Reanimacja w czasie mszy, jeden z wiernych pobiegł po defibrylator

Ratownik i strażak udzielali pomocy, parafianin pobiegł po defibrylator
Otorowo. Dzięki sprzętowi AED udało się uratować 70-latka, który zasłabł w kościele
Źródło: TVN24

To była praca zespołowa. Dzięki szybkiej reakcji w Otorowie udało się uratować 74-letniego mężczyznę, który zasłabł podczas mszy. Obecni na nabożeństwie strażak i ratownik medyczny udzielali pierwszej pomocy, a jeden z wiernych pobiegł po automatyczny defibrylator.

W niedzielę w kościele w Otorowie zasłabł 74-letni parafianin. Wiadomo, że u seniora doszło do zatrzymania krążenia. Pomocy udzielił strażak OSP oraz ratownik medyczny. Obaj akurat brali udział w nabożeństwie.

- Akurat wchodziłem do kościoła z moim trzyletnim synkiem. Usłyszałem, że ktoś krzyczy: "panu Jankowi coś się stało". Odruchowo popatrzyłem w prawą stronę, bo tam zwykle siedział. Zobaczyłem go siedzącego na krześle. Nie oddychał, więc od razu trzeba było go położyć na podłodze i zacząć działać. Wiedziałem, co robić, bo to moja praca. Ale musiałem jeszcze komuś powierzyć mojego synka - powiedział tvn24.pl Arek Łakota z OSP Otorowo.

Wtedy do pana Arka dołączył pan Damian. - Czekałem, aż rozpocznie się msza, nagle zrobił się hałas. Padło hasło, że pod chórem zasłabł mężczyzna. Kiedy udałem się na miejsce, pan był nieprzytomny, nie oddychał. Razem z kolegą strażakiem z tutejszej jednostki zaczęliśmy resuscytację i poprosiliśmy o przyniesienie jak najszybciej AED - opowiadał w rozmowie z reporterem TVN24 Damian Polcyn, ratownik medyczny.

Defibrylator znajdował się zaledwie 200-300 metrów od kościoła. Po urządzenie pobiegł parafianin. Widać to na nagraniu z monitoringu. - Tutaj nie było czasu na zastanowienie. Działałem intuicyjnie. Wiedziałem, że ten sprzęt jest w tym miejscu. Chciałem jak najszybciej dobiec i przynieść to urządzenie - relacjonował Jarosław Buchwald, który pobiegł po AED.

- Ten sprzęt pomógł. Po wyładowaniach funkcje życiowe tego starszego mężczyzny udało się przywrócić - przekazał młodszy aspirant Martin Halasz, rzecznik wielkopolskiej straży pożarnej.

Na miejscu pojawił się również zastęp OSP Otorowo. Następnie przybyła karetka i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Czytaj też: Defibrylatory ratują życie. Ratownicy pokazują jak ich używać >>>

Ratownik i strażak udzielali pomocy, parafianin pobiegł po defibrylator
Ratownik i strażak udzielali pomocy, parafianin pobiegł po defibrylator
Źródło: EKOLOGI TEAM JAROSŁAW ZIĘTKIEWICZ

"Takie urządzenie jest potrzebne"

W Otorowie jest jeden defibrylator w szkole, a drugi na ścianie budynku firmy Jarosława Ziętkiewicza. Przedsiębiorca zakupił sprzęt dwa lata temu. Dzięki temu każdy ma do niego łatwy dostęp.

- Kiedyś przy niedzielnym obiedzie padło pytanie, co zrobić, żeby poprawić bezpieczeństwo w naszej lokalnej społeczności. Dwoje moich dzieci pracuje w ochronie zdrowia i od razu zapadła decyzja, że będziemy montować AED. Motywacją było też to, że jesteśmy oddaleni od najbliższego szpitala o około 15 kilometrów. Czas przyjazdu służb ratunkowych jest wydłużony. Dlatego moim zdaniem takie urządzenia są potrzebne i powinny być zamontowane w każdej miejscowości, gdzie czas przyjazdu służb medycznych się wydłuża - przekazał TVN24 Jarosław Ziętkiewicz.

Jak mówi pan Jarosław, mimo wszystko nie przypuszczał, że kiedyś faktycznie trzeba będzie użyć AED. Stało się inaczej.

- Dobrze, że jest ten defibrylator, bo widać, że jest potrzebny, bo ratuje życie. To małe urządzenie byłoby bezużyteczne, wisiałoby jedynie na ścianie budynku, gdyby nie sztab ludzi, który brał udział w udzielaniu pomocy. Chciałbym podziękować panu, który przybiegł po to urządzenie, ratownikowi, który akurat znalazł się w tym miejscu. Wiem, że był jeszcze jeden ratownik z OSP. Tutaj panowie zadziałali perfekcyjnie - dodał Ziętkiewicz.

Liczy się czas

W sytuacji gdy człowiek traci przytomność, ważny jest czas reakcji. Podstawą powinno być wezwanie pomocy przez numer alarmowy. - Ważne jest, żeby w tym czasie i konkretnym miejscu już działać. Więc to zorientowanie w terenie, świadomość, że w pobliżu jest automatyczny defibrylator, którego nie powinniśmy się bać używać, jest istotne. Pamiętajmy, że w takich sytuacjach, gdy u poszkodowanego nie ma czynności krążeniowo-oddechowych, użycie takiego defibrylatora stanowi duży procent szans na uratowanie ludzkiego życia - dodał Halasz.

- Tutaj nie ma się czego bać. To sprzęt, który każdy może obsłużyć. Sam wydaje polecenia, nie da się zaszkodzić pacjentowi - dodaje strażak Arek Łakota.

straz
Otorowo. Dzięki AED udało się uratować 74-latka
Źródło: TVN24
Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: