął sąd drugiej instancji, który prawomocnie uniewinnił studenta. Według "Wyborczej", sędzia Sławomir Jęksa w uzasadnieniu stwierdził, że obecnie policja strzeże interesów Prawa i Sprawiedliwości. Według gazety, sędzia uznał między innymi, że policja "nadużywa uprawnień, a pozwala na to upolityczniona prokuratura" oraz "wykonuje tajne i nie zawsze legalne misje, pozostając poza społeczną i sądową kontrolą".
Za niesłuszne zatrzymanie Wiktorowi przyznano 3 tysiące złotych zadośćuczynienia.
Skarga nadzwyczajna
To jednak nie zamknęło sprawy. Pod koniec lutego zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand złożył w Sądzie Najwyższym skargę nadzwyczajną, w której domaga się uchylenia prawomocnego wyroku.
Dokument liczy 26 stron, na których prokuratura zarzuca sędziemu m.in. brak obiektywizmu spowodowany własną oceną sytuacji politycznej w kraju. Według Hernanda sędzia naruszył zasady legalizmu i praworządności, a uniewinnienie studenta "godzi w zasady sprawiedliwości społecznej".
Adwokat Joachimkowskiego: skarga nadzwyczajna miała chronić obywateli
- Wydaje mi się, że mamy do czynienia z nadużywaniem uprawnień, które władza przyznała sobie sama. Pomysł skargi nadzwyczajnej miał chronić obywateli, a tymczasem jest w tych obywateli wymierzany i służy władzy do pokazywania obywatelom, że to władza ma siłę i to władza ma nad nimi, albo chce mieć, totalną kontrolę tego, co robią, co myślą i przeciwko czemu protestują - mówi w rozmowie z TVN24 Mateusz Bogacz, adwokat Wiktora Joachimkowskiego.
Skargę rozpatrzy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, według autorytetów prawniczych i instytucji europejskich niespełniająca wymogów niezależnego sądu, w skład której wchodzą sędziowie wybrani przez nową, upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Jeśli Izba uchyli wyrok, sprawa wróci do ponownego rozpoznania.
"Śmiech przez łzy"
- To do mnie do końca nie dociera, że aż prokurator generalny Zbigniew Ziobro się tym zajął, moją sprawą. Dla mnie to jest śmiech przez łzy, można powiedzieć. Coś niepojętego. Jest jakiś strach, bo jednak zawsze byłem tym dobrym dzieckiem - mówi reporterowi TVN24 Wiktor Joachimkowski.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań