61-letni myśliwy w miejscowości Grodno na północy Wielkopolski zastrzelił konia, który według właścicielki jest wart 40 tys. euro. Jak tłumaczył prokuraturze, myślał, że celuje do dzika. - Zachodzi uzasadniona wątpliwość czy ten mężczyzna dalej może być myśliwym, jeśli nie potrafi należycie zidentyfikować celu - zastanawia się prokurator.
Końcówka listopada, godzina 17. Ostatnie promienie słońca już zniknęły za horyzontem, jednak 61-letni myśliwy wytrwale czeka. Poluje w okolicach Grodna, malutkiej, malowniczo położonej wsi, niemal na granicy województw. Na polanie dostrzega zwierzę. Pada strzał. Jak się później okaże, pewnie najbardziej kosztowny w jego życiu.
Dwa dni później policja puka do drzwi myśliwego. Ktoś z gospodarstwa przylegającego do terenu gdzie polował, zgłosił, że pasący się wolno na wybiegu koń został zastrzelony. Koń nie byle jaki, bo wart (według właścicielki) aż 40 tys. euro. Gospodarzowi, który się nim opiekował, powierzyła go na przechowanie obywatelka Finlandii.
"Tłumaczył, że to był dzik"
Myśliwego przewieziono na przesłuchanie. Przyznał się do winy, ale twierdził, że stało się to przez przypadek.
- On nie zaprzecza, że strzelił do tego konia. Tłumaczy za to, że według niego był to dzik - mówi Sebastian Drewicz, Prokuratur Rejonowy w Złotowie. I sam przyznaje, że nie ma pojęcia jak można pomylić te dwa zwierzęta.
- Zachodzi uzasadniona wątpliwość czy ten mężczyzna dalej może być myśliwym, jeśli nie potrafi należycie zidentyfikować celu - dodaje prokurator.
Prokuratorzy szybko przystąpili do działania. Zabezpieczyli ciało konia, kulę, a także wszelką broń należącą do 61-latka. Zlecono również analizę balistyczną. Teraz śledczy czekają na jej wyniki. Pozostaje tylko przesłuchać właścicielkę zwierzęcia i materiał dowodowy będzie praktycznie skompletowany.
Myśliwy usłyszał już zarzuty z ustawy o ochronie zwierząt, połączone z art. 288 kk, mówiącym o zniszczeniu lub uszkodzeniu cudzej rzeczy. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.
- W przypadku wykazania winy na pewno nie będzie również mógł już posiadać broni palnej - kończy prokurator.
Do zdarzenia doszło w Grodnie na północy Wielkopolski:
W październiku doszło do sytuacji, kiedy myśliwy strzelając w sarnę - jak uważają śledczy - oprócz zwierzęcia, postrzelił również rowerzystę jadącego 300 metrów dalej:
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock