Festiwal w Jarocinie istnieje już kilkadziesiąt lat i nadal cieszy się dużym zainteresowaniem. Jednak Ci, którzy pamiętają jego początki podkreślają, że dla nich nie jest to zwykłe wydarzenie muzyczne, ale przede wszystkim kulturowy przełom dla naszego kraju w czasach PRL-u.
Kolejne pokolenia przybywają do miasta, by uczestniczyć w rockowych wydarzeniach muzycznych. Choć repertuar coraz częściej zostaje wzbogacony o inne gatunki muzyki, wciąż możemy odnaleźć tam głośne gitarowe brzmienia. Nie wszyscy jednak dostrzegają wyjątkowość festiwalu.
- Dla dzisiejszej młodzieży, która tutaj leży, siedzi, słucha, Jarocin jest tylko nazwą kolejnego na mapie festiwalu. Oni nie mają tego odniesienia do legendy, do tego co było kiedyś, dlaczego i po co. Także po prostu kolejny festiwal, a że ma taką nazwę to jest jego nazwa, marka produkt - mówi Szymon, członek zespołu Dog in the Fog.
"Oaza wolności"
Pierwsze koncerty w Jarocinie z sentymentem wspomina wokalista zespołu T.Love - Muniek Staszczyk:
- W tamtych czasach była to po pierwsze oaza wolności. Po drugie, każdy chciał tu przyjechać i mieć to w CV, że był w Jarocinie - wspomina. Podkreśla również olbrzymi wpływ festiwalu na rozwój kultury w Polsce: - Jarocin odegrał ogromną kulturotwórczą rolę w historii kultury tego kraju i chwała mu za to!
"Przeniesienie w inne, lepsze czasy"
Festiwal był w pewnym sensie oderwaniem od szarej rzeczywistości, przeniesieniem w inny, lepszy czas. - W Jarocinie można było zobaczyć jak mogłoby być w Polsce, gdyby nie było tego, co było wtedy, czyli stanu wojennego, komuny - podkreśla Marek Piekarczyk, wokalista zespołu TSA
Jarocin Festiwal rozpoczął się w piątek i potrwa do niedzieli. Na scenie zaprezentuje się 45 zespołów.
Autor: eg, fc/par / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Regionalne w Jarocinie