- Prawo międzynarodowe, europejskie i polskie przewiduje inny sposób badania przyczyn katastrof lotniczych - mówił o działaniach podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej prof. Marek Żylicz. - Są do tego wyznaczane komisje ekspertów spełniających określone wymagania - tłumaczył specjalista w zakresie międzynarodowego prawa lotniczego i członek komisji Jerzego Millera. W jego ocenie prace podkomisji są obecnie "czymś poza systemem prawnym".
Jednym z punktów obchodów siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej była prezentacja wyników prac podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Członkowie podkomisji twierdzą między innymi, że na pokładzie Tu-154 M mogło dojść do eksplozji, która zniszczyła tupolewa. Wcześniej zaś rosyjscy kontrolerzy lotów mieli celowo wprowadzać polską załogę w błąd.
Prof. Marek Żylicz, ekspert międzynarodowego prawa lotniczego i członek komisji Jerzego Millera ds. katastrofy smoleńskiej, ocenił w programie "Tak jest", że nie spotkał się w swojej karierze z taką metodą przeprowadzenia ewentualnego zamachu. - Trzeba by być bardzo pomysłowym, żeby taki sposób wymyślić - podkreślił.
Jak tłumaczył, do badania tego typu przypadków służą środki prawne dwojakiego rodzaju, funkcjonujące w ramach systemu ustalania przyczyn katastrofy oraz systemu ścigania ewentualnych sprawców.
"Poza systemem prawnym"
W ocenie Żylicza działania podkomisji kierowanej przez Wacława Berczyńskiego są "czymś poza systemem prawnym". - Prawo międzynarodowe, europejskie i polskie przewiduje inny sposób, system, zasady badania przyczyn katastrof lotniczych - podkreślił.
- Są do tego wyznaczane komisje ekspertów spełniających określone wymagania dotyczące przygotowania, doświadczenia - wyliczał.
Jak zaznaczył Żylicz, przygotowywane przez ustawodawcę wymogi w tym zakresie powinny być zgodne ze standardami międzynarodowymi.
- One ustalają, że nie mogą to być politycznie desygnowani kandydaci, tylko eksperci, specjaliści, którzy mają co najmniej pięć lat doświadczenia w danej dziedzinie, muszą spełniać określone wymagania - wymieniał. Przyznał, że jego zdaniem członkowie kierowanej przez Berczyńskiego podkomisji ich nie spełniają.
- Tego rodzaju podkomisja nie jest przewidziana prawem - mówił. - Prawo międzynarodowe, europejskie i polskie przewiduje, że badanie powinno być przeprowadzone przez komisję spełniającą te wymagania, odpowiadającą tym standardom - tłumaczył. Dodał, że ustalenia podkomisji "nie mają określonego statusu prawnego".
- Zasadą jest, że jeżeli komisja zakończyła swoje badania, tak jak komisja Millera, to badanie będzie wznowione, jeśli zostaną przedstawione jakieś nowe okoliczności czy dowody istotne dla ustalenia przyczyn katastrofy - wyjaśniał.
- Otóż zespół uczonych Macierewicza opracowuje pewne tezy, zmieniające się zresztą stale, ale nie zgłasza ich właściwej komisji, która by je weryfikowała. W wyniku konfrontacji tych opracowań z ustaleniami ekspertów lotniczych powinno się dojść do ustalenia, czy te nowe dowody są rzeczywiście dowodami - podkreślił.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ:
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24