"To pokazuje, jak ważne jest, byśmy razem - jako społeczność - potrafili nieść pomoc w chwilach, gdy liczy się każda sekunda" - tak strażacy z OSP Biskupice napisali o postawie kilku osób, które w piątek ruszyły na pomoc starszej kobiecie. Wiadomo, że seniorka spacerowała z małym wnukiem w wózku. W pewnym momencie jej serce przestało bić, a ona upadła na jezdnię.
- W tamtym miejscu akurat nie ma chodnika. Zapewne ta kobieta szła poboczem. W pobliżu znajduje się wjazd do miejscowej piekarni, więc zawsze jest tam spory ruch - opowiada sołtys Wojciech Lisowski.
Tak było i tym razem. Świadkowie zdarzenia nie byli obojętni. Od razu rzucili się na pomoc. Zainicjowano resuscytację krążeniowo-oddechową. Znalazła się również osoba, która pojechała samochodem do strażnicy OSP, gdzie na ścianie zamocowany jest ogólnodostępny defibrylator.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Na jezdni leżała kobieta, na poboczu stał wózek z dzieckiem
W ten sposób zostali zaalarmowani również druhowie. - System działa w taki sposób, że każdy z naszych strażaków otrzymuje automatyczne powiadomienie SMS w momencie otwarcia kapsuły AED - przekazał Krzysztof Słupski, prezes OSP w Biskupicach.
Czas dotarcia strażaków na miejsce nie przekroczył trzech minut. Pomoc seniorce była już udzielana. I, jak to mówią druhowie, wzorowo. Wśród zaangażowanych osób znajdowała się również lekarka. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy, że na jezdni leży kobieta w wieku około 70 lat. Obok niej znajdowało się kilka osób, które udzielały jej pierwszej pomocy. Stał też wózek, w którym znajdował się 2,5-letni chłopiec. Poszkodowana miała już naklejone elektrody od AED - relacjonował strażak Paweł Walkowiak.
Seniorkę defibrylowano trzy razy. W końcu serce znów zaczęło bić. Podczas reanimacji 2,5-latkiem opiekowali się najpierw świadkowie zdarzenia, a potem strażacy. Ostatecznie malucha przekazano policjantom, którzy zajęli się poinformowaniem rodziny.
- Nie wiem, jak długo trwały czynności przed naszym przyjazdem, ale po dziesięciu minutach od naszego dotarcia na miejscu udało się przywrócić kobiecie funkcje życiowe. Poszkodowana miała takie momenty, że odzyskiwała świadomość. W jednej z takich chwil zapytała, gdzie jest jej wnuk. Przekazaliśmy poszkodowaną zespołowi ratownictwa medycznego - powiedział Walkowiak. Dodał, że czas reakcji i rozpoczęcia RKO w tego typu przypadkach jest niezwykle ważny. Warto zaznaczyć, że gdyby nie natychmiastowa pomoc świadków, mogłoby być bardzo ciężko uratować życie kobiety.
"Dziękuję każdej osobie, która nie była obojętna"
Do tej sytuacji odniosła się w mediach społecznościowych również synowa poszkodowanej kobiety.
"Dziękuję Wam OSP Biskupice. Lekarze na SOR byli zgodni, że szybko podjęta reanimacja i użycie AED uratowało mojej teściowej życie. Dziękuję Wam też za zaopiekowanie się moim synkiem. Dziękuję przede wszystkim każdej osobie, która nie była obojętna i udzieliła mamie pierwszej pomocy. Mamy tu wspaniałą społeczność. Jeszcze raz dziękuję!" - napisała pani Aldona.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Jesteśmy dumni z zachowania naszej społeczności"
Defibrylator pojawił się na ścianie remizy OSP w Biskupiach w lipcu 2024 roku. W piątek po raz pierwszy został użyty przez mieszkańców. - Jesteśmy dumni z zachowania naszej społeczności. Mimo że AED zamontowane zostało niecały rok temu, bardzo cieszy nas to, że mieszkańcy mają świadomość, do czego służy. Dla nas jest bardzo ważne, żeby tę świadomość i wiedzę o użyciu defibrylatora szerzyć. Sytuacja z piątku to perfekcyjny przykład użycia zewnętrznego defibrylatora - dodał strażak Paweł Walkowiak.
Warto zwrócić uwagę, że to jedyny ogólnodostępny defibrylator w tej miejscowości. Jeszcze jedno urządzenie znajduje się na terenie jednego za zakładów w Biskupicach. - Ten sprzęt to wielka zasługa mieszkańców, którzy znacząco wsparli jego zakup. Koszt takiego urządzenia to około 12 tysięcy złotych - wspomniał Krzysztof Słupski.
Szkoleń dotyczących pierwszej pomocy nigdy za dużo, dlatego strażacy z Biskupic już pracują nad harmonogramem spotkań, podczas których chętni mieszkańcy będą mogli podszkolić swoje umiejętności.
- Po tym trudnym zdarzeniu jest duży odzew od mieszkańców. Przede wszystkim są wdzięczni i doceniają to, że znaleźli się ludzie, którzy dokładnie wiedzieli, co zrobić i uratowali życie tej kobiety. Po drugie dostrzegają to, że ten defibrylator jest dzięki ich zaangażowaniu. To pokazuje, jak ważny był to zakup i że zawsze warto inwestować w bezpieczeństwo i zdrowie - dodał sołtys Biskupic.
Autorka/Autor: aa/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: FB - OSP Biskupice