Zabijała szczeniaki i zakopywała je w szklarni, w miejscu, gdzie rosły na przykład pomidory. Dla niej to był "naturalny nawóz" - informują obrońcy praw zwierząt. W środę, razem ze śledczymi, ponownie weszli na posesję na poznańskiej Starołęce. Wykopali szczątki kolejnych zwierząt.
Około godz. 13.00 pod jeden z domów na ulicy Żywieckiej podjechały radiowozy i otoczyły go dookoła taśmą. Na teren posesji weszli śledczy oraz przedstawiciele fundacji Mondo Cane. To ich kolejna wizyta w tym miejscu.
Żona zabija, on nie może
Inspektorzy z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane otrzymali w marcu zgłoszenie o skrajnie zaniedbanych psach. Na miejscu zastano dwie wychudzone suki. Gdy właścicieli zapytano, co robią ze szczeniakami odpowiedź "zamurowała" inspekcję. - Żona zabija, ja nie mogę - przyznał.
Kobieta bez emocji opowiedziała, jak dokładnie to robi. - Powiedziała, że najpierw topiła je w wannie. Te, których nie mogła utopić, wrzucała półżywe do wykopanej wcześniej w szklarni z warzywami dziury, przysypywała ziemią i dobijała łopatą. Opowiadała o tym jak o gotowaniu zupy - relacjonowała Anna Cierniak z fundacji Mondo Cane.
Przedstawiciele fundacji twierdzili, że w miejscu zakopania zwierząt posiane były pomidory i sałata, a psy miały służyć za "naturalny nawóz".
Wówczas z ziemi wykopano szczątki czterech martwych szczeniaków, ale według słów kobiety, głębiej mogło być ich nawet ponad 20.
Przekopali cmentarzysko
W środę prokuratura w asyście policji przeprowadziła eksperyment procesowy. - Na terenie posesji w trzech miejscach odnaleziono szczątki co najmniej kilku psów - informuje rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
- Wszystko, co odnaleźliśmy, zostało przekazane do tzw. przechowalni w schronisku dla zwierząt. Następnie szczątki trafią na Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, gdzie zostaną przeprowadzone ekspertyzy - dodał.
Właścicielka posesji, która w tej sprawie usłyszała już zarzuty, uczestniczyła w prokuratorskich czynnościach. Ona sama wskazała, w których miejscach zakopane zostały szczątki zwierząt.
Kobiecie za bestialskie zamordowanie psów grożą trzy lata więzienia. Jak poinformował "Gazetę Wyborczą" Jacek Duszyński, szef prokuratury na poznańskim Nowym Mieście, środowe czynności mogą wpłynąć na wymiar kary. – Chcemy ustalić, ile psów zabiła ta pani - powiedział.
Autor: FC/i/jb / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań