Co dziesiąte łóżko w gorzowskim szpitalu zniknie. To skutek rozporządzenia ministra zdrowia dotyczącego nowych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych . - W ciągu pół roku szpital musiał zatrudnić około stu pielęgniarek. To się niestety nie udało, mimo poszukiwania na szeroką skalę. Na rynku po prostu nie ma pielęgniarek - mówi Agnieszka Wiśniewska z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.
1 stycznia weszło w życie rozporządzenie dotyczące nowych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych. Minimalny wskaźnik zatrudnienia w oddziałach o profilu zachowawczym powinien wynosić 0,6 etatu na łóżko, a dla oddziałów o profilu zabiegowym - 0,7 etatu na łóżko.
A to nie koniec. Od 1 lipca ostrzejsze normy zaczną obowiązywać na oddziałach dziecięcych, bo nawet 0,8 i 0,9 etatu pielęgniarskiego na jedno łóżko.
I właśnie przez te wytyczne szpitale mają kłopot.
Pielęgniarek nie ma
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko zapewniała w grudniu zeszłego roku, że z analizy przeprowadzonej przez resort zdrowia wynika, że obecnie zatrudnionych w szpitalach jest wystarczająco dużo pielęgniarek i położnych, by możliwe było osiągnięcie norm zatrudnienia.
Jest jednak inaczej.
W tej chwili szpitale mają dwa wyjścia - albo zwiększyć liczbę pielęgniarek, albo zmniejszyć liczbę łóżek.
A pielęgniarek na rynku pracy nie ma...
Przez cały 2018 rok Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim zatrudnił kilkanaście nowych pielęgniarek.
- Teraz, w ciągu pół roku, szpital musiał zatrudnić około stu pielęgniarek. To się niestety nie udało, mimo poszukiwania na szeroką skalę. Na rynku po prostu nie ma pielęgniarek. Są w wieku emerytalnym, część już na emeryturze, część wyjechała za granicę. A nowe pielęgniarki w ogóle się nie kształcą. To bardzo hermetyczna i wąska grupa zawodowa - mówi Agnieszka Wiśniewska z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.
Zniknie 100 łóżek?
Poszukiwania cały czas trwają, ale czas ucieka. Zostało niewiele ponad półtora miesiąca na zatrudnienie brakujących pielęgniarek. Jeśli to się nie uda, z gorzowskiego szpitala będzie musiało zniknąć co dziesiąte łóżko. W sumie około 100 na 1000.
Zdaniem lekarzy, oznaczać to będzie że pacjenci będą musieli dłużej czekać na planowe zabiegi, bo w szpitalu nie będzie dla nich miejsca.
Wojewoda: to nic takiego
Wojewoda lubuski uspokaja jednak nastroje. Jego zdaniem zagrożenia dla pacjentów nie ma, a wręcz przeciwnie - zmiany poprawią jakość opieki nad nimi.
- Nic takiego się nie dzieje. Absolutnie niewłaściwe, żeby nie powiedzieć fałszywe, informowanie w taki sposób, że to rozporządzenie ministra wpływa na zagrożenie bezpieczeństwa. Wszystko sprowadza się do właściwego zarządzania szpitalami - uważa Władysław Dajczak.
Dłuższy czas oczekiwania na operację
Większa liczba łóżek nie zawsze przekłada się na jakość i szybkość leczenia. Pokazują to dane dotyczące liczby łóżek szpitalnych. Od początku obecności Polski w Unii Europejskiej średnia liczba łóżek szpitalnych w Polsce jest znacznie wyższa niż ta unijna - obecnie o ponad sto pięćdziesiąt łóżek na każde sto tysięcy mieszkańców. W 2005 roku normą w EU były 582 łóżka, a w Polsce 652. W 2016 roku w EU - 509, a u nas 664. Problem w tym, że czas oczekiwania na operację jest kilkukrotnie dłuższy, niż w innych krajach wspólnoty.
Zdaniem przedstawicieli resortu zdrowia, zmniejszenie liczby łóżek oznacza oszczędności bez strat dla pacjentów. Bo łóżka, które pozostały, będą miały wyższy wskaźnik tak zwanego obłożenia, czyli częściej będą służyć chorym.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24