23-letni Daylon Claasen został nowym piłkarzem Lecha Poznań. Reprezentant Republiki Południowej Afryki związał się z "Kolejorzem"rocznym kontraktem z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata. Będzie grał z numerem 22.
- Cieszę się, że tu trafiłem. Chcę podziękować klubowi, że we mnie wierzył, bo to dla mnie kolejny krok w rozwoju po grze w Lierse. Lubię grać na pozycji kreatywnego pomocnika, ale nie ma dla mnie problemu, żeby występować na skrzydle. Niewiele wiem o Polsce, ponieważ nie byłem tutaj wcześniej, ale wiedziałem, że wasza liga jest znana w Europie - mówił na konferencji prasowej Daylon Claasen.
"Ostatni transfer"
Reprezentant RPA jest piątym wzmocnieniem zespołu wicemistrza Polski. Tego lata z "Kolejorzem" związali się Szymon Pawłowski, Maciej Gostomski, Barry Douglas i Dimitrije Injac. Poznański klub za żadnego z tych zawodników nie zapłacił nawet złotówki. Wszyscy dołączyli do klubu z bułgarskiej na zasadzie wolnego transferu. Identycznie wygląda status Afrykańczyka.
- To jest nasz ostatni transfer w tym okienku. Chcemy, żeby wzmocnił naszą siłę ofensywną. Mieliśmy przygotowane dwa warianty transferowe w zależności od ewentualnego awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej. O tego zawodnika walczyliśmy już dwa lata temu. Obserwowaliśmy go w marcu poprzedniego roku, ale nie mogliśmy osiągnąć porozumienia z jego klubem - powiedział podczas prezentacji zawodnika członek zarządu ds. sportu Lecha Poznań, Piotr Rutkowski.
Gracz dwóch Ajaksów
Claasen uznawany był za wielki talent afrykańskiej piłki. Wszechstronny pomocnik, który z równym powodzeniem może występować na środku boiska, jak i na skrzydłach, jest wychowankiem szkółki słynnego Ajaksu Amsterdam w Kapsztadzie. Stamtąd w 2008 r. trafił do Europy, a konkretniej do Beneluksu. Najpierw dołączył do pierwszego zespołu Ajaksu, jednak w holenderskim klubie nie dane było mu zadebiutować. Po dwóch latach przeniósł się do Lierse, gdzie w 78 meczach zdobył 9 bramek.
W minionym sezonie zmagał się z kontuzją kolana i wystąpił tylko w 7 spotkaniach. W kwietniu rozwiązał kontrakt z belgijskim klubem i został wolnym zawodnikiem.
W Anglii znany jako Armstrong
Ostatnio piłkarzowi przyglądały się zespoły Premier League. W kwietniu Claasen przebywał w Liverpoolu, gdzie sprawdzał go Everton. Nazywany przez angielskich dziennikarzy "nowym Pienaarem" (Steven Pienaar jest gwiazdą Evertonu - przyp. red.) Claasen nie podpisał jednak umowy z zespołem trenowanym wówczas jeszcze przez Davida Moyesa.
W lipcu zawodnik z RPA testowany był przez Blackpool i Hull City. Co ciekawe, "Tygrysy" ukrywały zawodnika przed konkurencją - w protokole ze sparingowego meczu Hull City z Wimbledonem, Claasen figurował jako James Armstrong. Mimo pozytywnego wrażenia i strzelonej w tym meczu bramce, Afrykańczyk nie związał się z angielskim klubem. Jak podaje Lech Poznań, zadecydowały o tym względy proceduralne - kłopoty z otrzymaniem pozwolenia na pracę.
- Na szczęście nie dostał zgody, bo nie ma co ukrywać, że nie możemy rywalizować z takimi zespołami - przyznał Rutkowski.
Claasen jest siedmiokrotnym reprezentantem RPA. W barwach Bafana Bafana wystąpił siedmiokrotnie. Debiutował w kadrze po mundialu w 2010 r. w meczu przeciwko USA. Ostatni raz zagrał w niej w styczniu zeszłego roku przeciwko Gwinei Równikowej.
Autor: FC//twis / Źródło: TVN 24 Poznań / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lech Poznań | D0N63