Siedem miesięcy po głośnej kradzieży ośmiu milionów złotych przez konwojenta, policjanci zatrzymali poszukiwanego mężczyznę. - Cała ta historia jest niezwykła. Moi koledzy i koleżanki strasznie się nią nakręcili - przyznał w rozmowie w "Dzień Dobry TVN" Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Kryminalni przy jej rozpracowywaniu korzystali m.in. z metod zaczerpniętych od FBI.
Do zatrzymania mężczyzny poszukiwanego za jeden z najbardziej spektakularnych "skoków" ostatnich lat doszło w sobotę w Łodzi. Konwojentem okazał się 46-letni Krzysztof W., na co dzień pracujący jako krawiec. Został aresztowany w niedzielę na trzy miesiące.
"Wiedzieli, że przeciwnik jest dobry"
- Cała ta historia jest niezwykła. Moi koledzy i koleżanki strasznie się nią nakręcili. To spowodowało, że był dodatkowy zastrzyk energii i zaciekawienia u policjantów kryminalnych. Wiedzieli, że mieli dobrego przeciwnika, że sprawa była nieźle obmyślona - mówił w "Dzień Dobry TVN" Andrzej Borowiak.
Jak dodał, policjanci, którzy w sobotę zapukali do jego drzwi i go zatrzymali, zaskoczeni byli jego wyglądem. - Od pewnego czasu wiedzieliśmy już kim jest poszukiwany mężczyzna, gdzie mieszka, co robi - mówi Borowiak.
Odzyskano 100 tys. zł
Policja szuka teraz Grzegorza Łuczaka - wiceprezesa firmy ochroniarskiej, która zatrudniła Krzysztofa W. Wysłano za nim list gończy. - 2-3 dni po zniknięciu pieniędzy chcieliśmy z nim rozmawiać i już wówczas nie było z nim kontaktu. Zwrócił on tym na siebie uwagę. Wiedzieliśmy, że to jedna z osób, które mogą mieć znaczenie w tej całej historii - przyznaje rzecznik wielkopolskiej policji.
Na razie nie odzyskano także skradzionych pieniędzy. Jedyne środki, jakie udało się zabezpieczyć, to 100 tys. złotych, jakie odzyskano we wrześniu zeszłego roku przy zatrzymaniu czterech osób zamieszanych w pomocnictwo w sprawie - policjanta Andrzeja W. , byłego policjanta Adama K. z żoną Agnieszką K. oraz Wojciecha M. (jego profesja jest nieznana).
- Czynimy kompleksowe działania, które mają określić, co się stało z tą gotówką. Wykorzystamy prawne możliwości zabezpieczenia majątku u osób podejrzanych, by było to chociaż równowartością tych skradzionych 8 mln złotych - wyjaśnia Borowiak.
Zastosowano amerykańskie metody
Rzecznik wielkopolskiej policji zdradził też nieco jak kryminalni dotarli do tego kim jest poszukiwany konwojent.
- Nasi policjanci z tego zespołu mają bardzo bogate doświadczenie. Jedną z metod zbierania informacji jest system rozmowy opracowana przez FBI. Najpierw pyta się o to, co ta osoba robiła od wczoraj od wstania z łóżka aż do teraz. Kiedy to uczyni, prosi się ją o opowiedzenie od końca do poranka, gdy leżał w łóżku. Wprawny detektyw zauważy niewerbalne zachowania i gesty, które mogą być wskazówką by sprawdzić co faktycznie w tym przedziale czasowym robiła przesłuchiwana osoba - tłumaczy Borowiak.
Zniknął bez śladu
Do kradzieży 8 mln złotych w Swarzędzu doszło 10 lipca 2015 roku. Konwojent, pracownik firmy ochroniarskiej, wykorzystując moment nieuwagi kolegów, odjechał furgonetką pełną pieniędzy. W środku było 8 milionów złotych. Mężczyzna porzucił auto i ślad po nim zaginął.
Jak podał podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Borowiak, Krzysztof W. od dawna przygotowywał się do kradzieży. - Zgolił włosy, zapuścił długą brodę. Brał też suplementy diety, które pomogły mu przybrać na wadze - powiedział. Dodał, że już po zmianie wyglądu zatrudnił się jako ochroniarz.
Posługiwał się cudzą tożsamością, nosił okulary. W pracy ciągle chodził w rękawiczkach. - Gdy policjanci rozmawiali z pracownikami tej firmy i pytali jak on to tłumaczył, okazało się, że wyjaśniał im, że ma problem dermatologiczny, smaruje ręce jakimiś preparatami i nosi rękawiczki, by wyleczyć się z tej przypadłości - mówi Borowiak.
Mężczyzna zatarł za sobą praktycznie wszystkie ślady - m.in. włączył zagłuszarkę sygnałów GPS, a w samochodzie rozlał chlor.
W firmie ochroniarskiej pracował przez około rok. Mężczyzna najpierw został zatrudniony w Łodzi, potem przeniósł się do Poznania. To właśnie z tego miasta pochodzą wszystkie zatrzymane osoby. Konwojent miał tam też wynajmować mieszkanie. Pozostało po nim tylko nagranie wideo z monitoringu. Po nagraniu - jak poinformowała w poniedziałek policja - mężczyzna wrócił do dawnego wyglądu i zaczął prowadzić "normalne życie". Z zawodu jest krawcem. Nie miał wcześniej związków z policją.
Zaangażowane było wiele osób
Zatrzymany konwojent nie działał sam. Do grupy przestępczej należał też wspominany Grzegorz Łuczak oraz Mariusz K. Według policji jego zatrzymanie jest kwestią czasu.
W przestępstwie (ale nie w grupie przestępczej) miały uczestniczyć cztery osoby, które zostały zatrzymane w Łodzi we wrześniu ubiegłego roku. Cała czwórka to mieszkańcy Łodzi. - Zarzucane jest im pomocnictwo w kradzieży, współudział w kradzieży i paserstwo polegające na pomocnictwie w ukrywaniu pieniędzy - podawał w poniedziałek Andrzej Borowiak.
Funkcjonariusze policji starają się też dotrzeć do osoby o "nieustalonej tożsamości". - Nie znamy jego personaliów, ale wiemy, jaką rolę pełnił w całym przedsięwzięciu - tłumaczyła Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań