W jednym z domów pomocy społecznej w Gdańsku wykryto ognisko epidemii COVID-19. Do tej pory stwierdzono 17 zakażeń – to 15 pensjonariuszy i dwóch pracowników. Władze miasta i sanepid są zbulwersowane, że chorych nie przyjęto do oddalonego o kilkaset metrów szpitala wojskowego przekształconego w zakaźny. Minister obrony narodowej już odwołał dyrektora tej placówki.
Jak poinformowała dziennikarzy Olimpia Schneider z Urzędu Miasta w Gdańsku, w jednym z gdańskich domów pomocy społecznej wykryto ognisko zakażeń koronawirusem. Jeszcze wieczorem w piątek mówiła o ośmiu zakażonych. W sobotę rano, po kolejnych testach, pomorski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Tomasz Augustyniak przekazał, że SARS-CoV-2 stwierdzono u 15 pensjonariuszy i dwóch pracowników.
- Pobraliśmy wymazy od 100 osób. U reszty na razie nie wykryto wirusa, ale okres jego wylęgania może być dłuższy, więc będziemy jeszcze powtarzać testy - mówi Augustyniak. Dodaje, że większość z zakażonych osób już ma objawy - głównie gorączkę. - To osoby w podeszłym wieku, z reguły nie są wolne od chorób współistniejących - dodaje Inspektor.
"Niezrozumiała decyzja"
- Z racji, że były dość istotne problemy z przyjęciem ich do szpitala sąsiadującego, jednoimiennego, zdecydowaliśmy o przewiezieniu ich do szpitala zakaźnego i tam też się teraz znajdują - mówi nam Augustyniak. Przekazał nam również, że pensjonariuszy zaproszono na konsultacje w najbliższy poniedziałek. Ten szpital jednoimienny to 7. Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku.
Inspektor już zapowiedział śledztwo sanitarne i zgłoszenie sprawy do Narodowego Funduszu Zdrowia. W sprawie głos zabrała także prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Jak to się stało, że szpital jednoimienny nie przyjął tych osób? Jak to możliwe, że szpital, który ma 180 łóżek i jest specjalnie wyznaczony do tego, by zajmować się osobami z koronawirusem, tego nie uczynił? Te pytania w przestrzeni publicznej nie powinny pozostać bez odpowiedzi - mówiła podczas konferencji prasowej. Dzienna średnia obłożenia szpitala jednoimiennego w ubiegłym tygodniu to dziewięć zajętych miejsc.
"Nieprzyjęcie chorych do 7. Szpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku – szpitala jednoimiennego, dysponującego kadrą medyczną i pełnym wyposażeniem do leczenia pacjentów zakażonych COVID-19, wojewoda pomorski uważa za sytuację niedopuszczalną, do której nie powinno dojść, ani też nie powinna powtórzyć się w przyszłości. O zaistniałych faktach poinformował ministra obrony narodowej, który podjął decyzję o natychmiastowym odwołaniu komendanta szpitala"- napisano w komunikacie wojewody pomorskiego.
Po godz. 13 Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało o natychmiastowym zwolnieniu dyrektora 7. Szpitala Marynarki Wojennej. Decyzję o nieprzyjęciu pacjentów nazwano "niezrozumiałą". Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że władze szpitala odmowę uzasadniały brakiem wskazań lekarskich.
"Odmowy przyjęcia nie było"
Komandor Dariusz Juszczak w rozmowie z portalem gdansk.naszemiasto.pl broni się, że "odmowy przyjęcia nie było". - Wczoraj wieczorem rozmawiałem osobiście z dyrektor DPS. Żaden podopieczny nie gorączkował, nie kaszlał i nie miał duszności. Pani dyrektor potwierdziła, że nic szczególnego się z podopiecznymi nie dzieje. W takiej sytuacji wystarczy teleporada i nie ma wskazań do hospitalizacji. Wystarczająca jest tak zwana izolacja domowa i obserwacja, czyli w tym przypadku izolacja w DPS tym bardziej, że jest on do tego doskonale przystosowany. 7. Szpital Marynarki Wojennej nigdy nie odmówił pomocy osobom zakażonym, wymagającym hospitalizacji - wyjaśniał były już dyrektor.
Dodał, że przenoszenie w takiej sytuacji chorych, mogłoby ich dodatkowo narazić. - Kierowanie pensjonariuszy do szpitala bez wskazań do hospitalizacji naraża ich na przykład na zakażenia szpitalne i w ogóle niepotrzebne procedury medyczne - kontynuował komandor.
Podobnie tłumaczyć próbował sytuację kmdr por. dr n. med. Krzysztof Szabat, rzecznik placówki.
Pierwsze zakażenie w poniedziałek
Pierwsze zakażenie wykryto w gdańskim DPS w poniedziałek 13 kwietnia. Wówczas pracownik schodzący z dyżuru zgłosił, że nie czuje się dobrze. Zgodnie z procedurą skontaktował się z sanepidem, który skierował go na test w kierunku koronawirusa. Po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu został objęty kwarantanną domową.
Liczba potw. przypadków w #pomorskie wynosi obecnie 206 (185+21). Wszystkie osoby u których potwierdzono nowe zakażenia objęte były kwarantanną. Zakażenia 16 osób z @gdansk dotyczą ogniska w jednym z gdańskich DPS (obejmującego na chwilę obecną 17 osób)
— Tomasz Augustyniak (@augustyniaktom) April 18, 2020
W związku z chorobą pracownika w domu pomocy społecznej zostały wdrożone odpowiednie procedury bezpieczeństwa. Pracownicy jednej zmiany zostali zatrzymani w pracy, a po zgłoszeniu dyrekcji placówki do sanepidu, od wszystkich pracowników zostały pobrane wymazy. Zarówno od tych, którzy przebywali na zmianie w placówce, jak i od pracowników przebywających na kwarantannie domowej.
- Wszystkie procedury bezpieczeństwa zostały wdrożone i ściśle współpracujemy ze służbami sanitarnymi i wojewódzkimi. O kolejnych podejmowanych krokach i wdrażanych rozwiązaniach będziemy informować na bieżąco - przekazuje Urząd Miasta w Gdańsku.
Jak udało nam się dowiedzieć w niedzielę, stan zdrowia wszystkich zakażonych jest stabilny.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Gdańsk