Pędził 140 kilometrów na godzinę przez centrum Poznania, jechał pod prąd przez rondo. A gdy policjanci próbowali go zatrzymać, jednemu z nich odgryzł fragment palca. Rok po zdarzeniu, Marcin S. usłyszał wyrok. Sąd skazał go na cztery lata więzienia. Policjant wciąż nie może wrócić do pracy.
Proces Marcina S. ruszył 5 sierpnia 2020 roku. Mężczyzna w sądzie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie przystał na wymiar kary - 4,5 roku bezwzględnego więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów - jaki proponowała prokuratura. Wobec czego ruszył normalny proces w jego sprawie.
Twierdził, że ktoś wsypał mu coś do drinka
Postępowanie dowodowe nie pozostawiło wątpliwości, że oskarżony popełnił zarzucane mu przestępstwa. Wyniki badań wykazały też, że w momencie ich popełniania, mężczyzna był pod wpływem nie tylko alkoholu, ale też środków odurzających.
"W sądzie mówił, że narkotyki ktoś mu dosypał do drinka" - informował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Marcinowi S. za zarzucane czyny groziło osiem lat więzienia.
Sąd zdecydował o wyroku niższym, niż proponowany oskarżonemu przez prokuratora - skazał S. na cztery lata więzienia. Oprócz tego otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów na osiem lat, musi też zapłacić poszkodowanemu policjantowi 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Jak tłumaczyła sędzia Sądu Rejonowego Poznań - Grunwald Daria Kamińska-Grzelak, sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących. - Jeżeli chodzi o okoliczności obciążające, to jest ich sporo - powiedziała sędzia.
Na wysokość kary wpływ miał fakt, że mężczyzna był wcześniej karany i opuścił więzienie zaledwie dwa miesiące przed popełnieniem przestępstw, których dotyczyła sprawa.
Obrońca oskarżonego nie wyklucza apelacji. - To surowy wyrok - komentuje Krzysztof Śpiewak.
Okaleczony przez mężczyznę policjant cały czas nie wrócił do pracy, jest na zwolnieniu lekarskim. "Rana nie goi się" - poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Szalona ucieczka przez centrum Poznania
15 lutego 2020 roku mężczyzna nie zatrzymał się do policyjnej kontroli i uciekał przez miasto, łamiąc przepis za przepisem. Pędził przez centrum Poznania nawet 140 kilometrów na godzinę, jechał pod prąd, po pasach rowerowych, na czerwonych światłach, ignorując wszelkie znaki drogowe. Przejechał tak co najmniej dwa kilometry, powodując ogromne niebezpieczeństwo dla innych kierowców i pieszych.
Na nagraniu z wideorejestratora widać, jak kierowca jedzie pod prąd ulicą Święty Marcin od placu Wiosny Ludów, potem jedzie pasem rowerowym przez skrzyżowanie z aleją Niepodległości. Na wysokości ulicy Dworcowej zjeżdża na zjazd z ronda Kaponiera i wjeżdża na rondo pod prąd, by skręcić w lewo i torowiskiem pojechać w stronę Międzynarodowych Targów Poznańskich.
- Kierowca w wielu miejscach jechał pod prąd, nie stosował się do znaków i sygnalizacji świetlnej. Powodował ogromne niebezpieczeństwo - ocenia Liszczyńska.
Po minięciu skrzyżowania ulicy Roosevelta z ulicą Bukowską w pobliżu Międzynarodowych Targów Poznańskich policjanci, uderzając w tył opla, zakończyli ucieczkę kierowcy.
- Policjanci musieli użyć radiowozu, jako środka przymusu bezpośredniego (zepchnęli auto na pobocze - red.). Wtedy okazało się, że mężczyzna jest nietrzeźwy. Badanie wykazało ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu - mówi Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
Gdy policjanci próbowali mężczyznę wyciągnąć z rozbitego samochodu, z agresją rzucił się na nich. Jednemu z funkcjonariuszy odgryzł fragment małego palca prawej dłoni.
29-latek był wcześniej notowany za włamania i kradzieże. Nie posiadał też prawa jazdy. Trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszał całą serię zarzutów.
- Dotyczą jazdy w stanie nietrzeźwości, naruszenia czynności narządu ciała funkcjonariusza i amputacji fragmentu jego palca, znieważenia funkcjonariusza, niezatrzymania się do kontroli, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu - jechał z nadmierną prędkością i pod prąd - wyliczał Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Adrian Tylczyński