W Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych "Dziekanka" w Gnieźnie (woj. wielkopolskie) od lipca ma zostać zlikwidowany oddział leczenia dzieci i młodzieży. Wszystko przez problemy kadrowe. Narodowy Fundusz Zdrowia o sytuacji już wie, a władze szpitala mają nadzieję, że jeszcze uda im się zatrudnić specjalistę i uratować 30 miejsc dla młodych pacjentów.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, zadzwoń na numer 997 lub 112.
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych "Dziekanka" w Gnieźnie ma problemy kadrowe. Dlatego dyrekcja liczy się z tym, że być może pod koniec lipca będzie zmuszona zamknąć oddział dziecięco-młodzieżowy i to jeden z dwóch takich na całą Wielkopolskę. Władze szpitala złożyły już odpowiednie dokumenty w oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia, ale wciąż jeszcze mają nadzieję, że uda im się zatrudnić psychiatrę dziecięcego.
- Liczymy, że przez te trzy miesiące "wypowiedzenia" uda się zatrudnić specjalistę. Widzimy zasadność działania tego oddziału. Obecnie mamy zakontraktowane 30 łóżek, ale pacjentów zawsze jest więcej, bo mamy sporo przyjęć "na ostro", czyli takich po próbach samobójczych. W najgorszym wypadku do zamknięcia oddziału zmuszą nas wymogi, które są postawione przez NFZ i, z którymi my się oczywiście zgadzamy, bo na takim oddziale musi być lekarz psychiatra dziecięcy - mówi TVN24 Marek Czaplicki, dyrektor Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych "Dziekanka" w Gnieźnie.
Jak mówi dyrektor, potencjalnym kandydatom na to stanowisko szpital jest w stanie zaoferować "godziwe warunki pracy, mieszkanie na terenie oddziału oraz to, że reszta pracowników to wykwalifikowany personel, który pracuje ze sobą wiele lat".
- Praca z dziećmi potrafi być i jest bardzo ciężka. Trzeba mieć świadomość, że bardzo często personel pracuje nie tylko z tymi 30 pacjentami, ale często również z ich rodzicami lub opiekunami. Wiemy, że te problemy dzieci często zaczynają się w domu, szkole lub jeszcze innym miejscu. To wszystko sprawia, że personel oddziału dziecięco-młodzieżowego ma poczucie większego obciążenia - dodaje Czaplicki.
"Widzimy odpływ lekarzy do poradni prywatnych i oddziałów dziennych"
Na stronie internetowej szpitala można zobaczyć ile osób liczy personel placówki. Na 30 oddziałach zatrudnionych jest 87 lekarzy i 370 pielęgniarek. Rocznie lecznica obsługuje nawet ponad 13,8 tys. pacjentów. Obecnie trwają poszukiwania pracowników na 14 stanowisk w tym takich specjalistów jak: psychiatra, neurolog, anestezjolog, ordynator oddziału psychiatrycznego, specjalista psychoterapii uzależnień.
- Widzimy odpływ lekarzy ze szpitalnictwa do poradni prywatnych i oddziałów dziennych i to jest chyba problem systemowy, nad którym Ministerstwo Zdrowia powinno popracować. I te zmiany i umożliwienie większej liczbie osób podjęcie takiej specjalizacji oraz dość mocna zmiana w kwestii wycen w psychiatrii przez NFZ. W obecnych czasach mamy bardzo duże obłożenie, ono przekracza te łóżka, które teraz mamy zakontraktowane, a tych przyjęć będzie coraz więcej i takie oddziały są konieczne - tłumaczy Czaplicki.
Pomoc przychodzi za późno?
Wielu specjalistów zwraca też uwagę na to, że najmłodsi pacjenci zbyt długo czekają na pomoc, przez co dochodzi do zaognienia problemu i konieczności hospitalizacji. - Bardzo często widzimy, że pierwszy kontakt z jakąś terapią odbywa się dopiero u nas na oddziale. Tak nie powinno być. Od tego powinny być wykwalifikowane poradnie psychologiczne i one zaczęły powstawać w tej formie, którą ministerstwo zapoczątkowało, choć w pewnym momencie pandemia to trochę wstrzymała. Wiemy, że te poradnie istnieją, ale okres oczekiwania jest stanowczo za długi. Czasami to jest nawet pół roku - tak nam mówią rodzice dzieci, którzy próbują się tam z nimi zgłosić. Pozostaje jeszcze kwestia kolejnego etapu, czyli tego, co ma nastąpić po poradni, a więc kontakt ze specjalistą. Niejednokrotnie pomoc psychologiczna nie jest wystarczająca, wówczas potrzebna jest porada lekarska a czasem włączenie farmakoterapii - opowiada dyrektor szpitala w Gnieźnie.
"Depresja systemu"
Jak wskazują policyjne statystyki, w 2021 roku w Polsce dzieci i nastolatki podjęły 1496 prób samobójczych – to o ponad 650 przypadków więcej niż rok wcześniej i aż cztery razy więcej niż w 2013 roku. Polski system opieki psychiatrycznej nad najmłodszymi kuleje. Wśród głównych problemów wymienia się: przepełnienie szpitali i specjalistycznych oddziałów, wzrost zapotrzebowania na pomoc psychiatryczną w czasie pandemii koronawirusa, braki kadrowe, zbyt niskie wyceny świadczeń, odpływ kadry do sektora prywatnego.
Sytuację ma zmienić wdrażana właśnie przez Ministerstwo Zdrowia reforma psychiatrii dziecięcej – poza całodobowymi oddziałami szpitalnymi mają powstać środowiskowe punkty opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej.
Kondycji psychiatrii dziecięcej w Polsce przyjrzała się reporterka TVN24 Anna Wilczyńska w cyklu reportaży "Depresja systemu".
Fundacja TVN buduje Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży
W odpowiedzi na problemy polskiej psychiatrii dziecięcej Fundacja TVN w porozumieniu z Centrum Zdrowia Dziecka buduje pierwsze w Polsce Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży. W klinice wsparcie otrzymają dzieci i młodzież wymagające profesjonalnej pomocy psychiatrycznej i psychologicznej.
Centrum Psychiatrii będzie miejscem kompleksowym, referencyjnym dla Polski. W placówce znajdzie się oddział pobytu stałego dla 32 pacjentów, a także poradnia psychiatryczna. Fundacja TVN przeznaczy na ten cel 31 milionów złotych. Budowa centrum trwa i ma zakończyć się pod koniec 2023 roku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24