Kierowca ciężarówki zahaczył o ażurową, świąteczną girlandę, a latarnia przewróciła się jakby w ogóle nie była przymocowana do ziemi. Niewiarygodne? A jednak. Mamy nagranie.
Była godzina 10:55, gdy dostawca pieczywa ruszył z ulicy Wrocławskiej w Poznaniu, gdzie chwilę wcześniej się zatrzymał. Wyjeżdżając, tyłem ciężarówki zahaczył o girlandę wiszącą na latarni. Nie ma mowy o żadnej wielkiej prędkości - pojazd dopiero rusza.
Świąteczna dekoracja najpierw lekko drży, potem zaczyna się obracać, ciągnięta przez narożnik ciężarówki. Nie urywa się. Zamiast tego zaczyna ciągnąć latarnię. Słup najpierw ugina się, a po chwili latarnia jest już "wyrwana z korzeni". Puszczają dwie kotwy z jednej strony i lampa powoli opada na zaparkowaną skodę.
"Mogłem zginąć pod latarnią"
Gdy latarnia zaczyna się pochylać, kierowca ciężarówki najprawdopodobniej orientuje się, co się dzieje. Zatrzymuje pojazd, po czym cofa się, by zobaczyć to, co właśnie zrobił.
- To jest aż niemożliwe! - nie kryje zdziwienia w rozmowie z naszym reporterem, kilkanaście minut po zdarzeniu. - Przecież tylną końcówką samochodu tylko dotknąłem delikatnie girlandy! - tłumaczy się.
Zmiażdżona skoda należy do właściciela lokalu Hola Hola. Nie dowierzał w to, co zobaczył. Tył jego auta został kompletnie zniszczony. Latarnia wybiła tylną szybę i zmiażdżyła karoserię. Samochód nadaje się tylko do kasacji.
Sytuacja go z jednej strony bawi, z drugiej przeraża. - Kilka minut wcześniej pakowałem coś do bagażnika... Mogłem zginąć pod latarnią - komentuje.
Źle zamocowana?
Na Facebooka wrzucił zdjęcie zniszczonego samochodu. "Chyba dziś wyjątkowo mogę zostać dłużej niż do 11 na ulicy Wrocławskiej" - pisze. Bo na ulicy Wrocławskiej parkować można tylko w wyznaczonych godzinach, i mogą to robić jedynie dostawcy. Normalnie to deptak, na który auta nie mają wjazdu.
Potem umieszcza kolejne zdjęcie. A na nim mocowanie latarni. "Jeśli wszystkie latarnie zamontowane są jak tą co się obaliła na mój samochód, czyli na słowo honoru to mam pytanie do osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Kto te latarnię stawiał i mocował?" - pyta. I śmieje się, że chyba montowano je na klej.
I trudno się nie zgodzić - na fotografii trudno dostrzec kotwy, na których powinna trzymać się lampa. Jeśli były, to albo przerdzewiały, albo miały ledwie kilka centymetrów.
Policja za przewrócenie latarni ukarała kierowcę ciężarówki. Mężczyzna dostał mandat w wysokości 250 złotych i 6 punktów karnych. Mandat przyjął, bo - jak przyznał - "częściowo jest to jego wina". Ale zwraca uwagę na stan latarni. - Proszę zobaczyć na ten drugi słup, jaki on jest przegięty, on kiedyś też spadnie - mówi, wskazując na kolejna latarnię.
Latarnie pod kontrolą?
O stan latarni obawia się też Stowarzyszenie Ulica Wrocławska. "Jak się okazało, girlanda zamocowana na dwie (dosłownie dwie) opaski zaciskowe była zamocowana do latarni silniej niż sama latarnia osadzona w gruncie" - napisali na Facebooku. Na złą jakość infrastruktury zwracali uwagę już w trakcie remontu ulicy na przełomie 2015 i 2016 r. "Nasze ówczesne wpisy traktowano jako czepianie się i malkontenctwo. Mamy teraz pytanie czy mieszkańcy Poznania i przechodnie ulicy Wrocławskiej mogą się czuć bezpiecznie przechodząc wokół latarni? Czy ktoś jest władny sprawdzić, czy pozostałe latarnie są zainstalowane prawidłowo i bezpiecznie i wydać na tą opinię wiarygodne potwierdzenie?" - pisali.
Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu twierdzi, że latarnie są na bieżąco kontrolowane. - Co roku dokonujemy oględzin, a co pięć lat szczegółowej oceny. Dokonamy też dodatkowego przeglądu stanu pozostałych na ulicy Wrocławskiej - zapowiadała w poniedziałek Agata Kaniewska, rzecznik prasowa ZDM.
Autor: Filip Czekała/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: monitoring lokalu Hola Hola