Tysiąc złotych grzywny zapłaci żona prezydenta Poznania za słowa wypowiedziane w trakcie ubiegłorocznej demonstracji w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet. Joanna Jaśkowiak, komentując sytuację w kraju, powiedziała między innymi "jestem wk***iona". - Powinnam być dumna, że te słowa wypowiedziałam - powiedziała TVN24.
W uzasadnieniu wyroku, sędzia stwierdziła, że "przemówienie było wyreżyserowane". - To wstyd, gdy prawnik świadomie łamie przepisy - powiedziała na sali sędzia Marta Zaidlewicz, cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
"Nie zgadzam się z wyrokiem co do zasady"
- Spodziewałam się takiego wyroku. Myślę, że przyjdzie jeszcze czas na komentarz, gdy wyrok będzie już prawomocny. Nie zgadzam się z wyrokiem co do zasady, kwestia wysokości grzywny jest wtórna. Zamierzam się odwołać – powiedziała Joanna Jaśkowiak.
Po czym odniosła się do swoich słów: - Powinnam być dumna, że je wypowiedziałam. To nie chodzi o te dwa, trzy słowa wyrwane z kontekstu. Proszę posłuchać całego wystąpienia i traktować je jako całość.
Jej zdaniem te słowa były w tamtym czasie i kontekście uzasadnione. Na pytanie, czy nie można było ich wymienić na inne, nieuznawane za wulgarne, odparła: - Na zdenerwowanie? Może. Mnie wtedy brakło słów i w dalszym ciągu ich brakuje.
Słowa na strajku
Co dokładnie powiedziała Jaśkowiak? "Chcę powiedzieć 'nie' pewnym rzeczom. Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia i tymi uczuciami chciałabym się dzisiaj przede wszystkim z kobietami podzielić. Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość i ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno, mało cenzuralne: wk**w. Jestem wk**wiona" - tak brzmiały słowa skierowane przez żonę prezydenta Poznania do zgromadzonych kobiet.
Zgromadzenie było częścią Międzynarodowego Strajku Kobiet, zorganizowanego w kilkudziesięciu miastach Polski i za granicą. Jaśkowiak, wraz z około dwoma tysiącami zgromadzonych wówczas na placu Wolności, domagała się m.in. respektowania praw kobiet, w tym swobodnego dostępu do nowoczesnej antykoncepcji, in vitro i badań prenatalnych, a także zachowywania standardów opieki okołoporodowej.
Anonimowe zgłoszenie
Po tych słowach anonimowa osoba zgłosiła sprawę policji.
W styczniu Jaśkowiak została wezwana na komisariat i przesłuchana "w charakterze osoby co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wniosku w sprawie o wykroczenie z art. 141 Kodeksu wykroczeń", czyli artykułu, który mówi: że "kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany".
Przed wejściem do budynku komisariatu zgromadziło się wtedy kilkadziesiąt osób, które chciały wyrazić solidarność z Jaśkowiak i okazać jej wsparcie. Mieli ze sobą transparenty m.in. "Partio Kaczyńskiego! Nie ośmieszajcie nam policji!", "Zostawcie Joannę".
Zebrani podkreślali, że są rozgoryczeni tą sytuacją, a działania policji nazwali represjami. Jak mówili, ich zdaniem odpowiedzialność za swoje słowa powinni przede wszystkim ponosić politycy i posłowie, którzy potrafią obrażać Polaków nawet w Sejmie nazywając ich "drugim sortem" czy "zdrajcami".
"Nie ma się czego wypierać"
Po wyjściu z przesłuchania Jaśkowiak powiedziała mediom i zebranym, że "policja otrzymała zawiadomienie, w związku z tym musi podjąć odpowiednie kroki i trudno jest mieć do nich z tego tytułu jakiekolwiek zastrzeżenia".
- Wypierać się nie ma czego, zresztą nie ma powodu tak naprawdę, żeby się wypierać – nie wstydzę się tego, co powiedziałam. (...) Wyraziłam swoje uczucia i myślę, że wyraziłam również uczucia innych osób – podkreśliła Jaśkowiak, dodając, że otrzymała wiele wyrazów wsparcia.
10 tysięcy złotych za wezwanie
Kilka dni później wezwanie do stawienia się na komisariacie wystawiła na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Liczyła, że za taki "fant" fundacja zyska kilkaset złotych. Wezwanie wylicytowano za znacznie wyższą sumę - 10 tysięcy złotych.
Na początku lutego Joanna Jaśkowiak ogłosiła swój start w wyborach do rady miasta Poznania z ramienia komitetu wyborczego Koalicja Prawo do Miasta. Jej mąż jest członkiem Platformy Obywatelskiej.
12 lutego wniosek o ukaranie Joanny Jaśkowiak za użycie niecenzuralnych słów w miejscu publicznym skierowała do sądu policja.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Joanna Jaśkowiak, TVN 24