Awantura w spółdzielni mieszkaniowej "Spójnia" w podpoznańskim Luboniu skończyła się wyjątkowo dramatycznie. Na początku doszło do przepychanki, potem w ruch poszły łokcie. W końcu prezes sięgnął po gaz pieprzowy. Interweniowała policja, na miejsce musiało przyjechać pogotowie. O co poszło?
Niewielka lubońska spółdzielnia "Spójnia" administruje zaledwie kilkunastoma starymi domami. Raczej nie dysponuje wielkimi kwotami pieniędzy. Tymczasem właśnie przez sprawy finansowe od kilku miesięcy trwa konflikt między prezesem spółdzielni, a członkami rady nadzorczej. Przeciwnicy prezesa Marcina Dzierżawczyka zarzucają mu niejasne zarządzanie finansami i domagają się wglądu w papiery, w których - ich zdaniem - musi się kryć jakaś niewygodna dla niego prawda.
- My od października nie mamy wglądu w jakiekolwiek dokumenty. My nie chcemy ich dla siebie, chcemy je tylko przejrzeć - tłumaczy w rozmowie z reporterem "Blisko Ludzi" TTV członkini rady Wanda Kaczmarek.
Nic z tego, ponieważ Dzierżawczyk rady nadzorczej nie uznaje. Ta z kolei chce odwołania prezesa. W sytuacji patowej członkowie spółdzielni postanowili jeszcze raz powalczyć o wgląd w dokumenty.
Gazem w radę
Przyszli do biura i zaczęli przeglądać segregatory. Inicjatywę przejęły dwie kobiety, w tym Wanda Kaczmarek. Prezes wzywał na pomoc swoich stronników i domagał się opuszczenia biura. W pewnym momencie nerwy puściły. Zaczął wyrywać segregatory, doszło do przepychanek i szamotaniny pomiędzy biurkami.
Prezes przez cały ten czas miał ze sobą pojemnik z gazem pieprzowym. Kilkakrotnie groził, że go użyje. Początkowo były to groźby dość nieśmiałe. Kobiety, nie wierząc, że prezes jest w stanie użyć gazu, dodatkowo podpuszczały go słowami "niech Pan użyje!". Gdy emocje sięgnęły zenitu, Dzierżawczyk rzeczywiście użył miotacza gazu. Ucierpiała jedna z kobiet, której z odsieczą ruszył mąż. On również został potraktowany aerozolem. Na miejsce przyjechała policja, a także karetka pogotowia. Jedna z zaatakowanych kobiet trafiła na obserwację do szpitala. Sam prezes twardo utrzymuje stanowisko, iż użył gazu w samoobronie.
"Ta pani mnie popychała"
Jak strony reagują kilkanaście dni po incydencie?
- Ja tutaj siedzę i bronię swojego stanowiska, bo nie mam sobie nic do zarzucenia - wyjaśnia Dzierżawczyk. Podkreśla, że po gaz sięgnął, ponieważ w biurze znalazły się osoby, "których w ogóle nie znał". - Ta pani mnie popychała - powiedział prezes o Wandzie Kaczmarek i dodał, że bał się również o gotówkę, którą miał w kasie.
Poszkodowana kobieta widzi tę sytuację zupełnie inaczej. Mimo, że od incydentu minął już jakiś czas, Kaczmarek nadal nie potrafi o tym mówić. - Ja jestem tak przerażona, że pan prezes użył wobec mnie gazu pieprzowego. Nie mogę o tym mówić, bo jestem znerwicowana.
Końca nie widać
Awantura w biurze spółdzielni doprowadziła do eskalacji konfliktu. Obie strony okopały się na swoich stanowiskach.
Przeciwnicy Dzierżawczyka, sąsiedzi z jednej ulicy, zgodnie bronią zaatakowanych kobiet. - Jeżeli mam 30 lat i napadają na mnie dwie kobiety, to nie używam gazu, tylko pokazuję dokumenty i siedzę spokojnie - mówi jeden z nich.
Zwolennicy prezesa zawzięcie go bronią, zaznaczając, że członkowie nieuznawanej przez niego rady nadzorczej wtargnęli do biura. Chwalą go również za to, że sprawnie zarządza spółdzielnią, remontuje budynki i dobrze dba o finanse.
- Widzę, co się dzieje teraz, a wiem, co działo się wcześniej. Wcześniej się bardzo mało robiło, a dużo mówiło. W tej chwili posunięcia niektórych ludzi zmierzają chyba do tego, żeby się znowu dużo gadało, a mało robiło - tłumaczy jeden ze stronników prezesa.
Każdy mocno broni swojej racji. Nic nie wskazuje na to, by konflikt dało się wkrótce rozwiązać.
Śledztwa nie ma, bo nikt nie złożył doniesienia
W czasie zajścia interweniowała policja, ale obecnie nie jest prowadzone żadne postępowanie w tej sprawie.
- Wszystkie osoby biorące udział w awanturze zostały pouczone, że mogą zgłosić policji naruszenie nietykalności. Była u nas jedna z pań, ale zgłoszenia nie otrzymaliśmy - mówi Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Autor: kg/ib / Źródło: "Blisko ludzi" TTV, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne