Poznańscy miłośnicy fortyfikacji uratowali most zwodzony z jednego z fortów, chroniąc go przed złomiarzami. Konstrukcja została zdemontowana i przewieziona do magazynu, gdzie przejdzie renowację. Za kilka miesięcy ma trafić do innego fortu. - Turyści będą mogli sami go podnosić i opuszczać - mówi Krzysztof Kłoskowski, prezes Stowarzyszenia Miłośników Fortyfikacji "Kernwerk".
Nietypową operację przeniesienia mostu "Kernwerk" planował od ponad roku. - Most prędzej czy później zostanie pocięty przez złomiarzy. Dlatego chcemy go uratować i wykorzystać jako element ekspozycji na naszym forcie - mówił na początku zeszłego roku Kłoskowski.
Akcja była jednak tak kosztowna, że dopiero po niemal dwóch sezonach funkcjonowania trasy turystycznej w Forcie Va oraz pozyskaniu środków od sponsorów udało się ją zrealizować.
5 ton z miejsca na miejsce
- Most został już ewakuowany, jest teraz na magazynie, zaczyna być konserwowany. Docelowo ma być jedną z największych atrakcji w Forcie Va, z pełną informacją, że jest to most z innego fortu. W ramach trasy turystycznej ten most będzie można podnieść czy opuścić i w ten sposób pokazać, jak genialna to była myśl techniczna, że konstrukcja, która waży 5 ton, może być podnoszona przez dwie osoby - tłumaczy Krzysztof Kłoskowski.
Most do fortu na poznańskim Piątkowie ma trafić za kilka miesięcy, w tym czasie przejdzie gruntowną renowację. Jego kondycja okazała się znacznie lepsza niż przypuszczano.
Stan lepszy niż przypuszczano
- Wysokogatunkowa stal niemiecka, mimo że przeleżała w wodzie co najmniej 70 lat, jest w bardzo dobrym stanie. Rdza jest powierzchowna, w wielu miejscach jest zachowana oryginalna farba z XIX wieku, jak i warstwa antykorozyjna. Wszystkie śruby będą mogły być wtórnie wykorzystane: wszystkie gwinty są w idealnym stanie, śruby też nie były zardzewiałe. Jak się je odkręcało, to tak, jakbym ją dopiero tydzień temu zakręcił - zauważa Kłoskowski.
W nieco gorszym stanie jest drewniane poszycie metalowego szkieletu, które wykonane było z dębu i sosny. - Nie była to kwestia oszczędności. Dolna warstwa miała utrzymać tę wagę, jaka miała przejeżdżać przez most, a górna, z drewna elastycznego, jakim jest sosna, miała tłumić drgania, by most stał nieruchomo mimo przejeżdżających pojazdów - wyjaśnia prezes Stowarzyszenia Miłośników Fortyfikacji "Kernwerk".
Miasto chwali "takie fajne inicjatywy"
Operacja przeniesienia mostu z jednego fortu do drugiego była skomplikowana nie tylko pod względem logistycznym, ale także formalnym. Zgodę na ratunek 120-letniej konstrukcji musieli wydać miejska konserwator zabytków oraz Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych, pod którego opieką znajdują się wszystkie forty w Poznaniu.
- Takie fajne inicjatywy, jak ta przyjmujemy z otwartymi ramionami - chwali akcję Jarosław Pucek, prezes ZKZL. Nie ukrywa on, że gdyby nie działalność takich stowarzyszeń, jak "Kernwerk", wiele cennych historycznych elementów niszczałoby lub zostało rozkradzione. Miasta bowiem nie stać na zagospodarowanie wszystkich obiektów Twierdzy Poznań.
- To są milionowe kwoty. Obiekty te wymagają oczyszczenia, są pozalewane, bo jest w nich problem z drenażem. Dla nas najtańszy sposób to właśnie rozmowy z miłośnikami fortyfikacji, które często mają gotowe pomysły i rozwiązania. Najważniejsze to im nie przeszkadzać i dawać "zielone światło" na tego typu działania - podsumowuje Pucek.
Fort Va znajduje się przy ul. Lechickiej:
Autor: Filip Czekała /b / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: SMF Kernwerk / TVN 24 Poznań