Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek zaapelował do osób protestujących przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji, aby powstrzymali się od aktów przemocy i wandalizmu. W swoim liście prezydent podkreślił, że "Gdynia i Polska nie widziały protestów o takiej skali od 1989 roku".
"Przemoc zawsze rodzi przemoc" – tak zaczął swój post w mediach społecznościowych Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. Opublikował go we wtorek po południu. Apeluje w nim do osób manifestujących w mieście swoje niezadowolenie z wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji.
"W ostatnich godzinach doszło do aktów wandalizmu, na które nikt, kto żyje we wspólnocie, jaką jest nasze miasto, nie może się godzić" – napisał prezydent. "Nawet gdy różnice naszych poglądów są fundamentalne, walcząc w obronie własnych przekonań, nie depczmy cudzych. Nie krzywdźmy innych, nawet gdy sami czujemy się skrzywdzeni" - dodał.
Przemoc może mieć "katastrofalne skutki"
Przyznaje, że akty wandalizmu i przemocy dotyczą głównie miejsc kultu. "Apelujemy, by nie zakłócać nabożeństw, nie obrażać wiernych i duchownych i nie niszczyć kościołów czy kaplic. Prawo do kultu religijnego również jest prawem człowieka, które zasługuje na ochronę" – zaznaczył Szczurek.
Jak dalej pisze prezydent Gdyni, emocje nie mogą usprawiedliwiać agresji. "Nawet najwyższe wzburzenie i nawet najsłuszniejszy interes nie mogą usprawiedliwiać krzywdzenia innych ani niszczenia czyjegokolwiek mienia" – czytamy w oświadczeniu Szczurka. Dodał także, że wulgarny język protestujących przez wiele osób również uważany jest jako przemoc.
Szczurek przyznał, że "Gdynia i Polska nie widziały protestów o takiej skali od 1989 roku", a emocje wokół nich są "olbrzymie". "Wszystkich, dziś i na przyszłość, prosimy, by powstrzymać się od agresji, która może mieć katastrofalne skutki" – zakończył prezydent.
Pod oświadczeniem podpisała się również Joanna Zielińska, przewodnicząca Rady Miasta Gdyni, a także wiceprezydenci miasta.
Źródło: TVN24 Pomorze