Co roku zew natury każe ropuchom pokonać jedną z ulic w Ostrowie Wielkopolskim. Niestety, wiele płazów nie docierało na gody, ginąc pod kołami samochodów. Na prośby przyrodników urzędnicy postanowili zapewnić im dogodne warunki, stawiając na kilkusetmetrowym odcinku blokady.
Po jednej stronie - pola, łąki, drzewa. To zimowisko ropuch. Po drugiej - zbiornik wodny, do którego poczuwszy wiosnę, migrują płazy na gody. Teren przecina wąska, asfaltowa, mało uczęszczana droga na peryferiach Ostrowa Wielkopolskiego, ulica Winna.
Migracje przez ulicę
W marcu ropuchy zaczynają amory, lecz wiele z nich nigdy nie doczeka się potomstwa, ginąc pod kołami samochodów. Na problem uwagę zwróciła w 2014 roku grupka przyrodników.
- Na krótkim, około 200-metrowym odcinku drogi w ciągu jednego wieczora widzieliśmy kilkadziesiąt martwych osobników, plus kolejne tyle żywych, właśnie migrujących - mówi Krzysztof Kolenda, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
W porozumieniu z miastem postawiono tam w dwóch miejscach bariery, mające w teorii zapewnić płazom miesiąc-półtora swobodnych migracji. W praktyce kierowcy za nic mieli zakaz wjazdu.
- Ludzie po prostu usuwali z drogi te bariery i przejeżdżali - przyznaje Kolenda.
Jest znak, zwiększy się świadomość?
Nikt tak naprawdę nie wiedział czego zakaz dotyczy. Przyszedł kolejny marzec, więc znów pojawił się ten sam problem. Jedna z miejskich radnych przekonywała na sesji, że warto się nad tym pochylić. Wystąpiła z wnioskiem o zwiększenie zabezpieczeń, uniemożliwiających przejazd drogą.
Przyrodnicy chcieli aby stanął tam znak informujący po co zamyka się drogę. I się doczekali. Miejski Zarząd Dróg ustawił znaki. "Droga zamknięta. Migracja płazów" - czytamy na nich.
- Mamy nadzieję, że wiedząc o ropuchach, zmieni się teraz świadomość ludzi i wybiorą okrężną drogę, zamiast je rozjeżdżać - kończy biolog.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: | Krzysztof Kolenda