W kwietniu 1924 roku Poznań walczył z powodzią. W działania z żywiołem zaangażowano straz pożarną i wojsko. W akcji ratunkowej zginął jeden z saperów, który próbował pomóc swoim kolegom.
7 kwietnia 1924 roku w kościele garnizonowym w Poznaniu odbyła się msza pożegnalna. O tyle wyjątkowa, że zabrakło na niej trumny. Zebrani żegnali zmarłego Czesława Poboga-Prusinowskiego. Dowódca 14 baonu saperów zginął tragicznie kilka dni wcześniej przy Drodze Dębińskiej.
W tym czasie Poznań walczył z wielką wodą. Wywołana roztopami po mroźnej i snieżnej zimie powódź w mieście rozpoczęła się 26 marca. Trwała do 23 kwietnia. Przez prawie przez miesiąc wielkie obszary miasta znajdowały się pod wodą.
Zalane było całe Chwaliszewo, Ostrów Tumski, ale także dalsze przedmieścia i część Starego Miasta. Woda w Warcie w kulminacyjnym momencie osiągnęła stan 6,38 m nad zerem wodowskazu przy moście Chwaliszewskim.
Informacje przy moście
"W celu informowania ciekawej i przestraszonej ludności województwo Oddz. Dróg Wodnych wydaje co godzinę biuletyny informujące o wzbieraniu wody. Wywiesza się je w najruchliwszych miejscach przy moście Chwaliszewskim i pobliskim komisariacie policyjnym" - podawał 2 kwietnia Dziennik Poznański.
Fala kulminacyjna przeszła przez Poznań 1 kwietnia. - Zobaczy pan, że jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieć jutro wodę na Starym Rynku! - mówił wtedy reporterowi Kuriera Poznańskiego jeden z mieszkańców.
Prezydent na pierwszym froncie
Prezydent Poznania uspokajał jednak, że sytuacja nie jest krytyczna. - Zalane zostały dzielnice, których ludność poniekąd zżyła się z przyborem Warty, zdarzającym się przecież co wiosnę. Co prawda rozmiary obecnego wylewu są niebywałe, jednak, zdaje się, znajdujemy się u jego kresu, tak, że nie powinny nastąpić poważniejsze komplikacje. Powodzian przenosi się na razie do jednej z sal w mieście, gdzie są otoczeni troskliwą opieką - relacjonował Cyryl Ratajski, który sam kierował akcją ratowniczą w okolicach Bramy Dębińskiej.
Woda zalała m.in. Dębinę, która - jak opisywał sto lat temu reporter Kuriera Poznańskiego - wyglądała jakby "za dotknięciem jakiejś złowróżbnej, czarodziejskiej różdżki powstało tu nagle jakieś niesamowite jezioro".
Drugi raz nie oszukał przeznaczenia
To tu, konkretnie na łąkach przy Drodze Dębińskiej, doszło ostatniego dnia marca do tragicznego wydarzenia. Poznańscy saperzy, którzy zangażowali się w akcję ratunkową, odebrali telefon z klubu wioślarskiego Warty Poznań o pomoc. Kapitan Pobóg-Prusinowski wsiadł na konia i przedzierał się przez wodę. Nagle zauważył, że łódka, na której znajdowali się trzej saperzy, chcący udzielić pomocy mieszkańcom restauracji w Parku Amerykańskim, wpadła w silny wir i przewraca się.
"Natychmiast pospieszył tonącym na ratunek, niestety sam został pochwycony przez wir i utonął. Koń jego wypłynąl. Trzej saperzy z wody wdrapali się na słup telegraficzny, który jednak następnie został przez prąd wyrwany z ziemi i spławiony. Rychła pomoc innych saperów ocalila zaraz dwóch z nich, trzeciego zaś z wielkim trudem wydobyło już z pod wody i przywrócono do życia sztucznie" - opisywał 2 kwietnia Kurier Poznański.
A reporter Dziennika Poznańskiego cytował jego kolegę, por. Kiełczewskiego: - Już przed rokiem miał podobny wypadek - wówczas zdołał się wyratować, a zginął tylko koń, teraz - niestety - stało się odwrotnie.
Gdy wody opadły
Zwłoki kapitana Czesława Poboga-Prusinowskiego odnaleziono dopiero, gdy woda opadła. 16 kwietnia jego koledzy saperzy odkryli je przysypane warstwą piasku. Dzień później został pochowany. Jego grób do dzisiaj można zobaczyc na stoku poznańskiej Cytadeli.
31-latek był doświadczonym żołnierzem. W czasie I wojny światowej został wcielony do pruskiej armii. Gdy wybuchło Powstanie Wielkopolskie, przyłączył się do zrywu, bedac jednym z organizatorów działań w Kruszwicy. Był też uczestnikiem walk o Lwów i wojen polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej. W czasie Bitwy Warszawskiej, zwanej Cudem nad Wisła, w rejonie wsi Okuniewo jako dowódca batalionu przyczynił się do odparcia natarcia bolszewików, za co został odznaczony Orderem Virtuti Militari. Później brał udział w III powstaniu śląskim.
Powódź sprzed stu lat spowodowała, że w Poznaniu zaczęto budować wały dla wód o stanie do 7,20 m ponad zerem wodowskazu oraz nadsypywać tereny łąk dębieckich i wildeckich. - Usypana wtedy grobla przeciwpowodziowa to obecna Droga Dębińska - wyjaśnia Danuta Bartkowiak, koordynatorka Cyfrowego Repozytorium Lokalnego w Poznaniu.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Roman Ulatowski / cyryl.poznan.pl