Na rok i dwa miesiące bezwzględnego więzienia skazał Sąd Okręgowy w Poznaniu kierowcę ciężarówki, który spowodował wypadek na przejeździe kolejowym w Bolechowie (Wielkopolska). Ucierpiało w nim kilkanaście osób. Wyrok jest prawomocny.
Do wypadku doszło pod koniec kwietnia 2020 roku. Szynobus Kolei Wielkopolskich jadący z Wągrowca do Wolsztyna zderzył się z ciężarówką na przejeździe kolejowym w podpoznańskim Bolechowie. Według ustaleń śledczych po obu stronach przejazdu szlabany były opuszczone, włączona była także sygnalizacja świetlna. Po obu stronach stały też samochody czekające na przejazd pociągu.
Kierowca ciężarówki minął stojące auta i wjechał na przejazd kolejowy. W tym momencie w prowadzoną przez niego ciężarówkę uderzył rozpędzony szynobus. Pociągiem Kolei Wielkopolskich jechało wówczas 11 pasażerów i cztery osoby z obsługi. Do szpitala trafiło kilkanaście osób, w tym kierowca i pasażer ciężarówki.
Mówił, że "coś strzeliło w samochodzie"
Prokuratura przedstawiła kierowcy ciężarówki, 30-letniemu obecnie Romanowi S. zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym i sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób. Czyn ten zagrożony jest karą do 10 lat więzienia.
Czytaj też: Rogatki były opuszczone, wjechał wprost pod szynobus. Kierowca ciężarówki stanie przed sądem
Proces mężczyzny ruszył przed poznańskim sądem rejonowym w marcu 2021 roku. Roman S. częściowo przyznał się do winy. - Przyznaję się do wtargnięcia na przejazd kolejowy przy zamkniętych rogatkach. Ale zostałem wyprzedzony przez samochód osobowy, który zajechał mi drogę przy samych rogatkach. Wtedy z całej siły wcisnąłem pedał hamulca, żeby wyhamować, ale było już za blisko; coś strzeliło w samochodzie - mówił.
- Gdyby nie ten samochód, to nie doszłoby do tego wypadku - twierdził.
Oskarżony podkreślał w sądzie, że nie chciał uciekać pojazdem do rowu, bo w wyniku takiego manewru naczepa mogłaby zmiażdżyć kabinę. Dlatego - jak tłumaczył - zdecydował się wjechać na przejazd kolejowy, widząc, że pociąg jest jeszcze daleko.
- Nie wiem, z jaką prędkością jechał pociąg, ale bardzo szybko się do mnie zbliżył i usłyszałem uderzenie w tylną cześć naczepy - mówił. Oskarżony przeprosił w sądzie wszystkich poszkodowanych w tym wypadku.
Odwołali się od pierwszego wyroku
W lipcu zeszłego roku Sąd Rejonowy Poznań-Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu skazał Romana S. na karę roku i dwóch miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Zobowiązał także oskarżonego do wypłacenia nawiązek poszkodowanym w kwotach od dwóch do czterech tys. zł, a także pokrycia kosztów sądowych. Sąd nałożył także na mężczyznę zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na pięć lat.
Apelację od tego orzeczenia złożyła zarówno prokuratura - wskazując na błąd sądu pierwszej instancji co do określenia wysokości szkody, jaką poniosły Koleje Wielkopolskie. Z kolei obrońca oskarżonego wniósł do sądu o łagodniejszy wymiar kary, to znaczy orzeczenie kary z warunkowym jej zawieszeniem, a także o krótszy - trzyletni - okres obowiązywania zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
Sąd podtrzymał wyrok
W czwartek Sąd Okręgowy w Poznaniu, jako sąd drugiej instancji, utrzymał w mocy w zasadniczej części wyrok sądu rejonowego, uwzględniając jedynie apelację prokuratury w zakresie wysokości szkody Kolei Wielkopolskich i przyjmując, że straty te wyniosły nie ponad 4,7 mln zł, a ponad 7,5 mln zł.
Sędzia Mariusz Sygrela uzasadniając wydane orzeczenie mówił, czyn ten jest zagrożony karą do pięciu lat pozbawienia wolności, więc wymierzenie oskarżonemu kary roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności mieści się w dolnych granicach ustawowego zagrożenia.
- Sąd odwoławczy chce przypomnieć, że aby dokonywać ingerencji w wymiar kary, musi dojść do sytuacji, w której jest ona rażąco niewspółmierna - a takiej sytuacji tu niewątpliwie nie ma, jeżeli weźmiemy pod uwagę naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym w sposób umyślny, wartość wywołanej szkody materialnej, ale także liczbę pokrzywdzonych - dodał. Sędzia zaznaczył, że co prawda większość pokrzywdzonych doznała obrażeń, które naruszały ich funkcjonowanie na czas poniżej siedmiu dni, to były także cztery osoby, których obrażenia były poważne i przekroczyły ten okres. - Biorąc te wszystkie okoliczności pod uwagę, oraz wskazując na to, że wprawdzie w momencie popełnienia czynu oskarżony rzeczywiście nie był karany, to jednak już w trakcie trwania postępowania został ukarany - i te wszystkie okoliczności każą sądowi odwoławczemu przyjąć, iż kara wymierzona przez sąd rejonowy jest w odpowiedni sposób wyważona w stosunku do społecznej szkodliwości czynu i zawinienia oskarżonego - zaznaczył sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Dodał, że to samo odnosi się do zasądzonego środka karnego, jakim jest zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez okres pięciu lat. - Jeszcze raz przypomnę, że przyjęto, iż umyślnie zostały naruszone zasady bezpieczeństwa - jedynie spowodowanie tejże katastrofy było nieumyślne. W takiej sytuacji także należy wymierzać środek karny w postaci zakazu w tym wyższym przedziale - podkreślił sędzia. Wyrok jest prawomocny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24