11-latka zgwałcona w miniony piątek była prawdopodobnie czwartą ofiarą Krzysztofa K. Mężczyzna przez pięć lat od zakończenia kary za wcześniejsze przestępstwa miał dwa razy w miesiącu stawiać się na policji. Nie robił tego, a policja nie reagowała, bo sąd nie wysłał odpowiedniego pisma.
- Z Sądu Rejonowego w Wągrowcu nie wyszła informacja do komisaroatu policji w Skokach o obowiązku stawianie się skazanego dwa razy w miesiącu. To jest ewidentna wina sądu - przyznaje TVN24 sędzia Dariusz Ratajczak, jego prezes.
Odpowiedzialnością za nie wysłanie dokumentów obarcza swoją podwładną i sędziego. Oboje nie pracują już w sądzie.
Nie ustanowiono wówczas również kuratora, który mógłby kontrolować Krzysztofa K. Osoba, która za to odpowiada, także nie pracuje już w sądzie.
Prezes Ratajczak zalecił kontrolę, która ma wyjaśnić prawidłowości w podobnych sprawach.
Najstarsza ofiara
11-latka jest prawdopodobnie czwartą, a zarazem najstarszą, ofiarą Krzysztofa K. Po raz pierwszy zaatakował jako nastolatek. Trafił wtedy do poprawczaka. W 2002 r. skrzywdził kolejną ofiarę - tym razem 9-latkę. Jako 17-latek otrzymał karę 3,5 roku więzienia. Po odsiedzeniu kary znów zaatakował, ponownie ofiarą była 9-letnia dziewczynka. Tym razem Krzysztof K. trafił "za kratki" na 6 lat.
Zakład karny opuścił półtora roku temu. W ubiegły piątek w małej miejscowości pod Skokami (woj. wielkopolskie) najprawdopodobniej jego ofiarą padła 11-latka. Dziewczynka trafiła do szpitala, gdzie została przesłuchana przez biegłego. Ten potwierdził wiarygodność jej zeznań.
W poniedziałek sąd aresztował 28-latka. Krzysztof K. nie przyznaje się do winy.
Autor: mm/roody / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KWP w Poznaniu