Zamiast szkoleń są ciągłe problemy z wakatami, policjanci wychodzą na ulicę źle wyszkoleni i nie potrafią zareagować, kiedy powinni - oceniał na antenie TVN24 były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji Marcin Miksza. Odniósł się w ten sposób do głośnej interwencji na stacji benzynowej w Rymaniu. Jego zdaniem policjanci boją się też podejmować decyzje, bo paraliżuje ich strach przed służbowymi konsekwencjami i brakuje im pewności siebie. Potrzebę zmian widzi też współtwórca GROM-u podpułkownik Krzysztof Przepiórka.
Marcin Miksza zaznaczał, że nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, jak powinni zachować się funkcjonariusze interweniujący w sprawie kobiety w bmw, która demolowała stację benzynową w Rymaniu. Wskazał jednak, że "żaden policjant nie chciałby się znaleźć na miejscu interweniujących tam funkcjonariuszy" - Mieli ułamki sekund, żeby podjąć właściwą decyzję. Zależało od niej bezpieczeństwo ludzi na stacji, kobiety za kierownicą i ich własna przyszłość zawodowa - podkreślał gość TVN24.
Problem w tym, że - jak zaznaczał - policjanci nie są przygotowani na podejmowanie decyzji o takim ciężarze:
- Służby specjalne po kilka godzin dziennie szlifują podejmowanie decyzji, utrwalają czynności bezcenne w momencie zagrożenia, takie jak wybicie szyby. "Zwykli" funkcjonariusze, zwłaszcza z komend wojewódzkich i powiatowych takiego komfortu nie mają. Ciągłe problemy z wakatami sprawiają, że są oni rzuceni w wir zagrożeń bez odpowiedniego przygotowania - dodał Miksza.
Sytuację utrudnia fakt, że - jak mówił gość TVN24 - policjanci często są sparaliżowani strachem o swoją przyszłość zawodową. - Policja często woli wyrzucić funkcjonariusza, niż wyjaśniać sprawę. To sprawia, że policjantom towarzyszy bojaźliwość. A przecież oni nie mogą bać się interweniować, użyć broni służbowej czy auta policyjnego - wskazał były funkcjonariusz CBŚP.
Problemy systemowe
Z tego też powodu były policjant apelował, żeby nie wylewać hejtu na funkcjonariuszy widocznych na nagraniu:
- Do nich miałbym najmniejsze pretensje. Oczywiście wszelkie okoliczności zbada odpowiednia komórka (policji - red.). Łatwo doradzać, kiedy ogląda się film - przestrzegał funkcjonariusz. Dodał, że to nie jest pierwsza sytuacja, kiedy zachowanie policjantów, a raczej ich bierność, budzi kontrowersje.
- Takie sytuacje się pojawiają, ale nie uczą niczego nowego. Szkolenie leży, niedoszkoleni policjanci muszą się mierzyć z ekstremalnymi sytuacjami. Efekty są, jakie są - komentował Marcin Miksza.
Jego uwagę zwróciło też zachowanie osób postronnych, które również - w jego opinii - zachowały się niewłaściwie. - Za granicą osoby w bezpośrednim otoczeniu takiej sytuacji uciekają, albo się kładą. U nas biegają dookoła i doradzają policjantom, co powinni oni robić - podkreślił.
"Policjant nie może się bać"
Na słabe przygotowanie policjantów do akcji i problemy z wyszkoleniem uwagę zwrócił również podpułkownik Krzysztof Przepiórka, współtwórca GROM-u. - Te braki w wyszkoleniu widzi nawet laik. Policjant w Polsce boi się używać broni, bo każde naciśnięcie na spust oznacza wielokrotne przesłuchania przez przełożonym i Biurem Spraw Wewnętrznych - podkreśla.
Wskazuje że policja, w momencie zagrożenia, musi "mieć narzędzie w postaci prawa", które pozwala na skuteczne działanie.
- Ta kobieta użyła samochodu jako broni. Stanowiła bardzo poważne zagrożenie. Policjanci, czy to w Stanach Zjednoczonych, czy gdziekolwiek indziej, podjęliby działania. Nie ma innej możliwości - policjant musi przerwać działanie, które jest niebezpieczne dla innych. Tutaj na szczęście nikomu nic się nie stało, ale ryzyko było duże - kończy ppłk Przepiórka.
Dlatego też - jak mówił na antenie TVN24 - liczy, że wnioski z sobotniej interwencji wyciągną nie tylko przełożeni policjantów, ale także politycy.
- Policja nie może się bać - podkreślał Przepiórka.
Demolka na stacji i strzały z policyjnej broni
Policjanci przyjechali na stację benzynową w Rymaniu po wezwaniu od jej pracowników, którzy byli zaniepokojeni agresywnym i irracjonalnym zachowaniem kobiety w jasnym bmw.
Policyjną interwencję nagrali świadkowie. Na filmie widać, jak bmw w pewnym momencie wjeżdża samochodem w budynek, niemal potrącając policjanta. Kobieta nie reagowała na wezwania funkcjonariuszy. Policjanci usiłowali dostać się do auta, wybijając szybę w samochodzie, ale to się nie udało. Gdy kobieta znów ruszyła z piskiem opon, oddali kilka strzałów w kierunku auta. Wtedy kierująca uciekła z miejsca zdarzenia. Niedługo potem sama zgłosiła się na komendę, była trzeźwa.
Zachowanie policjantów bada obecnie wydział kontroli.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Stoją! Stargard