Osiem lat więzienia grozi Piotrowi M., oskarżonemu w sprawie o zatrucie Warty w Poznaniu w październiku 2015 roku. Jak ustalili śledczy, lokalna spółka wpuściła wtedy do rzeki trujące substancje. Według szacunków śledczych, na około 70 kilometrach Warty zatruło się około 20 ton ryb. - Działanie spółki biegli określili jako bezprecedensowe barbarzyństwo ekologiczne i cywilizacyjne - podaje rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Postępowanie w tej sprawie zakończyła poznańska prokuratura okręgowa. Według śledczych, trucizna została umyślnie wlana do kolektora ściekowego na terenie jednego z poznańskich przedsiębiorstw. Koszt zatrucia Warty oszacowano na ponad 1,2 miliona złotych.
Środek owadobójczy w mięśniach ryb
Jak poinformowała rzeczniczka prokuratury Magdalena Mazur-Prus, w toku śledztwa ustalono, na terenie jakiej firmy i przez kogo zarządzanej doszło do zatrucia Warty. Nie zdołano jednak ustalić z całą pewnością, komu zlecono zrzucenie odpadów.
Mazur-Prus podała, że oskarżony Piotr M. jest udziałowcem "wykonującym faktycznie czynności zarządcze" w spółce, która miała się dopuścić zatrucia rzeki.
Śledczy zarzucili Piotrowi M., że polecił składować w magazynach wbrew przepisom odpady zawierające substancje toksyczne. Następnie polecił usunięcie tych substancji poprzez ich wylanie do studzienki ściekowej, połączonej kolektorem ściekowym z Wartą, "co spowodowało istotne obniżenie jakości wody i zniszczenie w świecie roślinnym i zwierzęcym ekosystemu rzeki Warty w znacznych rozmiarach".
Do zdarzenia doszło 24 października 2015 roku. Według szacunków, na około 70 kilometrach Warty zatruło się około 20 ton ryb. W mięśniach śniętych ryb stwierdzono wysokie stężenie transflutryny - środka insektobójczego.
"Barbarzyństwo ekologiczne"
- Przeprowadzone w toku śledztwa czynności wykazały, że trujące substancje zostały wprowadzone do rzeki Warty przez ustaloną spółkę w miejscu prowadzenia działalności gospodarczej. Ustalono związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy działalnością spółki a zatruciem rzeki. Działanie spółki biegli określili jako bezprecedensowe barbarzyństwo ekologiczne i cywilizacyjne - podała Mazur-Prus.
Rzeczniczka dodała, że Piotr M. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Grozi mu osiem lat więzienia.
Autor: ww / Źródło: TVN24 / PAP