Nawet kilka tysięcy ryb mogło zginąć, to zbrodnia na środowisku naturalnym - tak w rozmowie z tvn24.pl Łukasz Konieczny, komendant Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Żywieckiego, opisuje efekty wjazdu koparek do Potoku Rycerskiego na Śląsku. Wśród rozjechanych ciężkim sprzętem ryb są gatunki objęte ochroną. Zaalarmowani przez wędkarzy społecznicy wezwali na miejsce policję. Prace prowadzone na zlecenie Wód Polskich zostały wstrzymane.
Działacze Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Żywieckiego otrzymali 10 sierpnia zgłoszenie od jednego z wędkarzy, że w Potoku Rycerskim, będącym dopływem rzeki Soły, prowadzone są prace z udziałem ciężkiego sprzętu. Ryby i inne żywe stworzenia miały być rozjeżdżane przez koparki. Następnego dnia rano strażnicy pojechali na miejsce, wzywając również policję i przedstawicieli Polskiego Związku Wędkarskiego.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Rycerka Dolna.
SSR: mogło zginąć kilka tysięcy ryb
Jak poinformowali społecznicy, Potok Rycerski był "rozjechany niczym autostrada". Na potwierdzenie swoich słów pokazują zdjęcia okolicy, na których widać ciężki sprzęt i ślady kół koparek. Ani Społeczna Straż Rybacka, ani Polski Związek Wędkarski - odpowiedzialny za zabezpieczanie ryb - nie otrzymały jednak informacji o potrzebie odłowienia zwierząt.
- Przed wykonaniem jakichkolwiek prac w korycie rzeki, ryby powinny zostać przeniesione w bezpieczne miejsce - powiedział nam komendant Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Żywieckiego Łukasz Konieczny. Jak podkreślił, po interwencji z potoku odnowiono 1760 ryb, jednak wiele zostało już wcześniej rozjechanych ciężkim sprzętem. Szacuje, że mowa jest o śmierci nawet kilku tysięcy okazów, w tym przedstawicieli gatunków chronionych. - To zbrodnia na środowisko naturalnym - dodaje.
Z potoku wyłowiono między innymi ślizy, pstrągi potokowe, strzeble potokowe, brzanki, głowacze pręgopłetwe i raki.
Konieczny mówi też o stratach związanych z mniejszymi organizmami i roślinnością, które mogą odbić się czkawką na ekosystemie. - Gdy są zabijane owady, rośliny i patyczaki, ryby przestają mieć pokarm, zostaje zachwiana równowaga biologiczna. I w drugą stronę - ptaki zaczynają głodować, bo zaczyna brakować ryb. Jestem przekonany, że to pociągnęło za sobą potężne konsekwencje, które będziemy obserwować za kilka miesięcy - powiedział komendant społecznej straży.
PZW: żadne tłumaczenie tego nie naprawi
Oburzenia działaniem wykonawcy prac nie kryją działacze Polskiego Związku Wędkarskiego. - Wykonawca wysłał nam informację, że przejął plac budowy. Nie napisał, kiedy zaczyna prace, żebyśmy przyjechali odłowić ryby. O tym, że już zaczął, dowiedzieliśmy się po fakcie. Żadne tłumaczenie tego nie naprawi - ocenił w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl Wojciech Duraj, prezes bielskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Podkreśla, że trudno oszacować dokładną liczbę martwych ryb, ale w jego opinii to co najmniej kilkaset okazów.
Prace prowadzone były na zlecenie Wód Polskich. - To zwykle działania zabezpieczające na ciekach wodnych, często niezbędne, by nie dochodziło do zalewania pobliskich terenów. Urzędnicy planują takie działania. W drugiej połowie roku ryby wychodzą na tarło i potrzebują trochę spokoju, żeby się rozmnażać. Zwykle w takich sytuacjach otrzymujemy prośbę, żeby przenieść ryby w inne miejsce dla ich bezpieczeństwa. Tym razem tak się nie stało - mówi szef PZW w Bielsku-Białej.
W sprawie prac postępowanie prowadzi żywiecka policja, którą 11 sierpnia zawiadomiła społeczna straż rybacka. - Prowadzone są czynności sprawdzające, które dopiero wykażą, czy mogło dojść do przestępstwa. Funkcjonariusze zwrócili się z pytaniami do kilku instytucji, w tym do Wód Polskich, z prośbą o wyjaśnienia. Materiały nie zostały jeszcze przekazane do prokuratury - poinformowała nas młodsza aspirant Jolanta Frydel z żywieckiej policji.
"Brak sprzeciwu" RDOŚ, Wody Polskie wstrzymują prace
O sprawę spytaliśmy Wody Polskie, które zleciły przeprowadzenie prac w potoku. Jak podkreśliła rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie Magdalena Gala, przed rozpoczęciem robót Zarząd Zlewni w Żywcu otrzymał zaświadczenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska "o braku sprzeciwu na wykonanie prac na potoku Czerna (Rycerskim - red.)". - Wykonawca robót, zgodnie z umową, miał poinformować użytkownika rybackiego, czyli okręg PZW Bielsko-Biała, o terminie rozpoczęcia prac utrzymaniowych na potoku Czerna (...). Wykonawca został pouczony o zasadach realizacji prac (...), między innymi o konieczności dokonania odłowów przed wjazdem sprzętu do koryta. - powiedziała Gala.
Urzędniczka podkreśla, że wykonawca prac poinformował urząd o tym, że ryby zostały odłowione, jednak nie potwierdził tego na piśmie. Dlatego 11 sierpnia zostały wstrzymane.
Pytana o to, jakie prace prowadzone są w potoku, rzeczniczka RZGW odpowiada, że Wody Polskie zabezpieczają koryto potoku, zasypując kamieniami wyrwy brzegowe i umacniając brzegi faszynadą - czyli konstrukcjami z wikliny lub patyków.
- Przedmiotowy potok wymaga podjęcia niezwłocznych działań z uwagi na znaczne zagrożenie dla terenu przyległego, ludzi i mienia - dodaje Magdalena Gala.
Wysłaliśmy pytania do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z pytaniami o podjęte przez tę instytucję działania i ocenę skutków prac zleconych przez Wody Polskie dla środowiska. Spytaliśmy też o kwestię braku sprzeciwu wobec rozpoczęcia prac. Czekamy na odpowiedź.
Źródło: tvn24.pl, SSR Żywiec
Źródło zdjęcia głównego: Społeczna Straż Rybacka Powiatu Żywieckiego