Prokuratura Regionalna w Poznaniu - po analizie akt sprawy dotyczącej napaści na klientkę firmy przewozowej - oceniła, że prawidłowo zakwalifikowano zachowanie sprawcy jako naruszenie nietykalności cielesnej, a nie dopuszczenie się wobec pokrzywdzonej innej czynności seksualnej. Kierowca Bolta z Poznania, który miał pocałować pasażerkę i włożyć rękę między jej nogi, został skazany jedynie na prace społeczne.
Interwencja ministra sprawiedliwości była efektem publikacji "Gazety Wyborczej" i reakcji na nią Aleksandry Gajewskiej, posłanki Platformy Obywatelskiej.
3 stycznia na dwa lata prac społecznych został skazany kierowca Bolta z Poznania, który przysiadł się do nastoletniej pasażerki, zamknął drzwi w aucie, następnie miał ją pocałować i włożyć rękę między jej nogi. Sąd i prokuratura uznały, że nie było to molestowanie, a naruszenie nietykalności cielesnej.
Czytaj też: Kierowca miał włożyć rękę między nogi pasażerki. Prokuratura i sąd: to nie było molestowanie
- Tak jak prokuratura mówi, że tego obmacywania i całowania nie można nazywać inną czynnością seksualną, nie można zrównywać na przykład z dotykaniem narządów płciowych, tak samo prokuratura sama zrównała to macanie i całowanie z takim naruszeniem nietykalności cielesnej jak na przykład popchnięcie kogoś na ulicy - podkreślał Piotr Żytnicki z "Gazety Wyborczej", który opisał sprawę.
Po publikacji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zlecił Prokuraturze Krajowej analizę akt sprawy i dokonania oceny pracy śledczych z Poznania. Wyniki tej kontroli już znamy.
"Prokuratura nie mogła ocenić zachowania sprawcy inaczej"
We wtorek Prokuratura Regionalna w Poznaniu wydała komunikat, w którym podano, iż "przeprowadzona analiza akt sprawy dotyczącej przestępstwa na szkodę pasażerki firmy przewozowej wykazała, że Prokuratura Rejonowa Poznań - Grunwald w Poznaniu prawidłowo przyjęła kwalifikację prawną zachowania sprawcy jako naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonej, a nie dopuszczenia się wobec niej innej czynności seksualnej".
"Prawidłowość zarzutu prokuratury potwierdził Sąd Rejonowy Poznań - Grunwald i Jeżyce w Poznaniu, skazując sprawcę za naruszenie nietykalności cielesnej" - zaznaczono w oświadczeniu prokuratury.
Dodano również, powołując się przy tym m.in. na orzecznictwo Sądu Najwyższego i doktrynę prawną, że "drobniejsze kategorie zachowań seksualnych" należy eliminować ze sfery pojęcia innej czynności seksualnej, jeśli nie wiążą się ze stosowaniem przemocy, groźby karalnej lub podstępu. "Tego rodzaju zachowania mogą natomiast stanowić podstawę odpowiedzialności karnej za naruszenie nietykalności cielesnej (art. 217 kk) lub znieważenie (art. 216 kk)"- wskazano w komunikacie.
§ 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary. § 3. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary. § 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego. § 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.
W oświadczeniu prokuratury podano, że z zeznań pokrzywdzonej i innych dowodów zebranych przez śledczych, "nie wynika, aby kierowca stosował wobec pasażerki przemoc, groźbę bezprawną lub podstęp", co zgodnie z art. 197 § 2 Kodeksu karnego jest warunkiem koniecznym do przyjęcia odpowiedzialności za przestępstwo doprowadzenia osoby do poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej.
§ 1. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. § 2. Jeżeli sprawca, w sposób określony w § 1, doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Według śledczych zachowanie sprawcy nie wyczerpywało również znamion żadnego innego przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. "Dlatego prokuratura nie mogła ocenić zachowania sprawcy inaczej niż jako naruszenia nietykalności cielesnej" - podkreślono.
W komunikacie przywołano również orzeczenie Sądu Najwyższego z 7 października 2021 r., dotyczące zachowania nauczyciela wobec uczennicy. "Mimo że prokuratura zarzuciła nauczycielowi usiłowanie doprowadzenia uczennicy do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej, sąd drugiej instancji uznał, że oskarżony dopuścił się jedynie naruszenia nietykalności cielesnej. Wniesioną przez prokuraturę kasację Sąd Najwyższy oddalił, jako oczywiście bezzasadną" - podano.
Chciał pokazać jej swoje zdjęcia, potem miał włożyć rękę między jej nogi
Historię nastolatki 23 stycznia opisała "Gazeta Wyborcza". 19 lipca zeszłego roku młoda kobieta zamówiła w Poznaniu przejazd przez aplikację Bolt, chciała dojechać na trening na siłowni. Za kierownicą siedział Gruzin Szota G. 29-latek miał widzieć, że dziewczyna przegląda Instagrama, na co zaproponował, by podała mu telefon, to pokaże jej swoje konto. Nastolatka tak zrobiła.
Potem kierowca miał zaczął ją pytać o sprawy osobiste. - Zaczął ją pytać o sprawy seksualne: na przykład czy uprawia seks. Dziewczyna była trochę zaskoczona, stremowana tym. Zaczęła pisać do swojej koleżanki, że kierowca z Gruzji ją nagabuje seksualnie i że ją podrywa. Tak to wtedy odbierała - relacjonował Piotr Żytnicki, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który opisał sprawę.
Nagle wyciągnął do tyłu rękę i chwycił ją za kostkę. Po chwili zatrzymał auto, wysiadł przednimi drzwiami, po czym otworzył tylne i przysiadł się obok kobiety, zablokował drzwi, a nastolatkę miał pocałować i włożyć rękę między jej nogi.
Po wszystkim miał wrócić na fotel kierowcy i ruszyć dalej w drogę. Nastolatka, która wcześniej pisała do koleżanki, że chyba wpadła w oko kierowcy, napisała do niej: "Zmolestował mnie". Ta powiadomiła policję.
Kierowca miał powtórzyć swoje zachowanie - zatrzymać się, przesiąść na tylną kanapę, ale tym razem miał ją "jedynie" dotykać po włosach. "Nagle się obraził i kazał mi wyp...ać z samochodu. Chyba zobaczył, że pisałam z koleżanką. Poczułam ulgę" - cytuje młodą dziewczynę "Gazeta Wyborcza".
Po podróży otrzymała od niego wiadomość: "Co z tobą nie tak? Co zrobiłem źle? Chciałaś się całować. Nie zrobiłem nic złego. Nie dotknąłem cię. Jesteś szalona?". Zdaniem dziewczyny, szykował już wtedy swoją linię obrony.
Śledczy nie dopatrzyli się molestowania
Poszkodowana złożyła zawiadomienie w komisariacie. Sprawa trafiła do prokuratury. Śledczy zgodzili się z policją, że zamknięcie drzwi było pozbawieniem jej wolności, ale ich wątpliwości wzbudziła kwestia, czy doszło do molestowania.
Według ustaleń "Wyborczej" policjanci wysłali do prokuratury wniosek o wszczęcie śledztwa. Prokuratura odmówiła i odpisała, że policja ma sama prowadzić dochodzenie w innym kierunku - naruszenia nietykalności cielesnej.
W przypadku przestępstw seksualnych ich ofiara przesłuchiwana jest w sądzie. W tym przypadku do tego nie doszło.
Policjanci zastosowali się do poleceń. Ustalili, kim jest kierowca. - Policja miała dostęp do danych z tej aplikacji. Bardzo szybko udało się zidentyfikować właściciela samochodu, a ten - ponieważ sam z niego nie korzystał - na przesłuchanie w komisariacie przyszedł od razu z kierowcą. To był właśnie ten 29-letni Gruzin - mówił Żytnicki.
4 listopada 29-latkowi postawiono zarzuty, a 23 listopada do sądu trafił akt oskarżenia. Kierowca nie przyznał się do winy, złożył obszerne wyjaśnienia. "Oskarżony wskazał, że nie nagabywał pokrzywdzonej, nie proponował jej nawiązania relacji intymnych i nie zmuszał do ich podjęcia. Według niego to pokrzywdzona była zainteresowana jego osobą i zachowywała się w sposób prowokacyjny, wskazujący na chęć nawiązania kontaktu intymnego" - mówił "Gazecie Wyborczej" Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Skazany na prace społeczne
Sąd Rejonowy Poznań-Grunwald 3 stycznia wydał w sprawie wyrok nakazowy, bez przeprowadzania rozprawy. Sąd zgodził się z prokuraturą i uznał "dotknięcie ręką nogi na wysokości kostki, w okolicy uda, głaskanie po głowie oraz całowanie w usta i policzek" za naruszenie nietykalności cielesnej, a nie czynność seksualną i skazał 29-latka na dwa lata prac społecznych w wymiarze 30 godzin w miesiącu, zakazał mu zbliżania się do pokrzywdzonej i nakazał zapłatę 10 tys. złotych zadośćuczynienia.
Stronom przysługiwało prawo do odwołania się od tego wyroku. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", prokuratura zgodziła się z wyrokiem, a poszkodowana nie zamierza się od niego odwoływać, bo chce jak najszybszego zakończenia sprawy.
Według informacji gazety Bolt zaraz po zdarzeniu zerwał współpracę z 29-latkiem.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza, TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24